Telos
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Nie jesteś zalogowany na forum.

#21 2020-11-09 08:27:56

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 86.0.4240.183

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 8 listopada 2020 ( niedziela)

Długo oczekiwany sąd.


Po wyjściu z domu Moranlesa drużyna rozdzieliła się. Silva udał się w celu pochowania Gurki, natomiast Lavis udał się do San Solheima w celu opowiedzenia wszystkiego czego się dowiedzieli w sprawie włodarza. Oloy i Maria udali się do kapitana straży w tym samym celu. San Solheim po usłyszeniu wszystkiego od Lavisa stracił swój stoicki spokój i rzekł tylko, że nie należy działać pochopnie, po czym uzbroił się w sprzęt bojowy i zaczął zwoływać kapłanów w swojej świątyni. Maria i Oloy natomiast w rozmowie z kapitanem dowiedzieli się, że kapitan straży nie może od tak przeszukać pałacu kanclerza, ponieważ kanclerz jest bezpośrednim zwierzchnikiem nad strażą. Lecz wpadł na pomysł, że wyda im jednego ze swoich ludzi, który umożliwi im wejście do pałacu i przeszukanie go w tak dużym stopniu jak to tylko możliwe.  Po chwili do pokoju wszedł Warenheit (Warenhajt), któremu wyjaśniano właśnie jego zadanie. Po wyjściu grupy kapitan straży dodał jeszcze, żeby też Warenheit kontrolował to co robi grupa, ponieważ dalej są jednak podejrzani i reagował jakby działo się coś złego. Maria i Oloy wraz z Warenheitem udali się do świątyni Solmakana w celu spotkania się z Lavisem. Lavis po spotkaniu się z resztą grupy szybko wyjaśnił, że San Solheim raczej stracił spokój ducha i zamierza działać pochopnie i w sposób krwawy. Maria weszła do świątyni w celu próby zaniechania przemocy, lecz bez żadnego skutku. Drużyna udała się wtedy do pałacu by wykraść ciało włodarza jako jednoznaczny dowód w sprawie, która wydawała się już oczywista i sięgać punktu kulminacyjnego. Warenheit kłamiąc próbował przepuścić drużynę przez straż pałacu, co wydawało się dziwne, ponieważ kłamstwem była wizyta umówiona z kanclerzem, który ten jak dowiedziała się drużyna wyjechał wczoraj wieczorem z miasta, lecz po jakimś czasie udało się przekonać strażnika na rozmowę z sekretarką. Podczas drogi do sekretarki Oloy zauroczył strażnika, żeby ten wrócił na swoje miejsce jakby nic się nie stało na co ten zareagował. Drużyna wraz z Warenheitem zeszła pierwszą drogą w dół do wcześniej widzianej przez Oloya piwnicy. Starali się skradać, lecz bez skutku, ponieważ Maria posiadała ze sobą za dużo ciężkiego wyposażenia. Drzwi okazały się być nie strzeżone. Drużyna wyczuwała zasadzkę/pułapkę, więc Oloy używał wykrycia Magii czy nie ma tu żadnych zamaskowanych ludzi albo pułapek. Niczego nie wykrył. Drużyna więc podeszła do drzwi i zobaczyła krwawiącego rannego człowieka przykutego do ściany dokładnie tak jak to opisał Oloy. Maria weszła samotnie do pokoju i postanowiła sprawdzić ciało, lecz okazało się, że to nie był włodarz i w tym momencie drzwi się zatrzasnęły i spowiły magiczną barierą, która reszta grupy nie była w stanie naruszyć. W pomieszczeniu znajdowały się dwie osoby pod postacią iluzji. Jedna wydawało się być sporo słabszym magiem, który trzymał barierę, a drugi potężnym wojownikiem dzierżący efektowny i efektywny magiczny miecz plazmowy. Po ciężkim pojedynku Marii z tajemniczym wojownikiem (Maria użyła token). Miara pozbawiła wojownika życia, a mag widząc to popadł w panikę i nawet nie próbował się bronić. Maria zabrała miecz wojownika, lecz nie była w stanie przenosić wszystkich dostępnych mieczy w jej wyposażeniu, więc dała miecz Rodriga Lavisowi zatrzymując swój wcześniej podarowany wielki miecz. Miecz plazmowy postanowiła przekazać go Oloyowi na przetrzymanie, gdyż nie jest w stanie sama dźwigać tyle mieczy w tym jeden ogromny. Grupa ogłuszyła maga i przywiązała go kajdan ze ścian uwalniając przypadkowego wieśniaka (Lavis używając swojego zwierciadła Tribunal na owym magu zobaczył cały plan pułapki na drużynę, stąd też wiedział, że jest to przypadkowy wieśniak). Drużyna użyła zwoju teleportacji od maga w celu znalezienia włodarza i przenieśli się na leśną polanę z domkiem letnim na środku, która zdawała się nie być aż tak odległa od Crossaint, aczkolwiek tutejsza fauna sugerowała jednak znaczną odległość od pustyni. Wchodząc do domu zastał ich zszokowany Kanclerz, który nie miał pojęcia jak zareagować. Po chwili rozmowy z elementami przemocy od Warenheita kanclerz wyznał wszystko co wie i czego dokonał w celu przejęcia władzy. Dodał też swoje motywy cele itd. Lavis w międzyczasie przeszukał piwnice tego domku i znalazł w nim ciężko ranne ciało włodarza miasta, którego postanowił uleczyć. Włodarz jednak pozostawał sparaliżowany jasnoniebieskim eliksirem podanym przez wcześniejszą grupę poszukiwaczy działającą ze zlecenia Imperatora Aleksandra I z Panteonu w celu pomocy kanclerzowi(dwoje strażników z piwnicy pałacu). Drużyna zabrała kanclerza i włodarza z powrotem ze sobą portalem do piwnicy pałacu i tam obmyślać co zrobić. Decyzją ostateczną było pójście Warenheita po kapitana straży, który sam wszystko oceni. Kapitan przesłuchiwał Kanclerza, który wydaję się był tych samych poglądów. Kapitan powiedział, że to co mówi Kanclerz ma sens i , że jego celem jest dobro obywateli, a żeby to osiągnąć Włodarz musi zginąć. Drużyna(głównie Lavis) próbował wytłumaczyć i przekonać kapitana, że nie tędy droga i, że nie może go od tak po prostu zabić. Odbyła się moralna dyskusja i wybór pomiędzy sprawiedliwością czy większym dobrem (prawdopodobnie) itd. Kapitan straży jednak wybrał jednoznacznie mniejsze zło na rzecz "większego dobra(prawdopodobnie no i na skalę tylko miasta) nie biorąc pod uwagę wyższych wartości. Kapitan wyciągnął broń i chciał zabić włodarza, lecz Lavis jednoznacznie dał mu do zrozumienia, że nie pozwoli mu go po prostu zabić. Kapitan wtedy zdecydował się na atak każdego kto mu przeszkodzi w zabiciu włodarza. Oloy używając swojej magii uśpienia uśpił kapitana w celu uniknięcia rozlewu krwi. Kolejnym planem drużyny było wysłanie Warenheita do świątyni Solara w celu poinformowania Arcykapłanów. Zastał zacieśniający się konflikt pomiędzy wyznawcami dwóch świątyń, który właśnie miał rozpocząć się rozlewem krwi, lecz Warenheit głośno wyjaśnił, że znalazło się ciało włodarza. Arcykapłani zaprzestali konfliktu i rzekli do Warenheita, żeby ten ich prowadził, żeby to wszystko raz na zawsze wyjaśnić. Za arcykapłanami ruszyli ich podopieczni, po drodze do tego dołączyło wielu przechodniów i tak w ostatecznej formie pod pałacem zebrało się kilkaset ludzi. Drużyna wyszła ze wszystkimi ludźmi( w tym dziwny mag, włodarz, kanclerz i kapitan) przed pałac. Był to już kolejny dzień o świcie. Arcykapłani rzekli, że to już najwyższy czas, żeby przeprowadzić osąd. Grupa była w szoku, ponieważ sąd powinien się odbyć za kilka godzin, lecz arcykapłani odpowiedzieli, że 3ci sędzia zjawi się już wkrótce. Cała masa ludzi sprzed pałacu przeniosła się na plac świątyni Solara, gdzie miał się odbyć osąd. Podczas marszu tam nabierała coraz więcej członków aż do momentu kiedy było ich już prawie 1000. Więcej osób nie było w stanie wejść na teren świątyni. Po dłuższym czasie wszystkich przygotowań przybyła Arcykapłanka Libra ze świątyni Tribunal z Areny jako trzeci sędzia w wielkim sporze. Po przepytaniu wszystkich świadków: kanclerza, kapitana straży, włodarza, truciciela z Saudi i wszystkich innych zamieszanych w sprawę. Na końcu zeznania swoje złożyła drużyna morderczych kucyków, gdzie Lavis w sposób neutralny opisał wszystko od samego początku, jeszcze zanim trafili do lochów przez całą sprawę z uniewinnieniem, sprawą Moranlesa(pakt z demonem nawet) po samo znalezienie włodarza po walce z wynajętymi wojownikami kończąc na zatrzymaniu kapitana straży w zabójstwie. Słysząc to wszystko Arcykapłan Solara stanął po stronie włodarza( co nie było niczym zaskakującym, ponieważ płacił im i to niemało) Arcykapłan San Solheim nie wiedział po której stronie stanąć. Czuł się mocno zmieszany sytuacją. Libra jako neutralny sędzia uznała, że nie w jej interesie leżą interesy i osobiste przepychanki podejrzanych. Lecz w kwestii prawa tego miasta, które ona w tym momencie egzekwuje włodarz jest niewinny, a za próbę zabicia władcy jest wyznaczana kara śmierci dla kapitan straży oraz kanclerza. Nie ma znaczenia jakie cele nim kierowały, ponieważ to co zrobił było po prostu niezgodne z prawem. Przygotowano już miejsce na egzekucję przez powieszenie dla kapitana straży i kanclerza, lecz wszyscy przyjaciele kapitana ze straży i straż z pałacu kanclerza postanowiła spróbować nie dopuścić do egzekucji kapitana i kanclerza. Zostali oni szybko spacyfikowani przez przeważającą grupę wieśniaków kapłanów obu świątyń jak i resztę straży miejskiej, która pełniła swe obowiązki. Libra rzekła, że ma wiele spraw do załatwienia, więc musi jak najszybciej wracać do Areny. Po wygranej sprawie włodarz obwieścił ucztę z tego powodu i kilka innych nierozsądnych i rozrzutnych rzeczy. Po tym fakcie do Crossaint na plac wszedł zakrwawiony wycieńczony goniec, który szybko w panice przekazał krótko wiadomość "Agora padła!"....


zEbhiwv.jpg

Offline

#22 2021-01-13 18:48:21

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 87.0.4280.141

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 10 stycznia 2021 ( niedziela)

Niestabilność Crossaint i okoliczna wioska Kanibali.


