Telos
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Nie jesteś zalogowany na forum.

#11 2020-07-24 17:06:25

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 84.0.4147.89

Odp: Mordercze kucyki

Sesja w czwartek 23 lipca 2020

Droga NomNoma(chrucina xd)


W międzyczasie kiedy Lavis Maria Oloy i Siwobrody walczyli z goblinami i próbowali udać się do Areny. Nomnom wylądował samotnie gdzieś w głębi lasu. Po około 15 minutach namysłu NomNom usłyszał gdzieś zablokowany wóz, który paru ludzi pcha. Słysząc to udał się powoli w kierunku tego wozu. Był to wóz z niewolnikami dowodzony przez 2-3 ludzi pchających zablokowany wóz w lesie. Nomnom postanowił śledzić wóz, lecz po kilkunastu, może kilkudziesięciu minutach udało im się odblokować ten wóz i ruszyli dalej w drogę przez las. Nomnom udał się cicho za nimi, aż w końcu krzyknął, żeby się zatrzymali. Ktoś z nich zauważył Nomnoma i zatrzymali wóz. Trójka ludzi wyszła i szła powoli w kierunku Nomnoma i krzyczeli, żeby też podszedł. W bezpiecznej odległości zaczęli wypytywać Nomnoma skąd jest, a Nomnom odpowiadał, że jest podróżnikiem, że się zgubił itd. Ci ludzie to byli łowcy niewolników, którzy postanowili pojmać w tym momencie Nomnoma jako kolejnego potencjalnego niewolnika, lecz ten dał nogę. Po kilkunastominutowym pościgu Nomnom zdołał im uciec, po tym zajściu postanowił poczekać 15-20 minut i wrócić w miejsce gdzie ich spotkał. Łowcy niewolników zanim jeszcze postanowili go pojmać poinformowali go, że są w pobliżu Areny.
Chrucin postanowił udać się dalej i po kolejnym dobrym kawałku czasu podróży znalazł przydrożną karczmę do której  wszedł i postanowił odpocząć trochę, a może znaleźć dobrą okazję. Napoił i najadł się i spytał się karczmarza czyj jest ten jeden koń , który stoi przywiązany przed karczmą. Karczmarz wskazał pewnego jegomości, gdyż koń nie był jego. Nomnom podszedł do owego jegomościa po posiłku i próbował kupić konia. Charyzmatyczny Nomnom wytargował konia za 30 sztuk złota i jego oddanie w Arenie. Na koniu po tym wyruszył szybko w kierunku Areny. Po swojej drodze napotkał przewrócony wóz z kilkoma świeżymi trupami ludzi i goblinów, a za wozem było słychać dźwięki walki. Nomnom ostrożnie podszedł rozpoznać sytuacje i zobaczył staruszka samotnie broniącego swoją rodzinę przed atakiem dwójki goblinów. Nomnom postanowił pomóc staruszkowi, i ocalił jego rodzinę zabijając 2 goblinów , lecz staruszek poległ w walce. rodzina wynagrodziła mu to w wysokości 60 sztuk złota, a żona z niemowlęciem udała się z Nomnomem dalej konno w kierunku areny. Po jakimś czasie dotarli do bram Areny, a przed nią zobaczyli dwóch starych kompanów z drużyny Lavisa i Marię czekających na wejście do miasta...

Obrona Kedwig part-1
Po Lavisa przyszedł brat Augustyn, który ledwo co rozpoznał Lavisa, wszyscy myśleli że nie żyje, ale udało się przekonać strażników, żeby wpuścić Lavisa do miasta. Samotna owdowiała matka niemowlęcia z Nomnomem również przekonała strażników na wejście do miasta. Po prostu strażnik zlitował się nad tragicznym losem kobiety. Lavis został poinformowany, że musi widzieć się z Librą jak najszybciej, ale jako iż zależało mu na jak najszybszym dostarczeniu listu do Monte Carlo to Lavis przekazał list Marii by ta przekazała mu ten list. Po wszystkim mieli się spotkać pod koszarami. Lavis został awansowany na kaznodzieja w hierarchii sakralnej. Libra wytłumaczyła Lavisowi szczegółowo całą sytuację w królestwie. To co zrobił król jest karygodne i godne potępienia przez wszystkich mieszkańców tego kraju jak i samych bogów. Agora została zaatakowana i trzyma się bardzo słabo, ale dalej się broni. Jest nieustannie oblegana przez armię króla. Lavis wytłumaczył po co przybył do miasta i że zamierza ocalić miasto Kedwig. Libra odparła, że wyśle 2-3 kapłanów z tej świątyni by wspomóc wojska wspierające mające wspomóc bronić Kedwig. W międzyczasie Maria dotarła do świątyni Morte  przy której stał znany już drużynie Arkanin. Maria po krótkiej rozmowie przekonała Arkanina by zaniósł list do Monte Carlo. Po kilkunastu minutach wrócił Arkanin z Monte Carlo  i powiedział Marii, że podejmą odpowiednie kroki w tym celu i dziękuje, że dostarczyła ten list. Monte Carlo wręczył Marii jeszcze pewien czarny prostopadłościenny obiekt. Jest to nieznany magiczny/boski artefakt, aczkolwiek nikt nie wie jak on działa. Po tym Maria postanowiła oddać konia Lavisa do Kedwig więc wyruszyła tam z Nomnomem by oddać konia i powiadomić Kapłana Romka o wykonanej misji. Po rozmowie z librą Lavis postanowił udać się do świątyni Morte by upewnić się czy list został dostarczony, lecz po drodze spotkał Oloya, który oznajmił, że nie może zostać w mieście dłużej niż do końca dnia. Udali się do świątyni Morte razem by dowiedzieć się jak można wziąć udział w wyprawie i dowiedzieć się czy list dostarczono. Oloy zaciągnął się jako ochotnik w pomocy obrony Kedwig by mieć okazję pogadać z Librą, by uzyskać informację na temat demonicznie przeklętej siostry. Libra błogosławiła wszystkich uczestników wyprawy i znalazła moment by pogadać z Oloyem. Oloy dowiedział się, że żeby uratować siostrę musi on uśmiercić demona, który pozyskał duszę jej siostry. Po tym wyruszyli oni do Kedwig i dotarli kilkadziesiąt minut później. Udali się do karczmy "U Silasa". Szybko okazało się, że Silas jest bardzo potężnym magiem, a jego karczma jest magicznie mobilna. Drużyna wypytała, czemu taki potężny mag nie wspomoże obrony miasta swą mocą. Mag odparł, że ma to gdzieś i go to nie dotyczy, ale zgodzi się bronić miasta jeśli drużyna przyniesie mu artefakt z ruin pewnej świątyni. Drużyna zgodziła się na te warunki i udała się do świątyni. Wchodząc do środka znaleźli parę magicznych szkieletów i rozprawili się z nimi sprawnie i dotarli do rozwidlenia dróg. Drużyna udała się w prawo, gdzie znaleźli dziwną scenę i kilka "żywych" ożywieńców powieszonych na szubienicach. Lavis i Nomnom zabili wszystkie ożywieńce w celach bezpieczeństwa i skrócenia ich katorgi. PO tym Lavis zdecydował się odsunąć kurtynę za którą znaleźli dziwną kobietę wieszającą sprawnie kolejnego nieumarłego. Ostrożnie zawołali kobietę, która się obróciła i stała w ciszy. Jej twarz byłą w połowie zgniła, lecz druga połowa wyglądała bardzo ludzko. Okazało się, że kobieta jest bardzo rozumna i wyjaśniła, że nie jest w stanie żyć normalnie w mieście z taką klątwą. Kobieta pilnuje ruin tej świątyni od około już 100 lat i wszyscy ci ożywieńce to byli jej koledzy akolici/kapłani, którzy padli ofiarą tej właśnie klątwy. Wytłumaczyła, że 100 lat temu zaatakował tą świątynie pewien mag i główna kapłanka tej świątyni poświęciła się by go powstrzymać tworząc artefakt blokujący magię. Mag użył też pewnego artefaktu by właśnie przekląć wszystkich mieszkańców świątyni. Nie wiadomo czy wszystko co mówiła jest prawdą, ale wynika z tego, ze właśnie Silas zaatakował niewinnych mieszkańców świątyni w celach ograbienia cennych boskich artefaktów. Kobieta poinformowała, że jest jeszcze jeden strażnik skarbca ( najlepszy uczeń głównej kapłanki), który już postradał rozum i jeśli drużyna zdecyduje się iść po artefakt, wtedy ona i ten strażnik będą zmuszeni go bronić. Drużyna postanowiła opuścić świątynie i udać się spowrotem do Silasa po wytłumaczenie. Silas wytłumaczył , że ma 100 lat ponieważ jest elfem ( chociaż wygląda na człowieka) i tak; zaatakował świątynie ponieważ byli to heretycy( bóstwo nie z oryginalnego panteonu 20), więc zasłużyli na śmierć ( aczkolwiek nie wspominał nic, że jego głównym celem był skarby). Lavis odmówił realizacji tego zadania, ponieważ uważa, że sama wiara nie jest powodem, żeby zesłać na nich tak wielką karę i ich bezkarnie okradać/zabijać. Maria zdawała się myśleć podobnie i oboje po prostu opuścili karczmę. Oloy chciał się uczyć zaklęć , więc próbował przekonać resztę drużyny wraz z Nomnomem, lecz decyzja nie uległa zmianie. Nomnom postanowił zrobić to zlecenie na własną rękę aczkolwiek bał się iść na tą wyprawę sam, więc z rekrutował 4 najemników by mu pomogli. Oloy został w wiosce by uczyć się zaklęć od Silasa, a Maria i Lavis przygotują się do obrony miasta, która nastąpi prawdopodobnie w ciągu kilku kolejnych dni, a pomoc maga w obronie nigdy nie będzie warta zabójstwa niewinnych ludzi nawet jeśli byli heretykami.


zEbhiwv.jpg

Offline

#12 2020-07-28 23:43:49

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 84.0.4147.89

Odp: Mordercze kucyki

sesja z 27 lipca 2020 ( poniedziałek )

Misja Nomnoma i spotkanie kumpli/stalkera


Nomnom udał się z najemnikami do już znanego mu miejsca wypełnić misję dla maga, którą Maria i Lavis postanowili zignorować ze względów moralnych. Bez problemowo dotarł on do ruin świątyni i wszedł do środka. W miejscu, gdzie drużyna rozprawiła się z magicznymi szkieletami ostatnim razem Nomnom i jego czterech muszkieterów zobaczyli jak szkielety oblegają i atakują pewnego jegomościa. Okazało się, że to był Chrucin ze złotej bramy, który nie wiadomo skąd się tutaj wziął (sam tego nie wie). Nomnom wraz z ekipą ruszyli mu z pomocą i rozprawili się z szkieletami. Chrucin postanowił dołączyć do wyprawy Nomnoma nie za bardzo wiedząc, co się jeszcze dzieje w okolicy, czy w kraju. Na rozwidleniu dróg drużyna Nomnoma zdecydowała się pójść tym razem w lewo gdzie spotkali starą zrujnowaną karczmę i dwa unoszące się w powietrzu pokale/kielichy zbijające toast. Chrucin i Nomnom postanowili chwycić za pokale i przybić nimi toast, żeby zobaczyć co się stanie. Karczma nagle zaczęła ożywać. Pojawił się karczmarz, który oferował nocleg, alkohol czy jedzenie i pogadał chwilę z Nomnomem o spalonym drugim piętrze karczmy przez białego świniaka. Karczma wyglądała jak nowa  i została tajemniczo wypełniona gośćmi. Od razu zorientowali się, że coś jest nie tak, ale zdecydowali się zostać trochę dłużej. Wojownicy w karczmie oferowali im miejsce przy stole w celu napicia się, jeśli tylko są wielkimi wojownikami, którzy to już udowodnili. Nomnom słysząc to odparł, że jeszcze nie udowodnił swojej wielkości i oboje wraz z Chrucinem postanowili opuścić karczmę, która zamieniła się spowrotem w opustoszałą ruinę. Po tym zajściu drużyna Nomnoma udała się do pokoju na wprost ( tego na prawo na starcie) i znaleźli znaną już Nomnomowi sale teatralną z wcześniej spotkaną przeklętą kobietą. Nomnom powiedział jej, że podjął decyzje o zabraniu artefaktu i walki z tutejszymi strażnikami.  Kobieta odparła, że to rozumie, lecz będzie wtedy bronić skarbów świątyni i rozpoczęła się walka. Walka była ciężka, gdyż każdy jej uczestnik po kontakcie z kobietą padał od razu nieprzytomny na ziemię, lecz po długiej i ciężkiej walce udało im się pokonać kobietę ( Nomnom i Chrucin strata jednego tokenu). Po bitwie ruszyli oni do głównej komnaty w celu zabrania amuletu chroniącego świątynie przed magią. Na ich drodze stanął już wcześniej opisywany przez maga i kobietę z wcześniejszego pomieszczenia strażnik skarbca, zdeformowany na wzór Minotaura człowiek, który w szale rzucił się do ataku. Zabijając wszystkich najemników strażnik w końcu upada z rąk Nomnoma i Chrucina, którzy po walce znaleźli amulet. Nomnom chwycił amulet i wyjaśnił sytuację Chrucinowi po czym udali się spowrotem do miasta. Nomnom wręczył amulet Silasowi i poprosił go o wsparcie w obronie wioski na co ten się zgodził. W końcu Nomnom wykonał jego polecenie/misję. Wychodząc z karczmy Nomnom zauważył zbliżające się hordy/legion w stronę wioski. Czy to początek bitwy o Kedwig?...


zEbhiwv.jpg

Offline

#13 2020-07-30 02:39:38

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 84.0.4147.105

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 29 lipca 2020 (środa)

Obrona Kedwig part 2- wielka bitwa o Kedwig


Oloy spędził prawie całą noc na studiowaniu zaklęcia u Silasa podczas gdy Nomnom wyruszył wykonywać zlecenie, a Lavis i Maria poszli spać w drugiej karczmie. Zbudziło ich nawoływanie strażników, bicie w bębny i dmanie w róg. Oloya, który co dopiero się udał na sen też to zbudziło. Trójka wyszła na zewnątrz i ujrzała legiony goblinów, aż po horyzont. Było ich o wiele więcej niż strażników bez żadnego problemu nawet nie znając ich liczby. Udali się oni szybko na mury jak najszybciej wspomóc defensywę miasta. Legion goblinów był dowodzony przez Maczugę - wielkiego napakowanego goblina, jednego z 4 głównych dowódców Orc Balloga, który dzierżył dwie buławy o mocach piorunów. Na pobliskich górach były przygotowane wielkie kilkutonowe kamienie służące jako siła przebicia przez mury. Gobliński generał stał na wielkim zmutowany słonio-minotaurze daleko z tyłu dowodząc całym oblężeniem i wspierało te legiony kilku szamanów rzucających klątwy. Pierwszą fazę ataku przeprowadzili goblini jeźdźcy na wilkach leczy padli oni szybko pod ostrzałem z murów nawet nie zbliżając się za bardzo. W tym czasie wrócił Nomnom ze swej misji i przekazał amulet Silasowi, który obiecał wsparcie w bitwie. Jego dom uniósł się na dziwnych pnączach i tak jakby cały ożył/ zamienił się w drewnianego mecha i zaczął opuszczać wioskę. W tym momencie ( przy użyciu tokenu Oloya ) Silasowi wypadła księga czarów z jego domku na ziemie. Oloy widząc to szybko ją podniósł. Silas wyrzucił Nomnoma przy murach i ruszył swoim domem w szarżę w gobliniego wodza. Drewniany mech Silasa starł się z olbrzymim Słonio-mutantem w zaciekłej walce. Widząc to Maczuga chwycił za swe bronie i zaczął powoli zbliżać się do drzwi domku na grzbiecie mutanta. Wtedy drzwi otworzył Silas próbując uśmiercić wodza potężnym zaklęciem, lecz wtedy zorientował się, że nie ma swojej magicznej księgi. Jedyne co dało się usłyszeć to:"KURWAAAAA, GDZIE JEST MOJA KSIĘGA?!?!" po czym jak dom zaczął powoli ustępować Silas użył magicznego pyłku i zniknął. W między czasie Oloy próbował Uśpić jak najwięcej goblinów przy murach jak tylko był w stanie po czym zaczął leczyć swoim magicznym kosturem wszystkich rannych, żeby wrócili do walki. Lavis używał swoich boskich mocy z pomocą amuletu by wspomóc walczących ludzi jak najbardziej jak tylko był w stanie. Maria przy użyciu swojego amuletu próbowała odwrócić kulę niszczącą mury przeciwko goblinom, lecz niestety bez skutku. Lavis próbował trzymać  luki w murze spowodowanym przez Kule oblężnicze wszystkim co służyło do obrony na murach (wykorzystał jeden token).  Goblinów nie ginęło za wiele, a ludzie powoli się kończyli. Nomnom postanowił poprowadzić szarżę w stronę gobliniego wodza, lecz bez skutku po czym wyciągnął niebiesko pudełko, które znalazł w lepiance goblinów kilka dni wcześniej. Lavis w między czasie udał się do świątyni zwerbować więcej rąk do walki o ich własne życie. Kilkunastu mężczyzn chwyciło za broń i wspomogło obronę. Oloy z Lavisem użyli zwoju paraliżu przy pomocy amuletu Lavisa paraliżując sporą grupę najeźdźców. Nomnom w tajnym pudełku znalazł 5 Zielonych kamyczków z niebieską poświatą, zaciekawiony chwycił jeden w rękę po czym jego ręka zmutowała się i przemieniła w coś na rodzaj gadziej z łuskami. Widząc to ruszył na mury i próbował przekonać resztę, żeby wzięli po kamyczku, lecz wszyscy poza Marią odmówili. Na Marię kamyczek nie podziałał, więc Nomnom postanowił wykorzystać pozostałe 3 kamyczki na siebie na każdą z kończyn. Każda z kończyn zamieniła się w coś na wzór tej pierwszej pierwotnej. Po tym Nomnom postanowił się przemienić w swoją demoniczną owcę, żeby spróbować dotrzeć do Maczugi. Okazało się, że jego owca również zmutowała i wyrosły jej rogi i skrzydła ( z siarczystym oddechem). Maria widząc to skoczyła na niego i postanowili polecieć do Maczugi i rozprawić się z nim. Lavis widząc co się dzieje postanowił poprowadzić natarcie z obrońcami w kierunku wodza w celu pomocy walki z nim Marii i Nomnomowi. Maczuga ewidentnie chciał walczyć sam z drużyną na własną rękę. Oloy cały czas leczył ile miał sił w nogach, żeby obrońcy mogli się trzymać tak długo jak to tylko możliwe. Gobliny stale nacierały z bardzo dużą przewagą liczebną. Maria bliska śmierci straciła rękę i swoją tarcze w walce z Maczugą, który też został poważnie ranny w tej walce, lecz Lavisowi udało się przebić przez hordy nacierających goblinów na tył oblężenia i wspomóc Marię i Nomnoma wykańczając Maczugę dwoma uderzeniami z serii(Maria zużyła 2 tokeny na walkę z Maczugą).W międzyczasie Oloy użył zwoju z tajnym zaklęciem( użył tokena na efekt czaru) i niebo zmieniło kolor na ognistą czerwień po czym kilka ognistych odłamków z nieba zniszczyło kilkadziesiąt goblinów. Lavis zabrał lewą buławę, a Nomnom prawą buławę maczugi ( spór trwa dłużej xD). Po śmierci maczugi gobliny popadły w rozsypkę, wiele z nich opuściło bitwę, lecz dalej kilkaset napierało dalej na miasto. Lavis widząc co się dzieję próbował jak najszybciej wrócić do miasta wspomóc resztki broniących. Maria Nomnom postanowili atakować resztę goblinów, żeby ubić ich jak najwięcej. Oloy nieustannie leczył ile miał sił w sobie, a Lavis użył swojej ostatniej boskiej interwencji tego dnia, żeby wspomóc broniących po czym udał się znów do świątyni przekazać dobre wieści i podnieść morale. Kilka starszych mieszczan chwyciło za widły i postanowiło dołączyć do oblężenia, kiedy Maria i Nomnom zabili wielkiego mutanta, którego truchło przygniotło kilka goblinów obok niego. Wielki legion goblinów zbliżał się ku końcowi, lecz obrona Kedwig też już była w gruzach. Tylko kilku mieszczan było skłonnych/ w stanie walczyć, a goblinów dalej została około setka. Wszystkie metody wsparcia obrony jak gorący Olej czy magia Kapłańska/magiczna zostały wyczerpane. Wydawało się, że to jednak koniec, gdy w ostatnim momencie pojawił się on( token Lavisa). Pułkownik Sobieski z kilkunastoma/kilkudziesięcioma kawalerzystami ze skrzydłami na plecach ze strony gór przeprowadzili szarżę w gobliny. Wyglądało to epicko, ale nie  było takie skuteczne xD. Resztki goblinów jakimś cudem się uporały z szarżą husarów, lecz zdołali oni zabić sporą ich część. Ostatnie 32 gobliny ruszyły na ostatnich zdolnych do walki broniących Kedwig, mianowicie: Lavis, Maria, Oloy, Nomnom i Gurka, lecz Obrońcom udało się pokonać o wiele bardziej liczebną armie goblinów i jakimś cudem Kedwig zostało obronione. Teraz nastąpi szybkie ratowanie ocalałych, żywych i pomoc tym rannym, by ocalić jak najwięcej heroicznych obrońców miasta. Drużyna zastanawia się również kim jest pułkownik Sobieski.


zEbhiwv.jpg

Offline

#14 2020-08-10 01:38:11

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 84.0.4147.105

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z dnia 8 i 9 sierpnia 2020(sobota i niedziela)

Miasto ocalone, ale co teraz?