Po rozstrzygnięciu sporu i pozbyciu buntowników i przeciwników włodarza w mieście zapanował Chaos. Większość kupców zamknęła swoje sklepy i wyjechała z miasta. Ludzie pochowali się w domach, a pozostałość straży i kapłani z świątyni Solara rozpoczęli nagonkę na znalezienie wszystkich współsprawców tego wielkiego spisku na włodarza. Drużyna w składzie Maria Oloy Lavis Siwobrody oraz Silva (nieobecny) Chciała jeszcze spotkać się w świątyni Solmakana by odprawić pogrzeb poległej w boju Gurce. Przed świątynią zastali zaś kilku kapłanów Solmakana odmawiających wstępu do świątyni większej liczbie kapłanów Solara, którzy ponoć z dyrektywy samego włodarza dostali polecenie przeszukania świątyni w celu znalezienia dowodów o pomaganiu w spisku przeciwko włodarzowi. Lavis próbował przekonać kapłanów od Solara, że nie tędy droga, a samo założenie spisku kapłanom Solmakana jest bezpodstawne, lecz nie przekonało to Walentego. W celu zapobiegnięcia rozlewu krwi Lavis próbował przekonać kapłanów Solmakana, żeby ci odpuścili, ponieważ życie ludzkie jest warte więcej i że żywi mogą więcej zdziałać w imię swego Boga. CI jednak odparli, że chronienie świętych relikwii jest sprawą najwyższą. Lavis wiedział, że nie obędzie się bez rozlewu krwi, ale nie chciał ingerować w żadną ze stron. Po kilkunastu minutach wszyscy kapłani Solmakana zostali zamordowani ze szczególnym okrucieństwem a świątynia w oczywisty sposób grabiona. Lavis widząc to tylko podszedł i powiedział Walentemu, że on i jego ludzie jeszcze za to odpowiedzą przed bogami po czym odszedł i udał się wraz z drużyną do pałacu. Przed pałacem stało dwóch starszych stażem strażników, którzy zakazali wstępu do pałacu, ponieważ odbywa się tam ważne przesłuchanie Arcykapłana San Solheima. Lavis postanowił poczekać, aż zakończą przesłuchanie, a reszta drużyny udała się za miasto pochować Gurke samodzielnie. Kilkanaście minut drogi od miasta Grupa znalazła największe drzewo w okolicy z dala od głównego szlaku, gdzie postanowili ją pochować. Wykopali dziurę przy użyciu naszyjnika Marii i wrzucili jej martwe ciało owinięte w szmaty wraz z jej toporkiem i butelką wina. Po zakopaniu i zmówieniu modeł do swoich bóstw wrócili do Crossaint, gdzie po kilku godzinach Lavis wciąż czekał, lecz przesłuchanie nie zdawało się kończyć wkrótce. Drużyna postanowiła opuścić to miasto i tu nie wracać, los tego miasta leży w rękach prawowitego włodarza i tutejszych ludzi. Kolejnym celem drużyny był jak najszybszy powrót do Bastionu przy użyciu koni. Przez chaos w mieście każda stajnia była zamknięta, więc drużyna poszła do okolicznych osad oddalonych kilkanaście minut drogi od miasta. W okolicach wczesnej nocy drużyna dotarła do spokojnej osadki, która miała małą stajnie i postanowiła zapukać do tutejszej chaty w celach pilnego kupna paru koni. W jednej chacie drużyna została przepędzona przez późną godzinę, a w drugiej nikt nie otworzył drzwi. W trzeciej chacie otworzyła grubsza kobieta, która ewidentnie została wyrwana ze snu.  Drużyna przeprosiła za najście, ale wyjaśniła, że potrzebują pilnie koni i że dobrze za nie zapłacą. Kobieta lekko zirytowana powiedziała, żeby zaczekali przed drzwiami i zaprosiła ich do środka parę minut później. W środku przy stole siedział prawdopodobnie jej mąż, który został przez nią obudzony. Lavis przeprosił jeszcze raz za najście i oznajmił ile koni chcieliby kupić. Po krótkim targowaniu się kupili 3 konie pociągowe/robocze za 180 Solarów. Cena sporo wyższa niż w normalnych okolicznościach lecz drużynie to nie przeszkadzało. Przeprosili za najście jeszcze raz i udali się pod grób Gurki tam spędzić noc. Lavis chciał odwiedzić grób Gurki pierwszy raz, gdzie drużyna zauważyła, że drzewo pod którym leży pochowana zaczęło mocno rozkwitać i wyrastały z niego dziwne pulsujące czerwone owoce. Maria zerwała dwa, a siwobrody trzy takie owoce. Maria zjadła jeden od razu, a Siwobrody schował wszystkie trzy na później. Owoc miał wpływ na Marię natychmiastowo, co prawda nic nie czuła bo jest martwa, lecz jej ciało zaczęło nabierać czerwonej barwy. Po kilku godzinach jej ciało wróciło do normy, ale Maria czuła dziwną opatrzność Boską(+1 token przeznaczenia). Noc okazała się bardzo spokojna, a miejsce wydawało się wypełniać życiem i dorodnością coraz bardziej. Wysuszony fragment sawanny zamienił się w małą krystaliczną oazę z bujną zielenią strzegącą od niebezpieczeństw. Lavis nad grobem zmówił jeszcze raz modły i przeprosił oraz podziękował za wszystkie przygody, które razem im było dane spędzić w drużynie po czym ostatecznie ją pożegnał. Noc minęła bezproblemowo, a rano drużyna udała się w około trzy dniową podróż do Bastionu konno po dwie osoby na każdego konia. Pół dnia drogi później drużyna trafiła na duża karawanę handlową z północy, prawdopodobnie z głębi Loretanu udającej się w stronę Saudii. Drużyna postanowiła pohandlować chwilę z handlarzami, gdzie Lavis sprzedał miecz Rodriga za małą sumkę i uzyskał zniżkę na jakiś zakup który dał Marii, która potrzebowała Kamieni żywiołów. Siwobrody kupił jedzenie i alkohol z nordus- krew olbrzyma. Maria zapytała kupca o elfickie miejsce mocy, skoro tyle podróżuje to możliwe, że widział coś takiego. Handlarz powiedział, że nie ale opisał legendy, które słyszał o takich miejscach. Wytłumaczył, że wg. legend takie miejsce stale się pojawiają i znikają i nie są wypełnione magią, lecz silną boskością, która wpływa na cały okoliczny obszar. Drużynie od razu przyszło do głowy miejsce pogrzebania Gurki, więc Maria podziękowała handlarzowi, a drużyna postanowiła cofnąć się pół dnia drogi z powrotem do oazy, gdzie spoczywa Gurka. Dotarli tam pod wieczór, gdzie Maria osadziła kamienie w mieczu, który wydawał się naładować mocą, a kamienie zamieniły się w jarzące się runy. Po krótkim testu na Siwobrodym miecza grupa udała się spać, a Maria została na warcie. Z jakiegoś powodu Siwobrody w nocy wyszedł z namiotu i powiedział Marii, że idzie za potrzebą. Za drzewem z dala od wzroku Marii wyciągnął trzy owoce i złożył je w ofierze swemu Bóstwu z Nordus. Bóstwo zdało się zareagować i obdarzyło siwobrodego błogosławieństwem ( likwidacja kary za boga mechaniczne). Owoce uległy zniszczeniu, a oaza zaczęła powoli się spaczać od strony owoców siwobrodego w kierunku drzewa. Samo drzewo ucierpiało spaczeniem i lekko obumarło i przestało się już rozwijać, lecz dalej pozostawało żywe. Drużyna nie widziała tego zjawiska, lecz nagle niebo zaczęło grzmieć i potężny pisk