Po wygranej bitwie z legionem goblinów mieszkańcy wyszli wiwatować dzielnym obrońcom układać gobliny na stos i je palić, natomiast mordercze kucyki postanowiły pomóc rannym i umierającym dojść do siebie. Po tym wydarzeniu Lavis udał się do świątyni Morte poinformować kapłana Romka, który miał do Lavisa jeszcze jedną prośbę. Mianowicie chciał by drużyna zapewniła bezpieczeństwo jego dwóm młodym uczniom w podróży do Areny, gdzie młodzieńcy przejdą ostateczne nauki kapłańskie i zaproponował, że tchórzliwy włodarz tego miasta pewnie wynagrodzi drużynę za ich pomoc i poświęcenie. Drużyna olewając włodarza udała się bezpośrednio i jak najszybciej do Areny. Mając już glejt i opaskę gildii poszukiwaczy byli w stanie wejść bez problemu. Przed samą bramą spotkali Emmę, która opowiedziała jak wylądowała niedawno w lesie w pobliżu i po tym dołączyła do starej drużyny i weszli do miasta. Drużyna udała się do świątyni Morte, gdzie spotkali już wcześniej znanego im Arkanina. Lavis poinformował i zaistniałej sytuacji i oddał mu w opiekę dwóch młodych akolitów. Arkanin z wdzięcznością podziękował. Drużyna nie będąc zainteresowana niczym w pobliżu tej świątyni postanowiła się rozdzielić. Lavis udał się do świątyni Tribunal, a reszta do karczmy. Lavis po krótkiej modlitwie i rozmowie z Librą otrzymał zwierciadło atrybutu Tribunal. Po tym postanowił się pomodlić i złożyć ofiarę z 10 sztuk złota w świątyni i udał się do karczmy do reszty drużyny. Siedząc i biesiadując przy jednym ze stolików z PRAWIE całą ekipą nagle Oloy padł twarzą na stół. Okazało się, że został dźgnięty, a zabójca niezauważony udał się w kierunku wyjścia. Emma i Maria udali się w pogoń za nim, a Lavis postanowił pomóc Oloyowi przeżyć. Oloy wiedział, że jest to zabójca opłacony przez wcześniej mu znanego Michała Demona. Najwyraźniej Michał żywi do niego wielką urazę. Maria i Emma znalazły skrytobójce i zabiły go, niemalże pozbawiając Emme wzroku. Siwobrody zabrał saudyjskie dobrze wykonane noże, które Lavis wyjął z ciała Oloya. Drużyna po tym incydencie udała się na spoczynek w jednym z tutejszych pokojów. Rano okazało się, że Oloy czuje się bardzo źle. Ostrza okazały się być zatrute. Siwobrody udał się z Oloyem do różnej maści znachorów w celu odszukania kogoś kto będzie w stanie pomóc Oloyowi. Lavis udał się do świątyni, Emma wyszła z losowymi facetami w swoich własnych interesach ( xD), a Maria postanowiła spróbować zrobić coś z brakującą ręką, którą straciła w walce z maczugą.
Każdy znachor powiedział, że specyfik, który pomoże Oloyowi to smoczy korzeń, aczkolwiek jest do ciężki do zdobycia specyfik, więc musiałby ktoś im go przynieść. Maria u kowala zamówiła żeliwną rękę, żeby móc ją wstawić swoje ciało, a Lavis udał się do świątyni porozmawiać i się pomodlić/złożyć dary swojej patronce. Przed świątynią spotkał on dziwną kobietę w rozpaczy w stresie mocno ściskającej pewien amulet. Lavis zaniepokojony stanem kobiety spytał się czy coś jej dolega lub czy potrzebuje pomocy. Kobieta odparła, że ma wielki problem i ma wrażenie, że bogini Tribunal ją przeklęła wielkim nieszczęściem aczkolwiek nic złego nie zrobiła. Składała tylko dary w małej kapliczce nieopodal miasta. Zaintrygowany Lavis postanowił udać się tam z kobietą w celu zbadania tej kapliczki. Po paru minutach w lesie nieopodal miasta natknęli się na małą polane z kamieniem, który nie przypominał ani trochę kapliczki. Okazało się to być pułapką zastawioną przez kobietę by podstępnie zmusić Lavisa opuścić bezpieczne mury miasta. Kobieta okazała się być demonicznym sukkubem i próbowała dźgnąć Lavisa w plecy, lecz tego ochroniła jego zbroja. Po krótkiej walce, przy próbie zadania śmiertelnego ciosu w serce przez demona, sztylet niespodziewanie pękł( token xD). Po tym zajściu Lavis po prostu dobił sługę chaosu. Przeszukał ją i znalazł bardzo ciekawe rzeczy, mianowicie: Szmaragdowy sztylet, który używał sukkub ( ten pęknięty teraz). Dziwne pudełko z najprawdopodobniej włosem Lavisa, które wydaje się zawsze prowadzić w kierunku, w którym Lavis się znajduje oraz dziwną hebanową bransoletkę, która mieni się niebieskim światłem co jakiś czas. Po tym dziwnym i martwiącym incydencie Lavis udał się do świątyni dokończyć to co chciał zrobić i wrócił do reszty drużyny. Oloy wraz z siwobrodym w międzyczasie w karczmie ( używając tokena ) spotkali dziwnego jegomościa z gałązkami w brodzie i wielkim plecakiem na plecach, który zaoferował Oloyowi pomoc z jego problemem, ponieważ tak się złożyło, że owy jegomość posiadał smoczy korzeń i że pomoże Oloyowi za pewną przysługę/prośbę. Oloy zgodził się i szybko poczuł się lepiej po zażyciu specyfiku. Jegomość odparł, że za zapłatę Oloy będzie musiał pomóc komuś komu on nie jest w stanie pomóc sam po czym ściągnął z plecaka na plecach wielką postać człowieka owiniętego w pajęczynę. Wtedy do karczmy weszła Maria po dziwnym spotkaniu z pewnym wybrańcem Morte-Arkonem, który wręczył jej pewną latarnie i wytłumaczył rolę wybrańca boga Morte. Tym jegomościem w kokonie okazał się być Silva. Siwobrody dowiadując się tego szybko zaczął go wyciągać stamtąd i pytać jak to się stało, lecz Silva sam tego nie wiedział. Lavis udał się w międzyczasie do kowala Wilhelma, najlepszego w swoim fachu i wypytać o ten szmaragdowy sztylet, lecz ten nie miał pojęcia co to jest i odesłał go do pewnego przyjaciela-kolekcjonera sztyletów Many'iego. Lavis dowiedział się czym ten sztylet dokładnie jest i dobił targu za 200 sztuk złota jako iż był on zepsuty. Lavis zwiedził szybko też parę innych sklepów w tym magiczny sklep Midasa i dowiedział się iż jego rubin jest to  ognisty kamień i ma wiele przydatnych zastosowań. Lavis postanowił poeksperymentować i zachować kamień, a może nawet zdobyć ich więcej, ponieważ im więcej kamieni tym większa jest ich moc, przynajmniej tego się dowiedział od Midasa, który zaoferował mu sprzedaż kolejnych dwóch takich kamieni. Lavis udając się po tym wszystkim do karczmy spotkał owego dziwnego specyficznego jegomościa, który pomógł Oloyowi, lecz minęli się tylko zaciekawionymi, lecz bardzo mądrymi i pokornymi spojrzeniami. Lavis był tak samo zdziwiony owym zajściem jak reszta drużyny i zaczął wypytywać co się stało. Do karczmy wtedy wszedł pułkownik Sobieski z jego pozostała przy życiu grupą husarów. Zauważyli oni grupę kucyków i zaprosili do swojego stołu. Sobieski oznajmił kim jest i w jakim celu przybywa(obiecana pomoc w walce z Romanum w celu odzyskania ziemi królestwa lechitów). Drużyna powiadomiła Pułkownika o danej sytuacji w królestwie i że raczej niczego nie otrzymają od króla Aleksandra. Sobieski zaproponował pomoc w odzyskaniu Agory i obalenia króla, żeby pertraktować zasady sojuszu z Arszawin, aczkolwiek jego mała grupa husarzy wydawała się być bardzo komiczna w kontekście odbicia Agory czy ataku na Panteon. Po małej biesiadzie i rozmowie z Sobieskim, który opuścił karczmę wraz ze swoją grupą. Po tym Lavis szybko udał się do wieży maga z Marią i zakupił czwarty ognisty kamień od ucznia maga Artura, kiedy dowiedział się po krótkiej rozmowie z Arturem, że kamienie można zakląć w broń czyniąc ją potężniejszą. Następnego dnia z ranka grupa udała się do tablicy ogłoszeń i zdecydowała się na podjęcie misji związanej z eskortą pewnej szlachcianki z Areny aż do Bastionu i obrony jej przed atakami zwierzoludzi, ponieważ udawanie się na ślepo w kierunku  obleganej Agory nie może być dobrym pomysłem. Maria zostawiła kartkę na tablicy ogłoszeń informującą Emmę, że drużyna udaje się do Bastionu. Lavis popytał zaklinaczy i magów o ogniste kamienie i broni białej w połączeniu z nimi. Po tym co się dowiedział postanowił kupić od tutejszego kolekcjonera dwa kamienie za złoto ze sprzedaży szmaragdowego sztyletu i z gildyjnych pieniędzy Marii kupił czwarty kamień od ucznia maga Artura w tutejszej wieży. Po tym drużyna udała się w podróż. Oloy wiedząc iż Michał Demon ma zwadę z nim chciał zahaczyć o Kedwig w celu wyjaśnienia tego, lecz dał sobie siania i cała grupa udała się w kierunku Bastionu wraz z szlachcianką. Już pierwszego dnia po kilku godzinach grupa kilkunastu bandytów napadła na drużynę, lecz bez większego wysiłku mordercze kucyki rozprawiły się z nimi. Reszta drogi dopiero przed nimi...


zEbhiwv.jpg

Offline

#15 2020-08-13 14:12:52

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 84.0.4147.125

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 12 sierpnia 2020 (środa)

Tajemniczy kult oraz zwierzoludzie


Drużyna po zabiciu bandytów zauważyła, że jest już dosyć późno i powoli się ściemnia, więc postanowili rozbić obóz. Zanim to zrobili zauważyli spore ilości pary wychodzącej zza drzew i postanowili się tam szybko udać. Temperatura była bardzo wysoka ponieważ jest to lato a drużyna udaje się w kierunku gorącego południa. Idąc w stronę pary zauważyli, że temperatura dosyć znacznie się zniżyła a przed nimi ukazało się małe jezioro, którego temperatura była o wiele niższa niż otoczenia co było raczej niemożliwe z natury. Drużyna postanowiła rozbić obóz a Silva zaproponował szlachciance bezpieczeństwo w jego małym bursztynowym pokoju/artefakcie na co ona się zgodziła. Maria w międzyczasie postanowiła zanurkować w jeziorze i sprawdzić co się dzieje. Widok był raczej makabryczny widziała setki zrozpaczonych dusz i ich zwłok na dnie jeziora. Maria używając swojej latarni boga Morte odprowadziła większość z nich w zaświaty. Na samym dnie jeziora w mniej więcej centrum zauważyła dosyć pokaźną bryłę lodu i święcące się "oczka" w tafli lodu. Postanowiła zawiązać linę na tafli lodu, żeby reszta z drużyny mogła wyciągnąć bryłę. Ostatecznie im się udało, lecz nie wiedząc co zrobić z gigantycznym lodem Lavis postanowił lekko go roztopić swoimi ognistymi kamieniami. Była to zła decyzja i bryłka lodu natychmiast po kontakcie z ognistymi kamieniami eksplodowała. Okazuje się, że w środku tafli były lodowe kamienie, które wpadły w reakcje z tymi ognistymi tworząc wielką eksplozję powalającą całą drużynę poważnie ich raniąc, a wszystkie kamienie wyleciały w powietrze. Drużyna postanowiła spróbować swoich sił w znalezieniu ich lecz tylko kilku się udało znaleźć jakiekolwiek spowrotem. Maria po radzie Lavisa postanowiła wysłać srokę, żeby je odnalazła i szczęśliwie przyniosła wszystkie brakujące kamienie. Ogniste kamienie wróciły spowrotem do Lavisa, a te lodowe zatrzymał Oloy, lecz podarował on jeden do Siwobrodego, który nie znosił najlepiej tutejszych upałów. Po tym grupa udała się na spoczynek i ustawili warty ze zmianami. Już na pierwszej warcie Siwobrody usłyszał dziwne rytmiczne powalanie w bębny. Udał się on to sprawdzić przy pomocy swoich mutacji użył skrzydeł i wzbił się w powietrze. Około pół kilometra dalej ujrzał dziesiątki małych światełek, które stały w miejscu. Postanowił zaciekawiony obniżyć wysokość lotu by się temu przyjrzeć, lecz nie udało mu się osiąść na drzewo i spadł na sam dół w centrum wydarzenia. Było to około 50 nagich ludzi z pochodniami w ręce i dziwny ubrany jegomość z dość specyficznym sztyletem mordujący przybitą do krzyża kobietę. Przerażony owym zajściem zaczął krzyczeć "HERETYK" brać go. Słysząc to Siwobrody wzbił się w powietrze próbując uciec. Z jakiegoś powodu zdecydował się na ucieczkę w stronę obozowiska drużyny. Słysząc krzyki drużyna przebudziła się i postanowiła ruszyć w bój. Lavis użył swojego boskiego zwierciadła, żeby zweryfikować dziwnych ludzi, których napotkali i okazało się, że są oni pod wpływem czegoś (klątwy lub magii lub silnego charakteru albo czegoś innego) i postanowił ich na ten moment nie atakować, lecz wszyscy inny ruszyli w bój bez wahania. Kiedy posypały się pierwsze strzały Lavis próbował przy użyciu amuletu zdjąć klątwę z owych ludzi, lecz to nie podziałało, ponieważ nie byli oni przeklęci najwidoczniej. Reszta radziła i zabijała owych nagich ludzi dosyć sprawnie i szybko, lecz Lavis dalej nie chciał ich zabijać, chciał znaleźć sposób, aby ocalić tych niewinnych ludzi. Ci ludzie mieli na ten moment inną opinie i zaczęli atakować bez wahania drużynę, prawie uśmiercając Lavisa. Reszta drużyny postanowiła mu pomóc i po tej rzezi kiedy zostało już tylko kilku żywych na polu walki Lavis postanowił udać się do ostatniego światła w dalszej części lasu, gdzie walczył Siwobrody z podejrzanym kultystą. Reszta drużyny postanowiła podobijać ostatnich  z ludzi. Kiedy Lavis dotarł już do owego światła widział tylko jak Siwobrody dobija owego kultystę i postanowił szybko użyć tego zwierciadła na nim zanim jego dusza odejdzie. Lavis zobaczył w szybkiej retrospekcji całe życie kultysty i tego czego dokonywał przez ostatnie lata. Lavis był bardzo zezłoszczony, że ten osobnik zmusił go i drużynę to zabicia 50 niewinnych osób i bogowie tylko wiedzą ile osób zabił on przez te wszystkie lata. Siwobrody postanowił wziąć srebrny sztylet tego kultysty, który służył do przebijania serc i czynienia z tych ludzi jego podwładnych. Lavis wiedząc iż jest to broń wielkiego zła i zniszczenia rozkazał Siwobrodemu oddać ten sztylet. W tym czasie przyszła do nich reszta drużyny i pytała Lavisa o co chodzi. Ten tylko odparł, że wie do czego ten sztylet służy i nie może on być w stanie wpaść w niepowołane ręce. Drużyna była ciekawa skąd Lavis posiada wiedzę o tym sztylecie, to ten odparł, że wyczytał w myślach tego zabitego Kultysty i opisał to za co ten człowiek był odpowiedzialny w skrócie. Siwobrodemu się to najwyraźniej nie podobało i próbował złamać sztylet nogą ( xDDDD), po czym oddał go Lavisowi, który chciał go gdzieś dobrze zakopać, lecz potem uznał, że w świątyni będą wiedzieć lepiej co z tym zrobić by nigdy nie został on użyty. Po tym zajściu Maria użyła swej latarni by odprowadzić dusze tych biednych ludzi i potępiła duszę tego kultysty na wieczne cierpienie. Po wszystkim drużyna wróciła do obozu spowrotem się przespać do rana. Bez żadnych niespodzianek drużyna obudziła się trochę później niż zwykle przez ostatnią noc, ale postanowili się udać dalej w kierunku Bastionu. Szli przez cały dzień, las zmienił się bardziej w taką tundrę co by oznaczało, że drużyna zbliża się do celu. Grupa czuła się jednak obserwowana i Oloy zauważył jak pewien tygrysoczłek wystrzelił pocisk w jego kierunku poważnie go raniąc. Krzyknął, że są atakowani z tamtej strony, gdzie poleciał pocisk. Było to 6 zwierzoludzi-tygrysów. Było to dziwne, ponieważ drużyna nie była jeszcze tak blisko  bastionu. Po w miarę łatwej walce drużyna postanawia iść dalej z wyjątkiem Siwobrodego, który postanowił oskórować tych ludzi ze skóry. Drużyna odparła jednoznacznie, że jest z nim coś nie tak i nie powinien tego robić, ale on uparto się trzymał swego. Drużyna go olała i udała się po prostu dalej kiedy on oskóruje zwierzoludzi.


zEbhiwv.jpg

Offline

#16 2020-08-15 23:27:09

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 84.0.4147.125

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 15 sierpnia 2020 (sobota)

Zwierzoludzie w natarciu


Siwobrody postanowił zebrać tylko jedną skórę, ponieważ zajmowało to mu dużo czasu i  szybszym chodem próbował dogonić drużynę. Po kilku godzinach, kiedy grupa zatrzymała się po Silva usłyszał kilku ludzi rozmawiających ze sobą w lesie. Byli to z usłyszanych rozmów dezerterzy, którzy szukali jedzenia i pieniędzy, żeby udać się do najbliższego miasta. Drużyna olała ich jednak i udała się dalej aż dotarli do małej wioski, gdzie przed ową wioską był stos kilkunastu zmasakrowanych ludzkich ciał. Z oddali w dwóch chatach było widać kusze w oknach, lecz zaintrygowany i i obrzydzony owym zjawiskiem Lavis chciał spalić ciała martwych i udać się w celach informacji do wioski. W tym czasie Siwobrody napotkał wcześniej spotkanych dezerterów, którzy zaatakowali go i zabrali całe jedzenie jakie miał, lecz oszczędzili mu życie przez skórę zwierzoludzia, którą miał. Po tym niemiłym incydencie dołączył sfrustrowany do drużyny. Lavis dostał wizję od swej patronki i łańcuchach masy krwi i przemocy/okrucieństwa w tej wiosce. Przebadał wpierw domy które wyglądały na puste. Ku jego przerażeniu w środku zastał ostre narzędzia łańcuchy i podłogę pokrytą masami krwi sprawiającej wrażenie wyciągania zmasakrowanych zwłok. Siwobrody przeszukał drugi pusty dom, kiedy Lavis podszedł już do tego pierwszego pertraktować ze stworzeniami ze środka. Byli to zwierzoludzie, którzy wywalczyli swoją wolność i wybili wszystkich ludzi w wiosce (przynajmniej na to wyglądało). Siwobrody znalazł w drugiej chacie w międzyczasie ciało zmasakrowanego małego na oko pięcioletniego dziecka. Poruszyło to mocno Nordula, który wyszedł z chaty z impetem z zwłokami na rękach. Lavis spytał się czemu zabili nawet dzieci, które są niczemu winne. Lecz ten rozumiejąc sytuację tych ludzi postanowił im odpuścić w końcu wojna nie wybacza, zwłaszcza w samoobronie. Uważał to za sprawiedliwe, aczkolwiek było mu szkoda tych wszystkich ludzkich istnień, lecz nie chciał doprowadzić do dalszego rozlewu krwi. W tym momencie wszyscy usłyszeli krzyki z jednej piwnicy z prośbą o ratunek. Było to bardzo dziwne , ponieważ zwierzoludź zza drzwi nie wydawał się kłamać wcześniej. Lavis wymagał o oddanie im tego jeńca, a ten ani oni nie będą ich nachodzić. Lavis chciał ocalić chociaż jedno stworzenie w tej wiosce. Zwierzoludzie bo charyzmatycznej pertraktacji zgodzili się na to. Był to człowiek o imieniu Ragnar, który wydawał się szukać sposobu by mieć jak najwięcej złota. Lavis zaproponował mu bezpieczną podróż wraz z drużyną do Bastionu do którego zmierzają, a potem się ustali jeszcze co dalej. Było już bardzo późno, więc drużyna odeszła spory kawał drogi od wioski i rozbiła obóz na noc nieopodal drogi przy małym stawie. Grupa podzieliła się na cztery warty po dwie osoby i ostatnia na której był sam Ragnar. Na trzeciej warcie z Siwobrodym i Gurką Siwobrody usłyszał pęknięcie gałązki i dostrzegł w tych krzakach czerwone ślepia, właściwie sporo czerwonych ślepi jak przyjrzał się uważniej (około 10 par). Siwobrody obudził szybko resztę drużyny i Maria przy pomocy pochodni spróbowała wypłoszyć dzikie zwierzęta. Zwierzęta okazały się demonicznymi wargami i trzy z nich rzuciły się na Marię, gdy ta podeszła bliżej z pochodnią. Lavis wspomagał drużynę swoimi boskimi mocami, gdy do walki dołączyły jeszcze dwa wargi i jeden zdecydowanie większy lider tej grupy wargów - warg alfa. Drużyna sprawnie rozprawiła się z wargami, choć warg alfa był blisko od rozszarpania Silvy, który w ostatniej chwili użył mocy swego amuletu w połączeniu z krwią Marii. Ragnar postanowił oskórować 3 Wargi, a Siwobrody rzucił się na tego największego warga Alfa aby go oskórować. Lavis spalił wszystkie ciała wargów po tym jak Ragnar i Siwobrody skończyli, a reszta udała się na odpoczynek ostatnie 3 godziny tej nocy. Z samego rana wyruszyli dalej i parę godzin później napotkali się na powalony pień blikujący przejście i pewnego człowieka w kapturze, który rozkazał drużynie się zatrzymać. Lavis przebadał osobnika swoim zwierciadłem i zobaczył iż jest to chciwy łajdak, który czasami pomaga biednym, lecz w nieuczciwy sposób. Nie przedstawiając się osobnik chciał haraczu za przejście "jego" drogą. Znając intencje tej osoby w tym momencie drużyna nie zdecydowała się na te warunki i zaczęła grozić. Osobnik nie był sam i pojawiło się kilku jego kolegów do pomocy. Maria chcąc dalej wyglądać przekonująco w groźbach zabiła 5 z nich przy pomocy jej amuletu. Szef tej szajki wydawał się to kupić i zaczął uciekać, lecz został on szybko pojmany przez kucyków. Ragnar chciał dać go na okup by zarobić, lecz Lavis podjął decyzje o oddaniu go w Bastionie do strażników na co reszta drużyny się zgodziła. Przeszli oni całą drogę trochę wolniej przez jeńca, lecz bez innych napotkanych przeszkód drużyna szła w kierunku Bastionu cały dzień. Kiedy już się ściemniało postanowili rozbić obóz na kolejną noc i podzielili się na te same warty co wcześniej, a jeńca przywiązali do drzewa i pilnowali go na wartach. Na trzeciej warcie około 5 rano Silva i Gurka usłyszeli dźwięk jadącego wozu w ich stronę i postanowili do sprawdzić. Był to handlarz świeczników, który w panice uciekał przed potworem, lecz Silva zaoferował mu pomoc, ponieważ ma tu drużynę i wysłał Gurkę by ta obudziła resztę drużyny. Bo przebudzeniu drużyna zauważyła, że jeniec uciekł, a w pniaku na którym wisiał jest karta z podpisem "Robin Kapturek". Drużyna dołączyła do handlarza i Silvy i wszyscy razem zadecydowali o tym by poczekać na potwora i się z nim rozprawić. Potworem okazał się być minotaur, który wydawał się paść ofiarą mutacji bądź klątwy. Maria przy pomocy swojego amuletu zabiła  go natychmiastowo (użycie tokenu). Handlarz podarował 10 świeczników jako nagrodę za pomoc. Drużyna zapytała dokąd zmierza, ponieważ oni udają się do Bastionu i może dobry kupiec będzie w stanie ich podrzucić. Ten jednak zmierzał do Crossaint, ale zaoferował podróż do rozstaju dróg, żeby zaoszczędzić drużynie jeden dzień drogi na co drużyna się zgodziła. Po trzech godzinach drużyna opuściła handlarza, który udał się w swoją drogę. Po kolejnych trzech godzinach drogi bez żadnych niespodzianek, lecz pieszo drużyna dotarła do wielkiego obozu wypełnionego wojakami. Był to obóz wojaków z Bastionu, którzy przegrupowali się tutaj w celu natarcia na Bastion, ponieważ zostali oni zepchnięci do defensywy przez zwierzoludzi. Grupa powiadomiła strażników, że zmierzają do Bastionu z misją, lecz strażnik powiedział, że to niemożliwe i zaprowadził ich do tutejszego pułkownika. Pułkownik wytłumaczył obecną bardzo trudną sytuacje, że są rozbici i potrzebują pilnie pomocy. Drużyna zaoferowała pomoc, lecz on wyśmiał pomoc kilku ludzi, ponieważ potrzebuje on armii. Poinformował on też o tym, że wysyłał on listy o pomoc do innych miast i jest w szoku, że najwyraźniej  żaden nie dotarł. Pułkownik popadł w małą panikę, lecz dał on zadanie, żeby ci posłużyli jako gońcy i dostarczyli list do Crossaint, ponieważ jest to najbliżej, a czas ucieka,bo potrzebują pomocy jak najszybciej. Drużyna zgodziła się pomóc jak najszybciej i dostając kilka koni z tego obozu wyruszyła jak najszybciej do Crossaint. Jeszcze tego samego dnia napotkali oni na potężny magiczny przedmiot chroniony przez setkę skorpionów. Maria przy pomocy jej braku fizjonomii ciała postanowiła przejść po skorpionach i pozyskać artefakt. Pomimo bycia nieumarłym Maria poważnie odczuła działanie trucizny, lecz udało się jej go zdobyć i nie ucierpieć poważnie na zdrowiu. Bo zabraniu artefaktu wszystkie skorpiony obumarły. Bez kolejnych niespodzianek drużyna dotarła bez żadnego problemu do Crossaint. Lavis i Silva udał się do pałacu z listem by wypełnić zadanie z obozu przy bastionie,a reszta drużyna poszła załatwiać swoje interesy, ponieważ minęły cztery dni odkąd byli w mieście. Maria z Oloyem zidentyfikowała wcześniej znaleziony artefakt i sprzedała go u rzekomo najlepszego maga w mieście Meridy. Odkupiła od niej również dwa kamienie wiatru i jeden kamień ziemi i udzieliła informacji na temat runicznego miecza zdobytego przez Marię. Ragnar poszedł sprzedać skóry tak samo jak Siwobrody. Lavis wytłumaczyli strażnikowi, ze mają ważny list z prośbą o pomoc z bastionu. Strażnik pozwolił im wejść do środka i zaprowadził do mniejszego pokoju, gdzie znajdował się pewien sekretarz z tonami papierów. Wytłumaczył on, że nie są w stanie zareagować na owy list na dodatek mają masę innych równie ważnych listów i zadań. Wyjaśnił, że mają problem ponieważ wszystkie decyzje podejmuje władca tego miasta, a ten został zaatakowany przez  wynajętego zabójcę z  Saudi, który otruł władce. Leży on teraz w bardzo ciężkim stanie i tutejsi magowie i kapłani cudem utrzymują go przy życiu. Zaoferował Lavisowi i Silvie zadanie, żeby odnaleźć zabójce/zamachowca na władcę i przyprowadzić go żywego by odnaleźć odtrutkę. Sekretarz nie wydawał się mieć żadnych poszlak, oprócz zatrutego sztyletu/sierpa i bardzo skąpego opisu zabójcy. Dodał, że jeden z strażników zranił go w łopatkę, lecz nie jest on w stanie powiedzieć który. Lavis postanowił skrycie użyć na sekretarzu zwierciadła Tribunal. Zobaczył, iż Sekretarz ma bardzo silną wolę maskującą jego myśli, lecz była wyczuwalna silna żądza władzy.
Drużyna postanowiła przyjąć to zadanie iż ich celem jest sprowadzenie pomocy do Bastionu,a bez tego nie mają oni na to najmniejszych szans. W między czasie Siwobrody po sprzedaniu skór chciał rozkręcić biznes na targu w centrum miasta, lecz został on szybko zgarnięty przez tutejszych strażników, którzy zabrali go do tutejszego pałacu.