obudził i ogłuszył drużynę, a wielka chmura w kształcie ludzkiej kobiety zaczęła pędzić w kierunku siwobrodego powalając go nieprzytomnego na ziemię. Po krótkiej chwili drużyna zaczęła pytać się każdego co się stało właściwie, lecz Siwobrody zachował prawdę dla siebie. Drużyna zauważyła za to, że Siwobrody stracił miecz plazmowy podarowany przez Oloya zdobyty wcześniej przez Marię. Drużyna dostrzegła dziwne spaczenie i puszczanie soku/żywicy przez drzewo. Oloy próbował cofnąć drzewo do stanu świetności, lecz boska magia ochronna poraziła go piorunem i pozbawiła przytomności na kilkanaście minut. Lavis i Maria użyli krystalicznej wody z oazy i polali nią drzewo i wszystkie spaczone miejsca. Woda wydawała się działać i spaczenie ustępować. Po oblaniu całego obszaru wodą oaza wydawała się wrócić do normy poza faktem, że drzewo nieustannie puszczało soki. Nie wiedząc co się dokładnie stało i jak to działa drużyna napiła się trochę wody z rzeki i udała się spać. Woda wydaje się miała silny wpływ na regenerację ciała. Wszystkie owoce na drzewie i plecakach drużyny uległy zniszczeniu. Bez dalszych problemów drużyna obudziła się rano i zauważyła, że oaza już nie kwitnie dalej od tamtego momentu. Wygląda dalej na urodzajna i obfitą, lecz drzewo nieustannie puszcza soki o niewiadomym działaniu. Drużyna opuściła boską oazę Gurki raz na zawsze. Po całym dniu bezproblemowej drogi zaczęło się powoli ściemniać, więc drużyna zaczęła szukać miejsca, gdzie spędzą noc. Znaleźli małą kilku domową osadę, gdzie jeden dom wydawał się przyjmować podróżnych przez fakt jak był zbudowany/przedstawiany. Przed domem był wystawione stoliki i prowizoryczny szynkwas, gdzie siedziało kilku ludzi. Drużyna postanowiła się tam zatrzymać. Zjedli i zamówili izbę na strychu, żeby spędzić spokojnie noc. Lavis poszedł spać jak kłoda, lecz Oloy i Siwobrody zaczęli się bardzo źle czuć i wymiotować. Maria nie zjadła posiłku bo nie miała takiej potrzeby, lecz przyjęła zlecenie na zbadanie tutejszej kopalni, która straszyła nocą tutejszych swoimi “tańczącymi światłami”. Mara udała się sama nocą do kopalni, a reszta walczyła bez jej wiedzy z własnymi ciałami. Maria dotarła do kopalni zauważyła wiele duchów/dusz martwych ludzi, które wydawały się zagubione jak w transie. Dusze wydawały się cierpieć i mieć niepozałatwiane sprawy, które nie pozwalały im odejść. Widząc to Maria próbowała się wstrzymać z odesłaniem ich i sprawdzić co je tutaj trzyma idąc w głąb jaskini. Idąc dalej dziesiątki duchów zdawały się mieć wpływ na psychikę Marii. Bez twarzowe obłoki zdawały się nabierać kształtów na twarzy, a ich język zrozumiały. W pewnym momencie Maria wdepnęła w zgniłą czaszkę małego dziecka, która głośno pękła. To zajście wydawało się mieć wpływ na duchy, które nagle dostrzegły Marię i bardzo powoli zaczęły zmierzać w jej kierunku z wrogim zamiarem. Maria próbowała iść dalej w głąb jaskini, ale prześladujące ją duchy, które zaczęły przypominać wszystkich tych, których Maria zabiła pośrednio bądź bezpośrednio, z powodem lub bez powodu zaczęły być rozumiane i obwiniały Marię za ich śmierć. Maria próbowała pytać co ich tu trzyma by im pomóc, lecz duchy wyjaśniały, że ona ich tu trzyma, i że musi odejść z nimi lub zostać z nimi tutaj na zawsze. Maria tracąc powoli tracąc świadomość postanowiła odesłać duchy bez wypełnienia ich misji powodując duże cierpienie. Bez wątpienia odbiło się to na Marii, która postanowiła przejrzeć kilka ciał w celu zrozumienia skąd albo jak się tu znalazły. Ciała nie należały do osób, które Maria widziała, lecz wszystkie były zamordowane. Po tym zajściu Maria wróciła szybko do karczmy i zobaczyła palące się światło w izbie i głośną dyskusję karczmarza z jakimś typem o tym, że to z jakiegoś powodu nie działa i że odpada z tej sprawy i nie będzie brał w tym udziału, kiedy karczmarz nalegał by sprawdził to jeszcze raz bo musi działać. Po tej krótkiej rozmowie zakapturzony mężczyzna wyszedł z karczmy, a Maria poszła na górę na izbę i zastała śpiącego jak kłoda Lavisa i chorych Oloya i Siwobrodego. Wyjaśniła co zastała na dole karczmy i że w tutejszej kopalni są dziesiątki ciał. Drużyna zorientowała się że została prawdopodobnie otruta. Maria próbowała obudzić Lavisa, lecz ten spał jak kłoda bez żadnej reakcji. Oloy postanowił mu podać miksturę leczniczą, która go obudziła, lecz Lavis pozostawał w pewien sposób sparaliżowany. Kiedy Oloy i siwobrody zaczęli już rzygać krwią to wypili też po miksturce leczniczej w celach bezpieczeństwa. Maria została z sparaliżowanym Lavisem, a Oloy i Siwobrody zeszli na dół do kuchni. Zastali tylko gar z tutejszym obiadem i dziwne pukanie w piwnicy. Siwobrody zakręcił chochlą w garze i zobaczył ludzkie części ciała i przerażony z odruchem wymiotnym w maszerował do piwnicy z Oloyem, gdzie zastali karczmarza zarzynającego w kawałki jednego z dzisiaj widzianych podróżnych i w panice zakneblowanego jego kompana. Siwobrody ruszył z buławą na karczmarza i zabił go jednym celnym uderzeniem w plecy. Uwolnił w drącego się w panice handlarza i udali się z nim na górę, a jego kompan, który okazał się jego bratem umarł z ran z posiatkowania. Oloy użył zauroczenia na handlarzu, żeby ten lekko się uspokoił i przestał rzygać, a Siwobrody udał się po Marię i Lavisa, który powoli odzyskiwał czucie w ciele. Po zejściu na dół Oloy wytłumaczył całą sytuację, a Siwobrody pokazał piwnicę reszcie. Po przeszukaniu karczmy i karczmarza znaleźli dziwny tatuaż czaszki na jego plecach i parę informacji o tym co tu się odbywa. Trucie ludzi, a następnie robienie z nich jedzenia, a ich dorobek rabowany dla zysku. Postanowiono spalić karczmę i odwiedzić dom tego tajemniczego gościa z karczmy, który najpewniej brał dorobek zabijanych. Dom wydawał się być pusty, a jegomość czuł co się święci i zwiał. Po przeszukaniu jego domu znaleźli pierścień z tą samą czaszką i więcej informacji o tym dziwnym krwawym kulcie oraz sporo złota na rzecz banku gildyjnego. Większość przedmiotów/ złota została prawdopodobnie wywieziona przez lata działalności przez tego tajemniczego jegomościa, lecz list wskazywał na pośrednika w Bastionie. Przynajmniej skradzione dorobki, nic nie wiadomo o kanibalizmie. Postanowili spalić tą mała wioskę i potępić każdego członka Kultu (tylko 3 domki w osadzie). Rano drużyna rusza znów do Bastionu, gdzie miały zmierzać posiłki z Crossaint, lecz drużyna na pewno nie zignoruje kanibalistycznego kultu, który ma powiązania właśnie w Bastionie.


zEbhiwv.jpg

Offline

#23 2021-04-20 23:39:15

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 89.0.4389.128

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 18 kwietnia 2021(niedziela) [Maria Lavis Oloy (Emma)]
Odmienna sprawiedliwość vs banda dzieciaków.


Rano, spędzając noc w pozostałościach po małej osadzie Lavis, Maria i Oloy postanowili ruszać w dalszą drogę zabierając sporo jedzenia ze spalonej karczmy. Ruszyli oni konno dalej w kierunku Bastionu, po kilku godzinach podróży dotarli oni do skrzyżowania, gdzie drogowskaz wskazywał na Bastion i nie oznaczoną pozornie (nie)zwykłą dróżkę w drugą stronę. Trio zdecydowało się ruszać jak najszybciej w stronę Bastionu. W pewnym momencie konie odmówiły posłuszeństwa i dalszej podróży, wydawały się być przerażone. Grupa zatrzymała się i próbowała uspokoić przerażone konie. Konie zdawały się wyczuwać jakąś złowrogą aurę w pobliżu, więc Lavis, Maria i Oloy postanowili odprowadzić konie w bezpieczne i spokojne miejsce i przywiązać je do drzewa. Po tym zajściu udali się sprawdzić co jest powodem czemu konie nie chcą przejechać dalej. Po krótkiej wędrówce w lesie zauważyli, że im dalej idą tym mniej “życia” w lesie. Po kilkunastu minutach dotarli to starożytnej lekko zawalonej krypty. Używając kamienia światła dzielne trio postanowiło zbadać wnętrze grobowca. Idąc niskim wąskim korytarzem trafili w końcu do małego pomieszczenia z uchylonym sarkofagiem. Udając się bliżej zauważyli, że w sarkofagu leży kobieta w młodym wieku, lecz wydawało się jakby leżała tu już od bardzo dawna. Cała życiodajna energia z okolicy zdawała się być pochłaniana przez sarkofag w celu podtrzymywania życia w nim samym. Zespół widząc pierwszy raz coś takiego nie za bardzo był świadom co zrobić. Maria postanowiła dotknąć kobietę po czym padła nagle nieprzytomna na ziemię. Reszta drużyny zastanawiała się co w tym przypadku zrobić, a Maria trafiła do dziwnego miejsca coś na wzór snu/innego wymiaru, który przypominał trawiastą ścieżkę do tego grobowca na którym końcu siedziała właśnie dziewczyna z grobowca. Po krótkiej rozmowie okazało się, że jest bardzo potężną istotą z nieograniczoną wiedzą, która właśnie sprawiła jej ten marny los. Jej imię jest dawno zapomniane ale na koniec rozmowy wyjawiła je. Sekmeth w zamian za opowiedzenie jej tego co się teraz dzieje w okolicy pozwoliła Marii zadać jedno pytanie na które ona odpowie. Maria spytała Sekmeth jak zdobyła całą tą wiedzę. Po odpowiedzeniu Marii na pytanie ta wróciła do normalnego świata budząc się i tracąc pamięć o tym co się wydarzyło. Reszta grupy próbowała dowiedzieć się co się wydarzyło, lecz bez skutku. Po tej sytuacji opuścili oni grobowiec i wrócili do ich koni kontynuować podróż omijając grobowiec szerokim łukiem ze względu na konie. Jakiś czas dalej dotarli do łączenia się dróg, najwyraźniej była to droga którą postanowili wcześniej ominąć. Trafili oni na główną drogę prowadzącą do Bastionu w okolicy. Spotkali oni karawanę kupiecką z Crossaint wożącą wszelakiego rodzaju uzbrojenie, a razem z nią Emmę na jej pokładzie. Emma dołączyła do zespołu i wyjaśniła co robiła przez te ostatnie dnie/tygodnie. Ekipa w powiększonym składzie podróżowała dalej do momentu aż zaczęło się ściemniać. Postanowili wtedy zatrzymać się w niedalekiej osadzie oddalonej o dzień drogi do Bastionu. Osada składała się z kilka domów i wielkich pastwisk. Jeden dom przypominał swego rodzaju dom schadzek(pseudo karczma albo pub nie burdel xD). To właśnie tam zespół postanowił się zatrzymać bezpiecznie na noc, ponieważ wioska nie miała typowej karczmy. Kilka chałup, pastwisk i mała biedna świątynia służąca za sierociniec. Widać było że osada jest bardzo uboga i zmaga się z warunkami wojny. Większośc mieszkańców to dzieci i starcy. Mężczyźni w sile wieku zostali poborowo wzięci na front, a plony zbierane na poczet Bastionu. Podszedł do nich mały chłopiec i zaoferował opiekę nad końmi za skromną opłatę. Drużyna nie szczędząc pieniędzy dała mu 1 solara w zamian za opiekę nad końmi. W Końcu nie było to wiele dla drużyny. Chłopiec wydawał się tryskać szczęściem z powodu zarobionych pieniędzy. Schował monetę i pognał w kierunku osady. Ekipa w “pubie” wykupiła pokoje na noc i dobrze zjadła, napoiła się po zawyżonej cenie ze względu na trudne czasy w osadzie. Plotki o bogatych przybyszach szybko się rozeszły i już rano przed wyjściem z karczmy po zdobyte wczoraj jedzenie, które zespół postanowił sprzedać właścicielowi tej gospody gospoda była oblegana mieszkańcami oferującymi najróżniejsze usługi i produkty w celu drastycznego zarobku. Drużyna zgodziła się odkupić wszystkie produkty od mieszkańców by mieli na życie, ponieważ nie były to spore wydatki dla ekipy. Połowę tych przedmiotów sprzedano karczmarzowi, a inne bardziej przydatne zachowali. Maria idąc po żywność do ich koni zauważyła, że konie nie były napojone ani w jakikolwiek sposób zaopiekowane. Drużyna postanowiła poszukać chłopca odpowiedzialnego za opiekę nad końmi zaraz po napojeniu i nakarmieniu ich. Dowiedzieli się od właściciela gospody, że chłopak pochodził z tutejszego sierocińca, który znajduje się w świątyni i jest zarządzany przez ojca Franka - Kapłana świątyni Tribunal. Poprosił o datek na świątynie i sierociniec, ponieważ czasy ciężkie. Drużyna wydała 50 złotych monet na poczet sierocińca. Ojciec Franek popłakał się ze szczęścia. Wydawało się, że mu bardzo zależy na sprawie. Lavis z drużyną wypytał o chłopca, który miał zająć się ich końmi. Wyjaśnił on, że chłopca znaleziono dzisiaj martwego w zaułku i teraz leży w świątyni w piwnicy czekając na pogrzeb. Drużyna poprosiła o zgodę kapłana na sprawdzenie zwłok chłopca na którą on przystał. Drużyna bo niezbyt profesjonalnych oględzinach dalej zwróciła uwagę, że chłopiec był torturowany, bity i uduszony dziwnym metalowym prętem. Na pewno nie mogło się to wydarzyć wszystko niezauważone w zaułku. Drużyna mając jedyny trop wypytała o druciany/żeliwny pręt ojca Franka. Kto może taki posiadać w biednej wiosce itd. Wytłumaczył, że możliwe, że kowal lub jakiś myśliwy, ale nie jest pewien. Drużyna postanowiłą rozwiązać sprawę brutalnie zabitego biednego chłopca z chciwości i udała się wpierw do kowala. Kowal sporo starszy powoli słabnący mężczyzna zajmujący się bardziej stolarstwem przez ubogą sytuację w wiosce wyjaśnił pod tematem kupna podków dla koni, że nie ma żelaza i że bardzo mocno uważa to co stało się chłopcu za zwyrodnialstwo. Dowiedzieli się, że surowce mogą znaleźć w pobliskiej zamkniętej kopalni i że ich syn może im wskazać drogę. Bardzo narzekał na syna, że do niczego się nie nadaje i to hańba, a nie syn ale jednak rodzina to rodzina. Ekipa postanowiła się do niego udać jako kolejny trop pod pretekstem drogi do kopalni. Dowiedzieli się, że syn kowala zajmuję się zwierzyną na pastwisku. Po dotarciu tam i krótkiej rozmowie i próbie pokazania kopalni Lavis przebadał dziwnie zachowującego się mężczyznę swoim lustrem Tribunal. Od razu stało się jasne, że mężczyzna się mocno czegoś wstydzi i jest to jego zamiłowanie do małych dzieci. Wydawało się, że wykazywał duże zainteresowanie wyglądem Marii ( niziołek). Drużyna nie chcąc być otwarta wprost postanowiła mu nie zapłacić, ponieważ te pieniądze posłużyłyby do wykorzystywania seksualnie większej ilości dzieci. Uważali jednak, żę to chyba nie on zabił chłopaka, nawet jako degenerat nie wydawał się mordercą, albo szczególnie okrutny. Mężczyzna bardzo wkurzony wrócił na pastwisko, ale wcześniej dowiedzieli się, że takie druciane pręty służą też do grodzenia pastwisk dla zwierząt. Drużyna postanowiłą zgłosić to zajście do ojca Franka by ten zrobił coś w przyszłości z synem kowala.Po powrocie do wioski Lavis poinformował Ojca Franka, ten podziękował i zaczął bardzo szlochać z tego powodu. Lavis pod namową drużyny ( i gracza xD) użył zwierciadła Tribunal na ojcu, ponieważ wydawał się trochę podejrzany i wyszło, że jest on bardzo chciwym człowiekiem fanatycznie wyznającym swoje bóstwo za pomocą pieniądza. W tym czasie Maria i Oloy rozmawiali z dziećmi przed świątynią wykonujące pracę na rzecz świątyni. Dzieci wydawały się być bardzo przestraszone i po dłuższych rozmowach z kilkoma z nich wyszło na to, że Ojciec Franek skłamał. zamordowanym dzieciakiem był Jack, a nie Antek. Antek był to właśnie jeden z pracujących tutaj dzieci. Dzieci też wydawały się bite patrząc na siniaki na ich ciele. Oloy (używając tokena) wyczytał wszystkie myśli księdza i wyszło na to, że nie pamięta imion chłopców bo ich życia go nie obchodzą. Bił i wykorzystywał te wszystkie dzieci dla pieniędzy, które fanatycznie wysyłał potem do innych klasztorów. Jack został zabity podczas próby ucieczki z koleżanką, która przetrzymywana jest teraz w karcerze. Drużyna nie mówiąc nic ojcu Franku postanowiła przeszukać całą świątynie w poszukiwaniu reszty dzieci i przekonania ich najstarszego kolegi Antka do opuszczenia z nimi wioski z resztą przyjaciół. Drużyna znalazła pieniądze zebrane w brudny sposób przez kapłana pręt, którym zamordował Jacka, karcer z koleżanką Jacka i książeczkę transakcji ojca franka, gdzie ekipa znalazła wpis sugerujący, że dwóch chłopców zostało sprzedanych dziwnym klientom, którym logo sugeruje wcześniej poznanych przez zespół kanibali. Stawiający się ojciec Franek został uśpiony przez Oloya i cała drużyna z dziećmi udała się do karczmy spędzić swoją ostatnią noc w tej osadzie i wyruszyć następnego dnia do bastionu. Lavis postanowił oszczędzić życie kapłana, lecz na pewno postara się, aby wyższe instancje dowiedziały się o tym co tu się wyprawiało. Następnego dnia z rana ksiądz z bandą kilku omanionych wieśniaków próbowała powstrzymać mordercze kucyki, ale Oloy po negocjacjach z karczmarzem wykupił od niego wóz i kazał dzieciom się tam wybrać i czekać. Lavis próbował przekonać ojca Franka i wieśniaków, że to co robił było złe i dzieci muszą wyruszyć z nim do Bastionu dla ich własnego dobra. Nie dali się przekonywać i kiedy miało już dojść do niechcianych rękoczynów Oloy rzucając zaklęcie sen uśpił wszystkich bez problemowo. Drużyna opuściła wioskę na wozie z końmi i ruszyła do Bastionu. Po długiej podróży już po zmierzchu dotarli do pierwszego posterunku przy Bastionie, gdzie zostali zatrzymani przez strażników. Ekipa wyjaśniła kim są i w jakim celu udają się do bastionu. Po przebadaniu wozu, by upewnić się, że nie wiozą kontrabandy zostali przepuszczeni. Po dotarciu do Bastionu zostali znów zatrzymani przez strażników przy fortecy. Drużyna wyjaśniła, że mają informacje dla Pułkownika Zajkowskiego, bądź Lady Alieny. Do tego muszą zostawić dzieci na wozie w sierocińcu tutejszym jak i uzupełnić zapasy. Dostali pozwolenie na wstęp do miasta, lecz dostali młodego rekruta jako przewodnika podczas wizyty w mieście. Dzieci zostały oddane w dobre ręce i każdy z nich dostał pulę pieniędzy, którą wypracowali w wiosce będąc wykorzystywanym, żeby im się lepiej teraz wiodło.Dzieci nie bardzo rozumiały co się dzieję, ale podziękowały za pomoc. Drużyna po tym udała się do pułkownika Zajkowskiego. Leżał on mocno poturbowany z odciętą ręką w namiocie medyka. Druzyna wytłumaczyłą mu sprawę z posiłkami, a Maria podarowała mu orzełek Husarii w celach pomocy w wojnie z zwierzo ludźmi. Oloy używając swojego potężnego amuletu cofnął w czasie ciało pułkownika przywracając mu jego utraconą rękę w walce z niedźwiedziołakiem. Ten wzruszył się do łez i był niezmiernie wdzięczny drużynie za jej zasługi na tym odcinku frontu. Zaproponował dołączenie do armii, lecz drużyna odmówiła pod pretekstem bycia potrzebnym na północny. Zajkowski opisał sytuację, że Imperator Aleksander prawdopodobnie współpracuje z zwierzoludźmi. i że sytuacja jest bardzo zła, ale wierzy po pomocy drużyny, że sytuacja stanie się lepsza. Po okazaniu sporego szacunki i złożeniu dużych podziękowań drużynie pułkownik wyznał, że nazwie swojego pierwszego syna Oloy z morderczych kucyków (deadly ponies xD) za przywrócenie jego wyrwanej ręki. Po tych kilku ciężkich dniach w podróży drużyna zastanawia się co teraz powinni zrobić skoro są w największym mieście w okolicy z większością możliwych i dostępnych zapasów, lecz czas ich nagli, bo sytuacja staje się pogarszać/nasilać.