zEbhiwv.jpg

Offline

#17 2020-09-20 15:48:16

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 85.0.4183.102

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 19 września 2020 (sobota)

Ucieczka z więzienia


Mordercze kucyki przebudziły się znikąd w lochach, wiedząc, ze zostali czymś odurzeni, ale totalnie nie wiedząc czemu. Wiedząc, że nie zrobili totalnie nic złego postanowili następnego dnia uciec i oczyścić swoje imię i dowiedzieć się co się stało. Lavis przez noc przygotował czary i następnego dnia jak się obudzili czekali na strażników podających posiłek. Lavis z Oloyem omamili ich swoja magią i zażądali informacji i otworzenia celi. Drużyna wzięła klucze do cel od strażników i spróbowała udać się do wyjścia wierząc, że znajdą swoje rzeczy po drodze. Od strażników dowiedzieli się, że drużyna została skazana na śmierć za zabójstwo włodarza Crossaint. Nie tylko oni, ale pół pałacu zostało skazane na śmierć za pomaganie w zabójstwie. Drużyna wiedziała, ze to sprawka podstępnego kanclerza, który postanowił przejąć władzę. Wychodząc z pomieszczenia spotkali oni okaleczoną sekretarkę, która towarzyszyła Lavisowi, kiedy ten odwiedził pałac ostatnim razem. Drużyna domyśliła się, że została ofiarą oczywistego spisku i postanowili ją uwolnić i się dowiedzieć więcej. Oloy cofnął sekretarkę o 10 lat cofając wszystkie okaleczenia jakich zaznała, żeby dało się poprowadzić z nią normalną konwersację. Powiedziała, że jest pewna ze to sekretarz uknuł tą całą intrygę i wrobił ją i wiele innych ludzi z pałacu w pomoc w zabójstwie włodarza. Uznał drużynę za łatwy cel tej intrygi jako nowych przybyszów do miasta. Drużyna postanowiła wziąć ją ze sobą i pomóc jej uciec. Sekretarka poinformowała drużynę także, gdzie prawdopodobnie znajdą swoje rzeczy. Po małych problemach nawigacyjnych drużyna znalazła magazyn i swoje rzeczy i postanowiła ostrożnie udać się do wyjścia. Okazało się, że wyjście z lochów jest zabezpieczone magicznie wieloma iluzjami, na które odporni są tylko strażnicy tej wieży. Drużyna wiedząc, ze coś jest nie tak próbowała główkować jak przejść z ciemnego pomieszczenia z prostym mostem który wydawał się nie mieć końca, albo raczej drużyna wydawała się stać w miejscu. Po wielu próbach Lavis cofnął się po jednego ze strażników, aby pokazał im wyjście i udali się za nim. Most był tylko iluzją, a prawdziwe pomieszczenie miało kształt małego labiryntu. Idąc dalej za strażnikiem udali dotarli do kolejnego pomieszczenia wypełnionego płomieniami, w które strażnik po prostu wszedł. Była to oczywista kolejna iluzja, lecz płomienie wydawały się zadawać ból i obrażenia, kiedy się zbliżano się do płomieni. Strażnik wydawał się ich nie widzieć, ani niczego nie odczuwać. Była to po prostu bardzo realistyczna iluzja. Lavis postanowił podążać za strażnikiem cierpiąc i mając wrażenie, że płonie żywcem z każdym krokiem. Ostatkami sił opuścił korytarz z płomieniami kaszląc krwią niemal dostając zawału serca. Spoglądając za siebie widział pusty korytarz wiedząc, że to iluzja. Lavis wysłał strażnika spowrotem do grupy. Reszta grupy wypytała strażnika co się stało itd. i postanowili przejść jeden po drugim przez płomienie. Każdy jeden przeżył ten marsz mniej lub bardziej. Maria postanowiła się cofnąć po sekretarkę, która bała się wstąpić w wielkie płomienie. Po sporym szoku na drugiej stronie podziękowała Drużynie za pomoc i że bez nich na pewno by nie dała rady. Drużynie udało się opuścić lochy ostatnimi drzwiami. Widząc miasto Crossaint w oddali dostrzegli też, że lochy to właściwie magiczna wieża, gdzie trzyma się przestępców. Sekretarka zaproponowała schronienie na noc u jej rodziny, lecz grupa uznała to za niebezpieczne i powiedziała to samo jej. Sekretarka odparła, że nazajutrz z rana wyruszy do stryjka w Arenie, gdzie zacznie nowe życie. Nie będzie ona bowiem ryzykować swojego życia w Crossaint. Drużyna zapytała się o jej zeznania w wypadku, kiedy udało by się im podważyć władzę kanclerza lub udowodnić jego spisek całemu mieście. Sekretarka została przy swoim planie podróży do Areny. Drużyna uznając to za niebezpieczne postanowiła udać się zamiast tego do jednej z tańszych karczm i tam spędzić noc. W karczmie spotkali swoich kompanów z drużyny z Kedwig, mianowicie Nomnoma i Chrucina. Nikt nie wiedział, kto jest kim, ale to nie ważne.

Ja to Ty, a Ty to ja...Nie prawda bo ja to Ty, a Ty to Ty, czyli....no właśnie...