zEbhiwv.jpg

Offline

#24 2021-04-23 11:11:41

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 90.0.4430.85

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 21 kwietnia 2021(Środa) [Lavis, Maria, Oloy, Chrucin, Silva]

Infiltracja zwierzoludzi w Bastionie.


Po wyjściu z namiotu pułkownika Zajkowskiego drużyna spotkała swojego starego kompana, kolegę z drużyny Chrucina że Złotej bramy. Chrucin wyjaśnił drużynie rzekomo co robił podczas jego nieobecności z ekipą. Nie powiedział całej prawdy, lecz poszukiwał członków kultu Lunara pytając o to chłopów w sąsiednich wioskach, ponieważ stracił swoje znajomości w Agorze podczas wojny. Drużyna ponieważ był już środek nocy postanowiła udać się na spoczynek. Pułkownik zaoferował im nocleg w barakach z 30 losowymi rekrutami. Drużyna chcąc trochę prywatności i wygody postanowiła zamiast tego poszukać jakieś karczmy na noc. Po przepytaniu kilku strażników dowiedzieli się o istnieniu dwóch karczm. Jedna stała przy południowej, a druga przy północnej bramie miasta. Lavis zdecydował udać się do karczmy przy północnej bramie, ponieważ jest ona bramą w kierunku Areny, gdzie zakładał, że może być ich to kolejny cel podróży. Karczma wydawała się prosperować bardzo dobrze w czasach wojny. Wiele podróżnych i biesiadujących żołdaków. Większość klientów wydawała się wyjątkowo prawowita, niewiele osobistości zdawało się sprawiać pozory typowego opryszka. Lavis spytał o dostępne pokoje u oberżystki, lecz ta powiedziała, że niestety nie ma wolnych pokoi bo mają bardzo duży ruch ostatnio jak widac. Zaoferowała nocleg w stajni na sianku kosztach. Lavis zapłacił 1 Solara za wszystkich członków drużyny (2 srebrniki za osobę). Zjedli oni trochę suszonego mięsa zebranego z wioski Kanibali (normalne mięso)  na kolację, nakarmili, oraz napoli konie i udali się spać na miękkim sianku. Maria zdecydowała się nie iśc spać, ponieważ jej moce pozwalają jej nie spać. Chrucin wdrapał się na poddasze szopy i zamiast spać postanowił wypatrywać czegoś ciekawego w oknie. Po dłuższej chwili kiedy wszyscy poza tą dwójką już smacznie chrapali Chrucin dostrzegł postać ciągnącą duży ciężki wór po ziemi starając się podróżować bocznymi uliczkami. Widząc to zszedł na dół i wychodząc natknął się na nie śpiącą Marię, która zapytała co on robi. Chrucin powiedział o tym co widział i że chce śledzić tą osobę. Maria zgodziła się na śledzenie tej tajemniczej osoby wraz z Chrucinem. Śledzili ją do momentu, kiedy weszła ona do starego opuszczonego budynku przypominający od dawna nie używany młyn dawno po latach swej świetności. Wyglądając przez okiennice  przyglądali się  i zauważyli mężczyznę, który patroszył coś na wzór dziwnego Jelenia. Po kilkunastu minutach domyślili się, że mężczyzna wyciąga organy zwierzęcia o dziwnych proporcjach. Chrucin powiedział, że chyba nic tu po nich i zamierzali wrócić do legowiska, lecz dodał, że musi jeszcze coś zrobić sam. Maria wyraziła na to zgodę i udała się z powrotem do szopy. Chrucin tym razem samotnie zdecydował się wejść do środka i zaczepił mężczyznę. Mężczyzna okazał się być kultystą Lunara, który od razu rozpoznał, że Chrucin też należy do ich kultu. Chrucin odbył rytuał składania ofiary z jelenia-zwierzoludzia razem z tajemniczym kultystą ku czcci Lunara. Chrucin podczas medytacji doznał wizji, w której nieznana moc wyznaczyłą mu za zadanie zabicie kobiety, którą ma wrażenie, że już kiedyś gdzieś spotkał (Arszawin). Jego ranga w kulcie podwyższyła się się w magiczny sposób przetapiając jego naszyjnik w drugą fazę. Na czole został wyryty mu znak księżyca w nowiu, który promieniował w blasku księżyca. Chrucin wyznał nieznajomemu, że dostąpił on wizji od ich bóstwa i ma bardzo trudne i ryzykowne zadanie, po czym założył opaskę na czoło i udał się w kierunku szopy. Wracając do szopy Maria zapytała go co robił, kiedy go nie było. Chrucin próbował się wymigać łgarstwem z tego, lecz  zrobił to bardzo nieumiejętnie. Maria dowiedziała się, że Chrucin kłamie jej prosto w oczy, po czym dostrzegła dziwne znamię na jego czole, lecz nie była wstanie stwierdzić, czy jest to coś nowego czy posiadał on to od zawsze. Po przespanej nocy Trio budziło niewyspanego Chrucina i udali się w kierunku namiotu pułkownika w celu umówienia na rozmowę z Lady Alieną. Oloy natomiast zdecydował się rozwinąć swoje umiejętności w posługiwaniu się żywiołem wody i udał się nad rzekę przy murach miasta pomedytować cały dzień. Dochodząc w miejsce namiotu pułkownika dostrzegli oni zamieszanie, gdzie żołdacy niscy rangą przepuszczali jednego z Kapitanów do namiotu pułkownika. Rekruci wydawali się być poruszeni mocno całym zajściem. Lavis podpytał jednego z nich skąd całe to zamieszanie. Żołdak wytłumaczył, że ktoś zamordował pułkownika Zajkowskiego w nocy. Drużyna była zszokowana tym co usłyszała i zdecydowali się poczekać na Kapitana, wierząc, że uda im się z nim porozmawiać na ten temat. Czekając na Kapitana do jego namiotu wszedł rekrut informujący o dziwnym typie wypytującym o Kult Lunara w pobliskich okolicach, którego rozmowę dało się podsłuchać w namiocie. Po około 15 minutach kapitan w końcu opuścił namiot pułkownika. Kapitan wydawał się być bardzo mocno zadufany w sobie i uważał się za kogoś bardzo ważnego. Był to lekko starszy dobrze zbudowany, potężny mężczyzna z wieloma bliznami sugerującymi wiele ciężkich bojów. Lavis charyzmatycznie zaczepił kapitana zaczynając rozmowę o tym co się właśnie wydarzyło. Drużyna wyjaśniła, że widzieli się z pułkownikiem ostatniej nocy, kiedy ponoć dokonano morderstwa, powiedziała całą prawdę jaką zrobili, a kapitan wytłumaczył, że pułkownik był nonstop pilnowany przez rekrutów i że jego stan jest taki sam w jakim go zostawiono jeszcze przed przybyciem drużyny. Maria wyjaśniła, że pułkownikowi Oloy przywrócił ramię, a ona wręczyła mu artefakt orzełka husarii. Kapitan wydawał się zdziwiony, ponieważ Pułkownika zastano bez ręki i beż żadnych artefaktów. Lavis zasugerował, że jego ciało mogło zostać podmienione bo już spotkał się z takim incydentem w przeszłości. Kapitan nalegał na rozmowę z Oloyem, lecz ten był tego dnia raczej niedostępny, lecz drużyna powiedziała, że skontaktuje się on z nim jak najszybciej. Kapitan dodał coś o dziwnym typie z macką wypytującym o kult Lunara w okolicznych wioskach, który najprawdopodobniej należy do tego kultu. Dodał, że kult ten prawdopodobnie zinfiltrował miasto. Drużyna od razu uznała, że opis pasuje do Chrucina w połączeniu z jego nocnymi akcjami i kłamstwami i po rozmowie z kapitanem, który udał się do swojej kwatery Maria z Lavisem rozpoczęła dyskusję na temat jego wierzeń i jego nieznanych sekretów. Nieumiejętne owijanie w bawełnę i kłamstwa zniszczyły zaufanie Lavisa i Marii do Chrucina, lecz ten powołując się na wszystkie wspólne boje i ratowanie życia wybrnął z sytuacji nie mówiąc całej prawdy. Lavis odpuszczając mu wydał, że jeżeli okaże się, że rzeczywiście ich oszukuje to własnoręcznie mu wymierzy sprawiedliwość. Po tym zajściu udali się do gildi kurierskiej wysłać gońca z listem do Areny w sprawie sytuacji kapłana Franka z pobliskiej wioski. W międzyczasie Lavis wydając 30 solarów na gońca w ciężkich czasach wojny i pisząc, Maria wpadła na pomysł, że Lavis przy użyciu swoich czarów kapłańskich może zlokalizować orzełka husarii wręczonego pułkownikowi ostatniej nocy.  Lavis używając czaru doznał wizji, w której miał uczucie wcielenia się w lecącego ptaka. Ptak lecąc lasem daleko na północny zachód od bastionu dotarł do małej osady prawdopodobnie zwierzoludzi, gdzie w jednej z chat/namiotów znalazł skrzynkę z orzełkiem Lecz nagle poczuł na sobie chwyt zza pleców. Obracając się dostrzegł człekokształtną łuskowatą postać mówiącą “znikaj!” po czym wizja Lavisa się zakończyła. Opowiedział on o tym wszystkim czego dostrzegł Marii. Po czym dodał, że uda się teraz załatwić trochę swoich osobistych interesów bez podawania większych szczegółów Marii, kiedy o to zapytała. Chrucin podążył za Lavisem, a SIlva z Marią udali się z powrotem do kapitana dopytać się o dziwny sygnet znaleziony w wiosce Kanibali. Lavis udał się do zarządców wartami wypytać się o strażników, którzy zasilili szeregi straży kilkanaście lat temu. Lavis szukał zabójców swojej rodziny i przyjaciół. CI wyjaśnili, że takie rzeczy trzymają w strzeżonym archiwum w głównej twierdzy. Udał się on tam z  Chrucinem. Niechętnie wpuszczony przez strażników porozmawiał on z jednym z sekretarzy, który wyjaśnił, że wiele papierów jest ściśle tajnych i nie pozwolą mu tam wejść bez oficjalnego postępowania z świątyni Tribunal. Lavis pokornie zaakceptował to, podziękował i wyszedł dołączając do reszty drużyny, która przybyła pod główną twierdzę, poza Marią która udała się już do Oloya. W międzyczasie Maria z Silvą podsłuchali fragmencik dziwnej rozmowy w biurze kapitana, który ucichł jak tylko zdali oni sobie sprawę z obecności gości. Maria wypytując o sygnet dowiedziała się, że jest do bardzo tajna i nieznana organizacja, która działa w nietypowy sposób, lecz jest bardzo zła i musi być zniszczona, ale nie mają wiele informacji na ten temat. Kapitan spytał się swoją drogą skąd posiadają oni ten sygnet i poprosił o zachowanie go w celu dalszego śledztwa. Wydawał się on bardzo spłoszony całą sytuacją i zdziwiony. Maria po wcześniejszym dokładnym zapamiętaniu pierścienia oddała go kapitanowi. Maria podzieliła się z kapitanem również wizją Lavisa. Kapitan przydzielił im do pomocy kilku rekrutów w celu zbadania obozu. Wyszli po tym i udali się szukać Lavisa przy użyciu artefaktu, który Lavis podarował Marii zajęło to kilka chwil. Maria udała się do Oloya sprawdzić jak przebiegają jego medytację, zauważyła, że ma wypalone w ubraniach ślady dłoni, które delikatnie polała wodą, a Silva z Chrucinem poszli do karczmy, gdzie z pewnym opryszkiem pograli w karty, i umówili się, że dostaną informacje na temat skradzionej broni, jeśli zdemaskują jednego z pułkowników, kultystę Lunara co go zrujnuje w mieście. W jednej chwili wszyscy nagle usłyszeli potężne dzwony dzwoniące 3 razy w centrum miasta….C.D.N.