Około tydzień wcześniej...
Nomnom i Chrucin wrócili z wyprawy Silasa spowrotem do Kedwig, gdzie dostali list z Areny od Morderczych kucyków, że udali się Crossaint w dalszych misjach. Koledzy postanowili do nich dołączyć, lecz przed pięciodniową podróżą postanowili dzisiaj już odpocząć w karczmie i zając się sobą kolejnego dnia. Jeden z nich (Chrucin ale xD) dowiedział się z plotek od miejscowych górali, ze zbocze nieopodal miasta spłynęło wczoraj krwią i że być może ma to związek z jakimś tajemniczym związkiem Lunara. Zaintrygowany tym i bardzo myśląc o swojej przeszłości w Agorze postanowił się tam następnego dnia udać. Nomnom wyruszył z nim. Po podróży z Bacą przewodnikiem, który miał mu wskazać owe miejsce dotarli do pewnej jaskini, która wydawała się być oznaczona dziwnymi zwierzęcymi kolorowymi czaszkami na palach. Chrucin (nie będę specjalnie mieszał i pisze jak było naprawdę xD) dostrzegł te pale już z daleka, ale nie wiedział dokładnie co one oznaczają. Chrucin z Nomnomem postanowili wejść do jaskini i to zbadać. Jaskinia nie służyła za kult Lunara w żadnym tego słowa znaczeniu. Była to po prostu jaskinia tutejszych goblinów, którzy dostrzegli Chrucina i Nomnoma zanim ci zdążyli się wycofać. Po ciężkiej walce z 6tką z nich i szamanem postanowili obrabować to co znaleźli w jaskini (serio nie pamiętam co tam było). Po walce i przeszukaniu ranni, lecz szczęśliwi wrócili do Bacy poinformować o tym co znaleźli w środku. Po tym zajściu wrócili do miasta się ogarnąć i poinformować karczmarza, który postawił im posiłek za darmo o wytępionych goblinach. Po odpoczynku udali się oni w długą podróż do Crossaint. Przybyli oni dokładnie w dzień ucieczki reszty grupy z więzienia. Szukali oni reszty członków grupy nie wiedząc w sumie co dokładnie robią, ani co się stało. Udali się oni do jednej z wież magicznych w celu handlu z tutejszym magiem, lecz szybko się dowiedział, że arcymagowie z tych wież nie rozmawiają, ani nie wdają się w interakcje z zwykłymi mieszkańcami. Dowiedzieli się za to o innym sklepie magicznym stworzonym właśnie dla mieszkańców i innych podróżnych. Wstępując tam Chrucin wydał spore swojego złota i kolczyk przemiany w golema na pierścień życia i pelerynę pozwalającą zniknąć, kiedy stoi się w miejscu.
Po tych małych zakupach postanowił poszukać  swojej drużyny. Od jednego karczmarza z tutejszych dowiedział się, że ktoś w miarę podobny do opisu drużyny tutaj stacjonuje na noc ( jeden z członków). Chrucin i Nomnom postanowili to sprawdzić na co karczmarz oczywiście się zgodził. Pukając do pokoju otworzył ktoś totalnie nie podobny do żadnego członka morderczych kucyków, lecz Chrucin znał tą osobę dobrze, a ona znała jego. Był to jeden z dwóch niedobitków bo grupie czarnych byków, z którymi mordercze kucyki miały zwadę w dalekiej przeszłości. Chrucin i Nomnom w dwójkę będąc zarazem o wiele potężniejszym od jegomościa obalili go na ziemie unieruchamiając. Zakneblowali go i przywiązali do krzesła wypytując o czarnych byków, o ich dziennik i czym się teraz zajmuje. Cała interakcja skończyła się tym, że dowiedzieli się, że prawdopodobnie czarne byki przestały istnieć, a ocalali przy życiu członkowie dołączyli do innej drużyny/drużyn, a Czarne byki posiadały miejsce, gdzie ukrywały swoje całe oszczędności. Po wszystkim Chrucin odciął mu po prostu głowę i zostawił karteczkę z inicjałami morderczych kucyków. Nomnom zanim wyszedł po Chrucinie zamienił karteczkę na pozdrowienia od świątyni Morte po czym dołączył do kolegi. Postanowili oni udać się na noc do jednej z gorszych karczm w celach bezpieczeństwa, ponieważ karczmarz będzie pewny, że za tym morderstwem stoi Chrucin. Zamawiając pokoje w karczmie spotkali oni swoich kompanów z drużyny, którzy także zamawiali właśnie pokoje. Zebrali wszy się jednym pokoju wytłumaczyć sytuację ich drużyny jak i całego państwa. Chrucin wyparł z siebie, że zamordował jednego z rdzennych byłych czarnych byków, z czym Lavis mocno się nie zgadzał. Wywarła się mała kłótnia/zamieszanie próbując ustalić który do Chrucin, a który to Nomnom. Lavis używając swojego boskiego zwierciadła odkrył kto jest kim. Przynajmniej mogło się tak wydawać, ponieważ to co zobaczył nie odpowiedziało mu na pytanie, lecz stworzyło szereg kolejnych. Okazuje się, że Chrucin i Nomnom to tak naprawdę jedna postać, która została podzielona w niemowlęctwie przez światło księżyca i odnaleźli się podświadomie po latach. Z bólem głowy Lavis po prostu udał się do swojego pokoju na spoczynek. Reszta postanowiła krótko po tym zrobić dokładnie to samo. Z samego rana drużyna w komplecie uzgodniła, że sam Lavis uda się do świątyni Solara (największej w mieście) wyjaśnić jak wygląda cała prawda związana z śmiercią włodarza i morderstwem kanclerza z nadzieją, że będą w stanie go poprzeć lub mu pomóc ujawnić tą sprawę światłu dziennemu. Reszta drużyny będzie na niego czekać.


zEbhiwv.jpg

Offline

#18 2020-09-22 13:29:54

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 85.0.4183.102

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 21 września 2020 (poniedziałek)

Problemy religijne w Crossaint


Drużyna wysyłając Lavisa do świątyni Solara postanowiła poczekać tuż przed nią, ale Lavis został zatrzymany przez tutejszych strażników tłumacząc, że cała świątynia odprawia potężne tygodniowe modły i NIKT nie może wejść bądź wyjść ze świątyni. Lavis z czystej ciekawości podpytał strażników o szczegóły tego wydarzenia i poczuł potężną energię boskości unoszącą się w powietrzu ze środka świątyni. Nie chcąc przerywać tak ważnego wydarzenia spytał się strażnika, gdzie może spotkać jakiegoś kapłana z tej świątyni z którym będzie w stanie porozmawiać dzisiaj. Strażnik odparł, że prawie wszyscy kapłani są właśnie w środku i oddają modły, lecz niestety jest 3 kapłanów w mieście, którzy mają równie ważne sprawy do załatwienia. Wiedzą tylko, gdzie znajduje się kapłan o imieniu Soran i przekazali Lavisowi, że znajduje się on w świątyni Solmakana w tym mieście. Lavis wrócił szybko do drużyny i wyjaśnił cała sytuację po czym udali się do świątyni Solmakana w poszukiwaniach Sorana. Po rozmowie z tamtejszym zamiataczem znaleźli kilku kapłanów w tym jednego pasującego do opisu strażnika Sorana oprawiających modły. Drużyna postanowiła poczekać aż modły się zakończą, żeby nie przerywać kapłanom. Po odprawionych modłach zatrzymali Sorana na małą rozmowę wyjaśniającą całą ich sytuację. Soran wyjaśnił, że nie uwierzy nam na słowo i jedna osoba będzie musiała oddać się rytuałowi Solmakana w której umrze i jego dusza zostanie osądzona. Przeklęta bądź przywrócona do życia. Soran wyjaśnił szczegóły i dodał, że nie pozwoli nam wyjść ze świątyni jeśli się nie zgodzimy, ponieważ jesteśmy poszukiwani. Lavis zgodził się na rytuał. Soran poszedł bo Arcykapłana tej świątyni San Solheim, który przeprowadzi cały rytuał. Zabrał rozebranego Lavisa do piwnicy i przywiązał na wyrytym ołtarzu. Poinformował tylko Lavisa, ze rytuał będzie bardzo bolesny. Po przywiązaniu i zakneblowaniu Lavisa Kapłan naciął jego żyły delikatnie na rękach i nogach by ten się powoli wykrwawił. Po około 40 minutach Lavis odpłynął i miał bardzo bolesne wizje gdzie ważono jego narządy na wielkiej piaskowej wadze. Jeśli waga przechyliła by się w stronę złych uczynków Lavisa dusza zostałaby na zawsze potępiona, lecz posiadał on więcej dobrych uczynków. Po strasznie bolesnej śmierci i jeszcze boleśniejszych wizjach. Lavis obudził się spowrotem w piwnicy. Minęło kilkanaście minut, ale dla Lavisa sprawiało to wrażenie tygodni. Arcykapłan San Solheim powiedział, że przeszedł test, lecz teraz jego dusza będzie zawsze ważona na wadze Solmakana i jeśli szalka przechyli się na drogę zła jego dusza zostanie natychmiast przeklęta/potępiona skutkując natychmiastową śmiercią. Lavisa to nie wzruszyło ( choć fajnie byłoby wiedzieć wcześniej xD i dostał jeden token przeznaczenia, który zużył na zachowanie expa). Wrócił on do drużyny na górę. Soran znając wyniki rytuału postanowił pomóc drużynie i postarać się uniewinnić grupę. Zaproponował przesłuchanie paru sekretarzy w celu znalezienia dowodów na kanclerza. Po krótkiej rozmowie Soran postanowił opuścić świątynie, ponieważ miał jeszcze wiele spraw do załatwienia. Drużyna postanowiła zrobić to samo i udała się do domu rodzinnego sekretarki, której uratowali życie w lochach.  Otworzyła im starsza kobieta z niemowlęciem na rękach. Drużyna nie mając pewności czy to rodzina sekretarki i nie znając jej imienia rozpoczęła niemrawą rozmowę, lecz po powiedzeniu jej całej prawdy wpuściła ona grupę do środka. Wyjaśniła, że sekretarka udała się już do Areny do stryjka, ale nie ma niestety oczywistych dowodów na kanclerza, lecz zostawiła ona klucz do swojej skrytki w pałacu. Drużyna wzięła ten klucz i podziękowała matce sekretarki za pomoc i wyrozumiałość i postanowiła pójść spowrotem do świątyni spotkać się z Soranem. W świątyni dowiedzieli się, że Soran jeszcze nie wrócił, a udał się do pałacu w sprawie drużyny. Drużyna zaniepokojona tym faktem postanowiła udać się do karczmy na noc i sprawdzić co z Soranem następnego dnia. Szczęśliwym trafem wchodząc do karczmy napotkali na Sorana wydającego masę złota na różne płytkie uciechy. Lavis w tym momencie miał wizje, która dość tajemnicza, ale została rozszyfrowana. Wynika z niej ze Soran najprawdopodobniej został przekupiony by zachować milczenie. Drużyna rozczarowana i zaniepokojona tym faktem udała się okrężną drogą do świątyni poinformować samego Arcykapłana o tym zdarzeniu. Świątynia Solmakana i jej kapłani są jedynym dowodem niewinności kucyków. Po drodze nieszczęśliwym trafem napotkali na grupę 8 strażników, którzy zauważyli drużynę. Nomnom zamienił się w owcomoka pod mgłą Oloya i zapakowani w bursztynowym pokoju Silvy w pysku Nomnoma odlecieli uciekając strażnikom, którzy mocno poharatali Nomnoma. Nomnom wylądował na dachu świątyni i drużyna próbowała siłować się z tamtejszą klapą, lecz bez skutku. Gurka robiąc coś dziwnego na wzór łamania się kości z wielkim impetem wyrwała klapę, po czym opadła z sił krwawiąc z uszu i nosa. Drużyna weszła do świątyni. Znaleźli się oni na strychu, gdzie Silva wbrew woli innych członków drużyny znalazł dziwną dwuręczną broń, którą postanowił złożyć i zabrać ze sobą. Broń wybrzmiewała potęgą i mocą. Schodząc na dół poprosili sprzątającego by ten zaprowadził ich do Arcykapłana lecz ten odmówił. Zapytali go więc o pokój i sami tam poszli. Po pukaniu kilka razy grupa weszła i zobaczyła Arcykapłana w stanie ciężkiej i potężnej medytacji. Cała drużyna poza Nomnomem postanowiła wyjść i poczekać, aż Arcykapłan skończy. Nomnom ledwo unikając śmierci od potężnego ciosu arcykapłana w stanie medytacji postanowił wyjść z podkulonym ogonem i poczekać z resztą drużyny. Arcykapłan San Solheim opuścił swój pokój o około 5 rano dopiero i przywitał się z drużyną. Drużyna poinformowała o wydarzeniu Sorana i Lavis poinformował o kradzieży broni przez Silvę. Arcykapłan poinformował, że ukarze Sorana osobiście i samemu postara się uniewinnić drużynę. Wyjaśnił jak będzie postępować sąd w szczegółach itd. Drużyna w międzyczasie próbowała znaleźć haczyk, bądź dowód zarazem na winę Kanclerza w morderstwie włodarza. San Solheim po wyjaśnieniu szczegółów na temat sądu wyjaśnił sprawę boskiego artefaktu, którego Silva stał się posiadaczem. Wyjaśnił, że ta broń wybrała jego, a nie on ją. Wszyscy, którzy próbowali wejść w posiadanie tego potężnego artefaktu zamienili się w złotego skorpiona. Broń jest ta potężna, lecz posiada też ona klątwę, którą Silva będzie od dzisiaj dzierżyć. Przeklęta Włócznia Qua-Jing-Se jest teraz jego własnością, bo tak zadecydowali bogowie. Sąd odbędzie się za 3 dni, kiedy skończą się wielkie modły w świątyni Solara, a w tym czasie drużyna będzie próbować znaleźć jakieś dowody na Kanclerza. Szybko po rozmowie z Arcykapłanem San Solheim Silva postanowił zbadać swoją broń w sparingu z Lavisem.


zEbhiwv.jpg

Offline

#19 2020-09-27 01:02:46

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 85.0.4183.121

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 26 września 2020 (sobota)

Niewinność i rozpoczęcie śledztwa


Po rozmowie z Arcykapłanem San Solheim ten udał się do pałacu oczyścić grupę z zarzutów, a ci poza Marią udali się do karczmy spać. Maria poszła przejść się po rynku i posłuchać plotek, gdzie została okradziona za 50 sztuk złota przez bandę dzieci. Siwobrody za to został tydzień wcześniej zabrany przez strażników do aresztu na około tydzień, po którym go wyciągnęli bez słowa i wyrzucili na ulicę. Porozstawiał karteczki/ogłoszenia po karczmach w poszukiwaniu reszty drużyny i udał się do sklepu magicznego. Siwobrody dogadał się z handlarzem na zlecenie zdobycia tajemniczego kryształu strzeżonego przez węża. Handlarz jest w stanie zapłacić 150 złota za ten kamień. Siwobrody przyjął te zlecenie i udał się do myśliwego przechodzącego tuż obok. Za sporą opłatą 100 solarów myśliwy postanowił nauczyć Siwobrodego jak walczyć z potworami pustyni (tytuł). Nauczał go cały dzień, a po nauce już późnym wieczorem Siwobrody postanowił zaproponował mu swoje wino, żeby go upić(nwm co zamierzał czy zamierza bo nie słuchałem jakoś). W międzyczasie drużyna wstała w ponurych nastrojach po spaniu do 14-15 i postanowiła wrócić do świątyni porozmawiać z San Solheimem. Karczmarz poinformował o osobniku, który szukał kucyków i gdzie go znajdą. Drużyna domyśliła się, że to Siwobrody i dalej udała się do świątyni. Po drodze spotkała Marię w również ponurym nastroju, która powiedziała o tym, że ją okradziono. Po dotarciu do świątyni Arcykapłan potwierdził sąd za 3 dni i o tym, ze grupa jest już oficjalnie uniewinniona. Drużyna wypytała również o Sorana, który okazuje się został już zamknięty w tutejszych lochach. Drużyna poprosiła o przesłuchanie go w celach znalezienia dodatkowych tropów skoro został przekupiony przez sekretarzy kanclerza. Arcykapłan zgodził się i poinformował, że sprzątacz zaprowadzi drużynę do więźnia. Po krótkiej rozmowie wiedzieli, że Soran nie powie niczego wartościowego bez zapewnienia mu wolności na co Lavis nie mógł przystać. Lavis użył zawładnięcia osobą, żeby jednak wydusić z niego jakieś wartościowe informację, ponieważ sprawa jest duża. Dowiedział się, ze dostał ultimatum od sekretarza Moranles'a pod kwestią więzienia bądź bogactwa na które on przystał, a potem postanowił się ukrywać, ponieważ śledzili go strażnicy. Lavis uznał, że to w jakiś mniejszy sposób usprawiedliwia Sorana, lecz dalej utrudnia on śledztwo, więc zrzucił z niego czar i udał się poinformować arcykapłana o całej prawdziwej sytuacji. Arcykapłan powiedział, że to go dalej nie usprawiedliwia i pozostanie w lochu. Lavis dowiedział się również, że istnieją potencjalne zwady pomiędzy świątyniami Solara i Solmakana w tym mieście i to właśnie dlatego Soran został tak surowo ukarany. Po tej krótkiej rozmowie z arcykapłanem drużyna udała się do pałacu porozmawiać z owym sekretarzem. Spotkali krzywo patrzących strażników, którzy wydali się speszeni faktem, że drużyna przybywa do pałacu po uniewinnieniu kilkadziesiąt minut wcześniej. Wchodząc jednak do środka Lavis podpytał bardzo charyzmatycznie jednego ze strażników o Moranlesa. Powiedział, że pracuje tutaj 12 sekretarzy, lecz wszyscy do 16, więc przybędzie on dopiero jutro, lecz podał jego adres zamieszkania i wyznał, że Lavis i jego drużyna to wydają się jednak bardzo przyzwoici i zaprosił Lavisa na piwo. Lavis się zgodził i umówili się za dwie godziny po końcu zmiany strażnika na koleżeńskie picie(być może dowie się czegoś jeszcze ciekawego). Przed tym jednak postanowił udać się z drużyną do domu sekretarza po informację, bądź inne tropy/dowody na kanclerza.

Wiadomość dodana po 23 h 58 min 31 s:
Sesja z 27 września 2020 ( niedziela)

Zaginięcie Moranlesa


Drużyna docierając w końcu do dworku sekretarza Moranlesa zobaczyła, że cały dom jakby magicznie od środka jest zamrożony. Nie dało się podejść czy wejść do środka nie ryzykując zamrożenia. Maria przez okno dostrzegła tylko parę zamrożonych w pełni osób z przerażeniem na twarzy. Byli to najprawdopodobniej słudzy sekretarza. Lavis konstruując prowizoryczna pochodnię i swojemu opanowaniu żywiołu ognia postanowił zrobić ognistą otoczkę, która pozwoli mu wejść do środka. Udało mu się bez utraty życia wejść do środka, więc postanowił przeszukać dom, kiedy reszta pójdzie zawołać strażników. zwiedzając większość pomieszczeń znalazł tylko kilku służących więcej zamienionych w bryłkę lodu. Postanowił nie tracić czasu i przeć na przód. Po wejściu na górne piętro znalazł biuro i sypialnie sekretarza, lecz bez jego ciała, które najwidoczniej nie znajdowało się w posiadłości. Lavis znalazł stertę papierów, która należała do zaginionego sekretarza i wyrywkowo przeczytał część z nich. Znalazł tam papiery z przesłuchań więźniów i wiele innych mniej wartościowych stosów, lecz postanowił wziąć cały stos związany z przesłuchaniami jako potencjalny dowód w sprawie kanclerza. Po Lavis udał się jak najszybciej do wyjścia i poczuł, że jego moc słabnie, lecz zauważył on, ze źródło tego zimna pochodzi z sali ze schodami spod podłogi, która wydawała się być świeżo murowana. Wyszedł szybko z posiadłości i przekazał drużynie znalezione papiery. Oloy i Silva wrócili ze strażnikami, którzy nie wiedzieli jak ogarnąć całą sytuację, więc zaprowadzili drużynę do kapitana straży na przesłuchanie. Po długiej i irytującej rozmowie z dociekliwym kapitanem, który podejrzewał drużynę o całe zajście drużyna w ramach spokoju postanowiła mu pokazać papiery znalezione w domu sekretarza po czym puścił on wolno całą drużynę, lecz dał zakaz opuszczania miasta. Drużyna po tej sytuacji udała się do karczmy spędzić resztę wieczoru na odpoczynku, a Lavis udał się lekko spóźniony przez przesłuchanie na wcześniej umówione piwo. Dowiedział się on od przyjaznych strażników, że jakby kapitan posądzał go coś złego to na pewno by go nie wypuścił pomimo braku dowodów. Strażnicy pogawędzili też o całej sprawie z sekretarzem, że nikt go nie lubił i że był kimś wyjątkowym, w swego rodzaju pupilem kanclerza. I wiele ludzi dałoby ściąć swoją głowę za fakt, że sekretarz zrobiłby dla kanclerza wiele. Po kilku godzinach popijawy strażnicy rozeszli się, a Lavis udał się do wcześniej ustalonej karczmy z drużyna, gdzie wykupił dodatkowy pokój i poszedł spać. Następnego dnia drużyna udała się do pałacu w celach rozejrzenia się pod pretekstem załatwienia sprawy z sekretarzem, poprzez nieobecność Moranlesa. Strażnicy przy wejściu normalnie bez podejrzeń wpuścili drużynę do środka, lecz w środku znajdował się strażnik z lochów, który pamiętał o tym, że został on zauroczony przez Lavisa w celach ucieczki. Poinformował on o tym, żeby pilnować tą grupę lub nawet wyprosić, lecz Ci poinformowali, że są tu umówieni z sekretarzem Moranlesem. Jeden ze strażników oparł, że go nie ma, lecz grupa wtedy powiedziała, że chcą się spotkać z jakimkolwiek innym sekretarzem. Strażnik zaprowadził ich do pierwszego z brzegu sekretarza i zaczął pilnować drzwi. W środku była starsza pani, po krótkiej rozmowie okazało się, że Sara to była jej sekretarka i była w szoku o tym jaki zarzuty otrzymała tydzień temu. Poinformowała również, że z jej biura nie ma już żadnych osobistych rzeczy, więc nie wpuści drużyny do jej biura, ponieważ nie ma tam już czego zabrać. Po tej rozmowie drużyna chciała umówić się na rozmowę z więźniem z Saudi, który został wrobiony w otrucie włodarza. Potrzebowali imienia i nazwiska, więc Lavis powiedział, że jest znajomym więźnia, a jego imię odczytali z papierów znalezionych u sekretarza. Sekretarka umówiła drużynę na wczesną godzinę rano następnego dnia o ile uda się jej to zrobić, ponieważ to jest decyzja podejmowana przez kapitana straży. Po tej rozmowie drużyna opuściła pałac i udała się do kapitana straży z kolejnym planem/propozycją. Zdecydowali się oni zaryzykować i wyznać całą prawdę strażnikowi, który być może odmieni ich los, bądź chociaż ułatwi sprawę. Powiedzieli oni, że mają zwój zlokalizowania przedmiotu i mogą zlokalizować Moranlesa, który jest poszukiwany przez zastępcę kapitana straży jako osobna sprawa. Jest to czysto dobrowolne aczkolwiek takie rzeczy kosztują, więc drużyna poprosiła o to by w ramach wdzięczności kapitan straży w prowadzonej przez siebie sprawie w poszukiwaniu mordercy włodarza pozwolił przeszukać pokój Sary i sprawdzeniu jej schowka, ponieważ mogą się tam znajdować ważne informacje o sprawie kanclerza. Drużyna zaoferowała, że mogą przeszukać pokój razem ze kapitanem by mieć w jakiś sposób gwarancję, że nie zostaną oni znowu wrobieni, a dowody będą jednoznaczne i nie zatuszowane przez żadną ze stron. Kapitan zgodził się na te warunki, jeśli drużyna odnajdzie wpierw Moranlesa na co grupa również się zgodziła. Oloy użył swojego zwoju lokalizacji przedmiotu i drużyna udała się tam, gdzie ich prowadziła magia zwoju. Dotarli oni do Posiadłości Moranlesa, z którą od wczoraj walczyli Arcymagowie w celach pozbycia się lodu. Zwój wskazywał wnętrze budynku. Lavis domyślił się, że chodzi o tą tajemniczą piwnice, bądź podziemia. Wytłumaczył arcymagom, że Moranles znajduję się najprawdopodobniej dalej w środku pomimo wcześniejszych zeznań, ponieważ zwój lokalizacji na to wskazuje i wypytał czy są wstanie rzucić magię ochronną na członka drużyny by ten mógł wejść do środka i go odnaleźć, bądź nawet pozbyć się magii władającej nad domem. Arcymagowie zgodzili się na to, a drużyna wybrała Marię by ta weszła do środka pod ochroną magii arcymagów i spróbowała go odnaleźć. Co znajdą w posiadłości dowiemy się w niedalekiej przyszłości....


zEbhiwv.jpg

Offline

#20 2020-11-02 19:01:46

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 86.0.4240.111

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 1 listopada 2020 (niedziela)

Pakt Moranlesa z samą pychą.