zEbhiwv.jpg

Offline

#25 2021-06-29 17:11:53

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 91.0.4472.114

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 29 i 30 maja 2021(Sobota/Niedziela) [Maria,Lavis,Oloy,Silva,Chrucin]

Pożar i intrygi w Bastionie


Oloy skupiając pełni swoich sił na medytacji opanował do perfekcji swój żywioł, lecz zamiast wrócić myślami na ziemię to przeniósł do czarnego wymiaru, gdzie odbył krótką rozmowę z demonem, który porwał dusze jego siostry wiele lat temu. Demon wręczył mu pustą monetę, która wypaliła znamię na jego ręce po tym jak Oloy odrzucił jego “ofertę” za uwolnienie siostry. Po tej krótkiej rozmowie Oloy wrócił do rzeczywistości. Zauważył, że jego ciało spowija wiele znaków poparzeń, a moneta którą dostał od demona leży na dnie rzeki. Jego dłoń dalej posiada znak poparzenia, lecz moneta straciła swą temperaturę. Oloy wziął ją i usłyszał szeptem, że jeżeli będzie chciał to oferta demona czeka. Słysząc dzwony Oloy i Maria udali się do miasta po drodze zastanawiając się czemu medytacje Oloyowi zajęły tak mało czasu. Lavis i Silva w mieście zrobili to samo i zauważyli kilku mieszkańców krzyczących “pożar!”. Okazało się, że dom/warownia kapitana od śledztwa kanibali pali się. Oloy postanowił ugasić pożar swoimi wodnymi zdolnościami, a Lavis i Maria wbiegli do środka szukać ocalałych, po tym jak usłyszeli, że kapitan jest chyba ciągle w środku budynku. Oloyowi udało się ugasić w większości wielką posesję, a Lavis z Marią znaleźli ciało świeżo zabitego kapitana przybitego na łańcuchach do sufitu. Chwilę po nich dołączył do nich także Chrucin, który znalazł w biurze Kapitana osobisty notes i pierścień Kanibali, który wręczyła kapitanowi wcześniej Maria. Kilkoro strażników postanowiło wejść do budynku za Lavisem i Marią. Dwójce udało się przekonać strażników, aby wynieść kapitana z budynku to może Oloy będzie go w stanie uratować. Ciało kapitana otaczała  aura blokująca każdy rodzaj magii i Oloy nie był mu w stanie pomóc. Magia każdego artefaktu czy postaci w pobliżu przestawała działać. Po krótkiej rozmowie z pułkownikiem Alanem(zastępca kapitana) dowiedzieli się, że wśród dziesięciu kapitanów jest zdrajca, więc nie powinni wysyłać ciała kapitana do drugiego zajmującego się magami w celu zdjęcia tego dziwnego zaklęcia. Alan zgodził się podstępem wprowadzić jednego członka drużyny na obrady kapitanów dzisiaj w kwestii zamordowanego jednego z tej dziesiątki. Najrozsądniejszym wyborem był Lavis, który wybrany przez drużynę i siebie samego na ochotnika postanowił wziąć udział w tych obradach w celu przejrzenia większości ich członków. Pułkownik mówił, że obrady odbędą się jak najszybciej najpewniej jeszcze dzisiaj, ale to w jego interesie będzie skontaktowanie się z drużyną. Chrucin wypytał Marię na temat pierścienia i kapitana w celu zdobycia większej ilości informacji dla samego siebie. Chwile po tym zdarzeniu wielki pochód wyczerpanych bitwą ludzi wkroczył do Bastionu. Było to kilkaset,a może i kilka tysięcy ludzi wielu wojów, ale też i handlarzy o rysach khanickich. Pochodem dowodziła sama Arsh’avin z jej przybocznym Persivalem. Ludzie rozeszli się po całym mieście jak mrówki, a sama Arsh’avin z Persivalem udała się do głównej warowni generała. Lavis postanowił spędzić resztę czasu, aż do narady w karczmie lekko popijając. W międzyczasie Chrucin wraz z Marią udali się na rynek na zakupy, a potem Maria wraz z Oloyem do tutejszych zaklinaczy. Chrucin poszedł się włóczyć i czekał aż do nocy na tego pułkownika z kultu Lunara w jego małej melinie, Silva chodził po karczmach chcąc dowiedzieć się czegoś więcej na temat swojej misji ze statuetką Lunara. Oloy wypatrzył kilka interesujących go magicznych kosturów w tym legendarną “Olivkę”, lecz okazały się one za drogie i je sobie odpuścił. Po tych zakupach, a właściwie ich braku postanowili udać się do karczmy, w której odpoczywał Lavis za pomocą artefaktu namierzającego go który posiada Maria. Siedzieli tak w karczmie aż do momentu kiedy już w godzinach wczesno nocnych podszedł do ich stolika jeden ze strażników i oznajmił, że Pułkownik Alan wszędzie ich szukał. Lavis udał się na obrady, gdzie pułkownik alan oznajmił, że ich dotychczasowy nosi”wino” zaginął, ale jego dobry znajomy kapłan Lavis przejmie jego zadanie. Maria i Oloy postanowili poczekać przed warownią do której naturalnie nie zostali wpuszczeni, później dołączył do nich także Silva. W międzyczasie Chrucin udał się na dalsze poszukiwania swojego Guru, lecz jedyne co znalazł to kilkoro bandziorów, którym ledwo dał radę. Znalazł on za to przy nich dziwną relikwię należącą do boga Solara. Zatrzymał ją wiedząc, że może się mocno przydać jego kultowi, po tym zajściu udał się na miejsce, w którym widział ostatni raz swojego Guru. Lavis podczas rozmów zauważył, że Generał harbor i sama Arsh’avin wraz z Persivalem również biorą w niej udział. Lavisowi niestety nie udało się za wiele dowiedzieć. Głównym podejrzanym okazał się Kapitan od sekcji inżynierów, który wydawał się mieć wielkie brzemię winy i ciężki sekret. Alan został nowym kapitanem od tajnej policji, a Arsh’avin chciała zawrzeć pokój z Zwierzoludźmi na ich zasadach w celu zebrania armii w celu odbicia Agory. Pomysł ten mocno nie podobał się generałowi, ale ten zdawał się być bezsilny. Lancelot kapitan kapłanów wyczuł, że ktoś używa magi w pomieszczeniu, gdy Lavis próbował się czegoś o nim dowiedzieć, ale nie ciężko było zauważyć, że ma zwadę z Persivalem ( drugim słonecznym synem). Po tych długich obradach wszyscy powoli opuszczali salę, w pierwszej kolejności Lavis, który postanowił opowiedzieć wszystko drużynie, lecz w innym miejscu. Wrócili oni do karczmy, gdzie opisał wszystko co zdaje się mieć jakiekolwiek znaczenie. Przy małej biesiadzie przy jednym ze stolików podeszła do nich dziwna kobieta i podała piwo bez żadnego pytania. Drużyna zaakceptowała i zapłaciła za dziwnie drogi alkohol. Maria i Oloy oddali alkohol Lavisowi, ponieważ nie mogą pić go ze względu na swoją klątwę. Piwo okazało się być zatrute, lecz Silva zdał test na RO, Lavis natomiast zaczął bardzo źle się czuć i odkasływać krwią. Po wspólnej interwencji magicznej Oloya i Lavisa udało się zanegować działanie trucizny.Źle czujący się Lavis postanowił zapłacić za pokoje na noc dla drużyny, zamówił dla siebie nieco bardziej luksusowy pokój z ciepła wodą w celu poprawienia nastroju. Maria podziękowała za nocleg i udała się na miasto. Reszta udała się spać. Natomiast Chrucin został odnaleziony przez swojego Guru, który zaprosił go do swojego mieszkania w celu wyjaśnienia sytuacji. Chrucin podzielił się z nim tym czego się dowiedział o tym ( w niejawny sposób) , że są jeszcze inne osoby, które wiedzą, że jeden z pułkowników ma związek z kultem Lunara. Ten dał Chrucinowi zadanie polegające na zatuszowaniu śladów jego udziału w kulcie lunara i wrobienie nowego kapitana Alana w cały ten kult. Chrucin zgodził się i wysłuchał szczegółowego planu jak wrobią kapitana Alana w to bagno. Po rozmowie jeszcze tej samej nocy Chrucin udał się na realizację tego planu. Przy użyciu peleryny niewidki wkradł się do budynku chronionego przez straż i podrzucił statuetkę Lunara do pokoju. Po odczekaniu godziny na naładowanie peleryny pod osłoną niewidzialności opuścił budynek i udał się do porucznika Blake’a. Ten wychwalał Chrucina za jego zasługi i dał mu ostatnią misję zrekrutowania 5 członków do kultu w mieście Bastion. Chrucin zgodził się wykonać  to zadanie choć w myślach średnio mu się to podobało. Po tej długiej misji udał się do karczmy na spoczynek. W międzyczasie Maria włóczyła się z godzinę, potem znalazła człowieka, który umierał w rynsztoku z strzałami w plecach, miał strzały w plecach przez khanów. Mężczyzna dał jej list i powiedział, że Khanickie śmiecie go dorwały, a ten list musi trafić do odbiorcy z nadania samego imperatora, znalazła przy nim pierścień i miecz z symbolem króla. Po zdjęciu pierścienia mężczyzna zamienił się w demona. Wróciła do karczmy obudziła lavisa i oloya powiedziała im o tym, stwierdzili że rano dokończą rozmowę. Maria poszła "spać" do silvy. Rano uznali, że warto przeczytać list, żeby wiedzieć do kogo go dostarczyć. List zaadresowany był do Lancelota wyjaśniający sytuację Alexandra i proszącego  go o zmianę stron ze względu na przysięgę, którą złożył lata temu. Napisał że Arsh’avin szantażuje go i jego rodzinę. Oloy z sukcesem zapieczętował list z powrotem po wszystkim. Drużyna uznała, że wyśle Lavisa z Pierścieniem zmieniającym wygląd na kuriera i samym listem do Lancelota. Lavis ze swoim paszportem polsatu wszedł do środka warowni i przed drzwiami samego Lancelota ubrał pierścień wchodząc do środka.