Maria przy pomocy magii magów zdecydowała się na wejście do środka posiadłości Moranlesa. Po wejściu od razu zauważyła, gdzie ma znaleźć drugie pomieszczenie, lecz zauważyła, że nie ma kilofa. Cofnęła poinformować drużynę o tym i poszli szybko kupić jeden za 7 Lunarów. Tym razem do budynku weszła cała drużyna ( Silva Maria Oloy Lavis), lecz nie udało im się przebić przez posadzkę tym kilofem. Oloy przy pomocy swojego amuletu. Cała posadzka zamieniła się w proch, a wszystkie postacie poza Oloyem spadli na dół. Znaleźli się w czymś na wzór piwnicy do której prowadziły dwa korytarze. Jeden po lewej drugi po prawej. Zbadali wpierw korytarz po lewej gdzie znaleźli dziwny portal unoszący się na końcu korytarza od którego buchało przerażające zimno. Po szybkich oględzinach poszli sprawdzić drugi korytarz, gdzie znaleźli coś na wzór okultystycznego laboratorium. Znaleźli zamarznięty notatnik, który Silva poszedł przekazać Oloyowi, który czekał na górze. Okazało się, że Silva oraz Oloy są niewidoczni dla magów, czekających przed domem oraz przenikali przez ich ciała. Sprawdzili oni samemu owy notatnik, ale nie rozczytali za wiele. Wiedzieli, że ma to jakiś związek z pychą i tajemniczą siódemką (liczba). Amulet Oloya zaczął wykrywać magię oraz demoniczną obecność. Oloy wpadł na pomysł skoro jest niewidzialny, żeby przeszukać pałac włodarza za informacjami w sprawie śledztwa, natomiast Silva wrócił poinformować resztę o zajściu na górze. Maria zdecydowała się podejść do dziwnego obiektu (wyrwy) w lewej części korytarza. Po włożeniu dłoni w ułamku sekundy chwyciła ją lodowa ręka zamrażając całe jej ciało i wciągając do środka. Gurka skoczyła w portal zaraz za Marią, a reszta drużyny po krótkiej chwili zastanowienia wskoczyła za Gurką. Znaleźli się oni w czymś na wzór Pustki, gdzie jedyne co dało się zauważyć to wielki most zawieszony w przestrzeni oraz wielki lodowy zamek oddalony o kilkaset metrów na końcu muru. Zobaczyli daleko z przodu Gurkę biegnącą w stronę zamku. Lavis i Silva biegiem ją dogonili, kiedy ta po chwili się zatrzymała. Lavis spytał Gurkę czemu nagle się zatrzymała, która powiedziała o wielkim lodowym gargulcu nad drużyną właśnie lecącego z impetem w stronę mostu. Drużyna oszacowała, że nie dobiegną do zamku na czas i poczekają aż gargulec wyląduje. Gargulec wylądował przed drużyną z potężnym impetem, który zatrząsł całym mostem zadając poważne obrażenia Silvie. Gurka pierwsze co zrobiła to użyła swej tajemniczej sztuczki z przestawieniem sobie czegoś w ciele przez co zyskała wielką moc. Gargulec okazał się być czysto magicznym stworzeniem o potężnej mocy. Mari nie było za to widać nigdzie w okolicy. Oloy w tym czasie dotarł do pałacu, ale poszukiwanie konkretnego pokoju pracownicy, która drużyna ocaliła jakiś czas temu z lochów nie powiodło mu się. Za to totalnym przypadkiem dotarł do dziwnego pomieszczenia w piwnicy chronionego przez tęgich i na pierwszy rzut oka potężnych strażników, którzy zdawali się trochę wykrywać obecność Oloya w formie astralnej.  Jednak nie byli oni w stanie zareagować, upewnić się tych odczuć. Oloy w środku znalazł ciało Włodarza przykutego do kajdan w prowizorycznej celi we własnym pałacu. Zszokowało to Oloya jednak było to jednoznaczne potwierdzenie na winę kanclerza. Postanowił szybko wrócić do drużyny w piwnicy, lecz nie zastał tam nikogo oprócz strzałki wskazującej na dziwny portal pozostawionego przez Silvę. Oloy oprócz tego zauważył własne ciało i ciała reszty drużyny zamrożone w tym momencie kiedy otworzono piwnice. Na dole zobaczył też okultystyczne laboratorium, o którym słyszał teorie w swojej szkole lata temu Wiedział, że chodzi o 7 władców demonów od wzorujących 7 grzechów głównych. Okultyzmy te służyły przywołaniu jednego z nich bazującego na pysze. Oloy wskoczył do portalu, pojawiając się na wielkim moście zobaczył jak właśnie Reszta drużyny wykańcza wielkiego gargulca. W między czasie Maria odzyskała świadomość na wielkim dziedzińcu z pokazu figur lodowych, gdzie widziała wielkiego rycerza maszerującego pomiędzy setkom figur. Po pewnym czasie udało się jej wydostać z lodu i uciec niepostrzeżenie na pomost, gdzie słyszała odgłosy walki. W ten sposób dołączyła do walki z lodowym gargulcem. Gargulec po śmierci pozostawił po sobie kilka lodowych kamieni żywiołu, i dziwną pulsująca energię, która wybuchłą totalnym mrozem, zamrażając Marię na totalny posąg. Reszta choć ranna uniknęła fali mrozu. Silva i Maria w walce stracili odpowiednio nogę i rękę.  Oloy przy pomocy  swojego amuletu przywrócił Silvie nogę odmładzając go o 8 lat do wieku lat 18. Oloy swoją ognistą iskierką postanowił odmrozić Marię z pomocą żywiołu ognia Lavisa. po około 30 minutach Maria wydostała się z lodowego więzienia, a drużyna poszła dalej na dziedziniec. Gurka wydawała się mocno krwawić i być bardzo w złym stanie po użyciu swojej dziwnej tajemniczej sztuczki, ale odpowiadała, że wszystko będzie ok i ta sztuczka to magiczny artefakt, którego użycie ma wielką cenę, lecz robi to jednak w obronie nas- przyjaciół(ale to top10 sad anime moments). Oloy po długim odczekaniu użył ponownie swojego amuletu by przywrócić Marii rękę, lecz odmłodził ją o 2 lata to wieku lat 16. Drużyna postanowiła schować się w bursztynowym pokoju Silvy i aby ten sam się przekradł (bo jest to o wiele łatwiejsze) przez dziedziniec. Niestety czuły strażnik lodu zauważył Silvę i zaatakował go swoim olbrzymim mieczem, którego atak nie był zbyt celny. Silva wyciągnął całą drużynę z pomieszczenia w celu z walki z kolejnym demonem.  Walka przeszła dość szybko i tajemniczy strażnik lodu padł martwy na ziemię trafiając tylko raz, ale za to bardzo poważnie Silve. Lavis posiadł jego "kurewsko wielki miecz"(nagroda za level up z k1000), którego postanowił oddać Marii., która była z 6 razy mniejsza od owego miecza, ponieważ była jedyna osobą będącą w stanie go dzierżyć. Drużyna umówiła się, że pieniądze ze sprzedaży starego miecza pójdą do Lavisa(i mnie tu nie wkurwiaj maria xD). Figury nie wydawały się być znajome na pierwszy rzut oka, ponieważ nie dało się ich wszystkich szybko sprawdzić bo były ich setki. Drużyna wchodząc do głównego zamku, który okazał się wielką salą tronową, na której końcu na tronie stał on, wielki lodowy rycerz (lich king), który tylko rzekł że w imię jego pana odeśle drużynę w zaświaty. Gurka wydawała się przerażona i zalecała jak najszybszą ucieczkę przed nim, gdyż jest on zbyt potężny, lecz Maria już dawno ruszyła do ataku tracąc większą część swoich stop od przemrażającego do powierzchni ciała wykonała jeden bardzo niemrawy atak, który ledwo zadrasnął rycerza. Reszta próbowała również atakować, lecz nie udało im się nawet podejść do przeciwnika przez przenikliwy mróz. Gurka powiedziała by uciekali, a ona się poświęci by kupić czas. Drużyna wtedy dostrzegła, że Ciało Gurki wygląda na w pełni materialne, a ciało Marii jest połowicznie zmaterializowane, kiedy reszta wydawała się być dalej tylko astralna. Gurka wtedy odparła by zniszczyli swoje figury na dziedzińcu. Drużyna nie chciała zostawić jej na pewną śmierć i chcieli wyjść wszyscy. Wtedy postanowili szybko iść na dziedziniec i po około 5 minutach każdy znalazł swoje figury niszcząc je i przywracając siebie do materialnej formy. W zamku dalej dochodziły odgłosy walki i co jakiś czas dało się zauważyć wylatujących przez drzwi zgniecionych lodowych żołnierzy przywołanych przez Pana mrozu. Drużyna weszła do środka w celu ocalenia Gurki, która nakazywała drużynie ucieczkę, lecz ta nie chciała zostawić Gurki na pewną śmierć. Gurka była bez swojego typowego płaszcza i drużyna dostrzegła, że na szyi ma wielką kłódkę i to właśnie ona odpowiadała za to dziwne pstrykanie. Gurka potężnie ranna wyrwała tą kłódkę z siebie mówiąc tylko, żegnajcie przyjaciele uwalniając pełnię swojej mocy. I jednym cięciem otworzyła portal do demonicznego wymiaru, który posłał Pana Mrozu w mgnieniu oka w zaświaty. Zamykający portal uciął Demonowi rękę ,gdy ten próbował wciągnąć jedną osobę ze sobą. Po tym ułamku sekundy Gurka padła martwa na ziemię z wycieńczenia mówiąc tylko "przepraszam matko...", po czym na niebie ukazała na krótką chwilę w blasku chwały ukazała się niebiańska postać bogini Macabre plącząca za martwą córką. Lodowy wymiar i sam zamek zaczął się wtedy powoli zapadać. Drużyna szybko otworzyła klatkę z duszami pilnowanymi przez Pana mrozu. Były to dusze Moranlesa i Włodarza miasta. Najwidoczniej okultyzmu Moranlesa służyły na pozbyciu się duszy włodarza w celu obalenia go, lecz ceną była dusza właśnie Moranlesa. Jedyny widok jaki dało się zauważyć to jak wszystkie dusze odlatują z tego wymiaru prawdopodobnie do swoich prawowitych ciał. Drużyna bez głębszych zastanowień udała się szybko do wyjścia z tego wymiaru wiecznego mrozu. Przechodząc z powrotem przez portal drużyna wróciła do swoich ciał, lecz postacie wcześniej zamrożone w tym domu jednak pozostały martw przez fakt, że były one zamrożone przez zbyt długą ilość czasu. Lodowa magia tego budynku również zniknęła, Moranles jednak pozostał martwy, przez czas, który spędził w zamrożeniu. Magowie byli zszokowani jak szybko drużyna uporała, się z problemem (ponoć minęło 5 minut), lecz nie wiedzieli co tak naprawdę się stało i co dokonała drużyna. Drużyna wyczerpana ma jeszcze wiele do zrobienia przez jutrzejszą rozprawą, lecz nie przestają działać z wiedzą i dowodami, które właśnie odkryli. Ciało Gurki posiada Silva w swoim magicznym pokoju. Drużyna na pewno będzie planowała godnie ją pochować, ponieważ Gurka na to w pełni zasłużyła poświęcając się dla swych przyjaciół (*)


zEbhiwv.jpg

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
kawasaki - sknigame - vbsjycjjnn - vicerp - fabrykakonserw