Wiadomość dodana po 30 s:
Sesja z 2 czerwca 2021 (środa) [Lavis,Maria,Oloy,Siwobrody,Chrucin]

Bogowie czy przyjaciele


Siwobrody pozostając daleko w tyle za drużyną podróżował na własną rękę w stronę Bastionu. Niestety podróż ta nie minęła mu spokojnie. Pierwszego dnia raczej obyło mu się bez większych problemów natomiast dnia drugiego pomógł rannemu strażnikowi imieniem Ben rozprawić się z małą grupą wargów atakujących jak się później okazało strażnika właśnie z Bastionu. Siwobrody ratując mu życie umówił się, że spotkają się ze strażnikiem jeszcze w mieście bo oboje tam zmierzają. Trzeci dzień podróży również minął mu bez większych niespodzianek i dotarł rano do miasta. Lavis w między czasie już rozpoczynał rozmowę z Lancelotem na temat listu. Siwobrody znalazł przypadkiem Marię i poprosił o pieniądze na ulepszenie ekwipunku. Maria powiedziała mu, że nie ma tutaj w mieście nikogo interesującego, lecz ten wydawał się jej nie słuchać i udał się do tutejszych rzemieślników.
Udał się do magicznego sklepu Aquariusa, miejscowego oszusta i wpłacił zaliczkę 50 solarów na zaklęcie miecza, by ten był odporny na ogień smoków (?). Aquarius przyjął zaliczkę z przyjemnością. Siwobrody udał się do Marii po więcej pieniędzy na zaklęcie, lecz ta powiedziała, że został on oszukany. Wkurzony Siwobrody udał się z Marią i Oloyem z powrotem do sklepu Aquariusa po ukradzione pieniądze. Ten mocno zdezorientowany po chwili oddał pieniądze, lecz grupa wyczuwała w tym jakiś podstęp. Oloy próbował wykrywania magii na pieniądzach czy nie są one jakoś podmienione magiczne, lecz wydawały mu się one bardzo normalne. Po tym zajściu całą trójka wróciła pod dom Lancelota. Chrucin w tym samym czasie chodził po miejscowych karczmach “u Janusha” “Pod jadowitą harpią” oraz “Korniszon” szukając chętnych do dołączenia do kultu Lunara w Bastionie. Dzisiaj fortuna mu nie sprzyjała i większośc wieśniaków wydawała się z jakiegoś powodu wrogo nastawiona. Po kilku próbach i prawie bójkach w każdej z tych karczm udał się z powrotem do Blake’a z przekazaniem wieści, że powierzone mu zadanie jest za trudne. Blake go przekonał na kontynuowanie zadania i że Chrucin nie może odpuścić swojego celu w tak łatwy sposób. Chrucin zdecydował się kontynuować zadanie, lecz Blake dał mu wskazówkę, gdzie może szukać chętnych do dołączenia do kultu Lunara i opowiedział, że niedługo dotrze tutaj konwój z dezerterem z Bastiońskiej armii i jeśli Chrucin uratuje mu życie to z pewnością że chce dołączyć do kultu Lunara. Po tym wykupił pokój na noc w karczmie “u Janusha” i poszedł spać by wstać wcześnie w nocy by wykonać powierzoną misję. Lavis w międzyczasie wszedł ubierając pierścień kuriera do pokoju Lancelota. Atmosfera była gęsta i ciężka, a od Lancelota było czuć potęgę z każdej strony, czy to od jego wyglądu po jego głos. Ten bezpiecznie otworzył list dostarczony przez Lavisa i zapytał się skąd go ma . Lavis odpowiedział, że znalazła go jego przyjaciółka przy tutejszym umierającym kurierze. Lavis wyjaśnił, że musiał go otworzyć by dowiedzieć się do kogo go dostarczyć i ,że sam uznał, że Lancelot powinien ten list zobaczyć. Lancelot zatem powoli zaczął czytać list. List był krótki, lecz Lancelot wydawał się go czytać długą chwilę po czym jego zbroja wybuchła ogniem powalając Lavisa na ziemię i niszcząc wszystkie okna w pokoju zwracając uwagę reszty drużyny jak i strażników, którzy wydawali się być sparaliżowani ze strachu. Lancelot spytał potem Lavisa czy jest kapłanem Tribunal i jakby postąpił na jego miejscu. Z jednej strony wie co chce jego Bóg, lecz z drugiej strony jest honor i przysięga, którą złożył przyjacielowi lata temu i co by Lavis wybrał honor i przyjaciela czy jednak wolę swego Boga. Lavis był bardzo zdezorientowany, a pytanie wydawało się być bardzo trudne, lecz Lavis odpowiedział szczerze, że jego zadaniem jest szerzyć sprawiedliwość i nie ma podstaw by nie sprawiedliwie osądzać przyjaciela nawet jeśli bóg twierdzi inaczej. Jeżeli nie ma podstaw by niesprawiedliwie traktować przyjaciela to zawsze stanie w jego obronie. Lancelot podziękował za list i powiedział Lavisowi by ten wyszedł. Wychodząc spotkał Marię i Oloya, którzy weszli do budynku wraz ze strażnikami zaraz po usłyszeniu eksplozji. Lavis wytłumaczył, że wszystko jest w porządku po czym nastąpiło drugie uderzenie. Maria i Oloy weszli do środka i zobaczyli, że w pokoju brakuje jednej ściany a reszta pokoju lekko się żarzy niegasnącym ogniem. Lavis udał się do karczmy nie szperając w jego biurze, lecz Maria i Oloy przeszukali jego biuro i opowiedzieli strażnikom co się stało. Wydawali się być zdezorientowani, lecz wierzyli w to co się stało. Oloy znalazł w biurze dwa miecze skrzyżowane i dziwny grzebień, które formowały jakby herb, lecz nie wiadomo co dokładnie oznaczał. Wyczuł natomiast potężną magię bijącą od tego i postanowił tego nie ruszać. Po czym udali się również do karczmy. Zbiegiem okoliczności wszyscy znaleźli się w jednej karczmie “u Janusha”, gdzie Lavis pił z Siwobrodym i nowo poznanym strażnikiem z oddziału inżynierów Benem, któremu Siwobrody uratował życie. Lavis podpytał Bena o sytuacje w oddziale i jego Kapitana i dowiedział się, że jest ostatnio kiepsko, ponieważ ktoś przemyca różne dziwne uzbrojenie do magazynu i też grzebie w tych rzeczach. Dyskutowali również o tym oszuście Aquariusie, kiedy SIwobrody zauważył, że 50 Solarów, które dostał od Aquariusa to nie są solary lecz lunary. Maria, gdy się tego dowiedziała zezłościła się i udała się sama do sklepu Aquariusa. Wchodząc do sklepu nikogo nie zastała, a sklep wydawał się opustoszały. Maria domyśliła się, że jest to jakiś przekręt i wróciła do karczmy i poprosiła Lavisa o pierścień i jakiś płaszcz. Lavis zaciekawiony zapytał po co jej te rzeczy, lecz ostatecznie zgodził się je dać Marii. Maria w pierścieniu posłańca i płaszczu udała się z powrotem do  sklepu Aquariusa, którego tym razem zastała. Kazała oddać mu pieniądze lecz ten się próbował wykręcać wieloma dziwnymi sztuczkami. Po chwili siłowego szantażu udało się jej odzyskać z nadmiarem 60 solarów, po czym wróciła do karczmy. Maria oddała 50 solarów Siwobrodemu, a Ben w międzyczasie podziękował za spędzony czas i udał się do domu na poranną służbę. Oloy w tym samym czasie postanowił iść nad strumień przy którym wcześniej medytował by znaleźć coś interesującego związanego z jego dziwną medytacją. Wchodząc do wody próbował bardzo mocno się skupić na znalezieniu źródła tej dziwnej obecności ale jedyne co znalazł to fakt siedzenia w wodzie obok sikającego wieśniaka. Poirytowany Oloy wyszedł z wody i postanowił przemienić się w jastrzębia i polecieć wzdłuż strumienia w celu znalezienia odpowiedzi, lecz po chwili dotarło do niego to, że ta moc to najprawdopodobniej była wszechobecna boskość po czym osrał wieśniaka jako jastrząb i wylądował gdzieś na pustym polu nieopodal miasta. Przemieniając się w człowieka wyciągnął monetę podarowaną przez demona i skontaktował się z nim by dowiedzieć się jaka jest cena za duszę jego siostry. Rozmowę odbyli w dziwnym czarnym wymiarze, który jest Oloyowi już dobrze znany. Demon odparł, że czas jego siostrze się powoli kończy, a cena za jej duszę to dusza Oloya. Oloy odrzucił tą ofertę i po małym szantażu emocjonalnym przez demona wrócił do rzeczywistości i udał się powoli do karczmy, gdzie wykupił sobie pokój na noc. Maria po swoich interesach z Aquariusem również wykupiła pokój, lecz był to bardziej luksusowy pokój i udała się spać. Lavis po piciu i rozmowach z Benem i siwobrodym dołączył do pokoju Marii, który już był przez nią opłacony. Siwobrody natomiast postanowił wyruszyć na polowanie, strażnicy poinformowali go, że nie powinien dla własnego dobra opuszczać miasta, lecz ten był zdeterminowany. Opuszczając miasto idąc kilkanaście minut w stronę lasu napotkał się na sporych gabarytów niedźwiedzia, którego postanowił śledzić. Niedźwiedź okazał się być nadto ogromny i porośnięty jakimś grzybem, bo długiej walce Siwobrodemu udało się zabić zwierze, lecz nawdychał się zarodników od dziwnego grzyba. Wracając do miasta z głową jako trofeum zauważył, że swędzi go mocno ręka, a z niej wyrasta mały grzyb podobny do tego na niedźwiedziu. Próbując go wyrwać zobaczył, że ten grzyb wyrasta z tkanek mięśniowych jego ręki i sprawia ogromny ból i krwawienie podczas wyrywania go. Wyrzucił wszystkie rzeczy związane z niedźwiedziem i zapytał się strażników, gdzie może zostać uleczony. Strażnicy opowiedzieli mu o tutejszej świątyni Fauny i flory, która zajmuje się rannymi w magiczny sposób. Siwobrody udał się tam biegiem. W podobnym czasie Chrucin wstał w swojej wynajętej karczmie w środku nocy i również wyszedł z miasta mówiąc strażnikom, że nie ma czasu na czekanie do rana. Jego celem był dezerter wożony do miasta, dlatego udał się prostą drogą od bramy kilkanaście/dziesiąt minut i postanowił usiąść i zaczekać przy drodze na przejeżdżający transport aż do rana. Marię, Lavisa i Oloya w nocy męczyły koszmary. Marię pierwszy koszmar od bardzo dawna, ponieważ rzadko śpi a tym bardziej nie śni jako nieumarły. Oloyowi śniła się jego siostra prosząca o pomoc. Marii śnił się Lando(wybraniec Morte) ostrzegający, że wkrótce będzie wiele niebezpieczeństw na jej drodze. Natomiast Lavisowi śniła się podróż z jego przyjaciółmi. Wszystko wskazywało na spokojną podróż, lecz w jednym momencie tylko poczuł jak jeden z jego kompanów wbił mu sztylet w plecy. Nie była to najprzyjemniejsza noc dla tej trójki zdecydowanie...


zEbhiwv.jpg

Offline

#26 2021-06-29 17:13:07

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 91.0.4472.114

Odp: Mordercze kucyki

sesja z 3 czerwca 2021 (czwartek) [Lavis, Maria,Oloy,Siwobrody,Smaugh]
Pegazy i wyprawa pod smocze góry


Drużyna wstała rano nie najlepszych nastrojach przez ostatnią noc, ale postanowili trzymać się planu wyprawy pod smocze góry do obozu z wizji Lavisa. Drużyna postanowiła zwerbować kilku najemników na tą przygodę, ponieważ brakowało im członków. Siwobrody i Chrucin wydawali się nie obecni i nie wiadomo, gdzie się podziewali. Szukanie najemników okazało się skuteczne i znaleziono 4 chętnych. Pozostałości drużyny “Magicznych pegazów”, a mianowicie zbrojny Markus, kapłan Davos i przewodzący nimi Łowca Arlo, który wydawał się dość silny jak na swój młody wiek 16 lat. Postanowili dołączyć do drużyny w zamian za 20% udziałów w złocie z wszystkich wypraw. Czwartym najemnikiem okazał się dziwny i mocno bezczelny barbarzyńca o imieniu Smaugh, który chciał dołączyć do drużyny w zamian za informację o Ból Khatosie. Drużyna postanowiła, że spotkają się przy północnej bramie przed wyruszeniem w drogę wraz z najemnikami. Maria, Lavis i Oloy udali się do kapitana Morgana w celu uzyskania kilku rekrutów na tę niebezpieczną misję. Lavis wszedł porozmawiać z Morganem i dowiedział się, że sytuacja drastycznie się zmieniła i nie może za wiele zdziałać, ale nie chce być gołosłownym więc wyda nam jednego z jego zwiadowców, który zna okoliczne tereny i zaprowadzi nas pod smocze góry. Lavis podziękował kapitanowi za wsparcie i z resztą drużyny udali się do alchemika szybko się wyposażyć i spotkać się pod bramą za godzinę ,gdyż tyle zajmie sprowadzenie zwiadowcy. Lavis udał się spędzić tą godzinę na małym piwku ze Smaughiem, który usilnie próbował go upić, a Maria kupiłą 3 mikstury lecznicze, które potem podzieliła na główną trójkę załogi. Lavis oddał swoją miksturę Marii, gdyż uważał, że potrzebuje jej bardziej że względu na swoją “fizjologię”. Po tym udali się zebrać resztę najemników pod główną bramą i wyruszyli w podróż. Po kilkunastu minutach marszu zobaczyli wóz z końmi na którym jechał w popłochu mocno ranny bandyta, który osunął się z wyczerpania po chwili na ziemię. Drużyna wzięła wóz po martwych bandytach i ruszyła dalej w drogę już nim. W wozie znajdowało się 11 bardzo dobrze wykonanych mieczy jednoręcznych. Jeden z nich otrzymał Markus a reszta została na wozie w celu przyszłej sprzedaży. Arlo poinformował również, że umie prowadzić wóz i zajmować się końmi, więc to on został wyznaczony do prowadzenia. Maria spędzała sporo czasu na rozmowach z Arlo, lecz ten wydawał się skrywać sporo i nie do końca ufał drużynie. Lavis popijał wino w małych ilościach w wczesnych godzinach drogi ze Smaughiem. Pierwszy dzień drogi minął bez zarzutu i ekipa postanowiła zrobić obóz na zbliżającą się noc. Markus I Davos rozłożyli namiot swój sporej wielkości namiot i do środka wszedł spać tylko Arlo co wydało się reszcie drużyny dziwne. Markus i Davos spali w rozłożonych obok namiotu śpiworach. Maria rozłożyła swój namiot w którym spali Lavis i Oloy, a Maria stała całą noc na warcie. Noc minęła bez problemu. Maria zauważyła tylko w oddali w nocy jarzące się światło prawdopodobnie jakiegoś ciepłego domu. Maria zignorowała to, ponieważ domowisko było oddalone o niemały kawałek drogi. Drużyna wstała rano i ruszyłą w dalszą drogę. Kolejny cały dzień minął bez problemowo, lecz konie potrzebowały odpoczynku, a ekipa schronienia na kolejną noc. Noc minęła niemal identycznie do poprzedniej. Jedyna różnicą było to, że tym razem do namiotu wszedł Arlo wraz z Davosem, a na zewnątrz został tylko Markus. Drużyna kucyków powoli zaczęła mniej ufać drużynie pegazów. Oloy miał już małe zapędy do szpiegowania i zobaczenia co skrywa się w ich namiocie, a Lavis sprawdził członków pegazów swoim szklanym okiem, lecz nie zobaczył niczego interesującego. Arlo skrywa smutny sekret, a Markus to taki jego opiekun.
Cała ekipa ruszyła rano w dalszą drogę. Po niedługim czasie dotarli do pewnej wioski, którą otaczała rzadka mgła. Zwiadowca od kapitana Morgana wyczuł, że coś jest nie tak, ponieważ był w tej wiosce kilka miesięcy temu. Arlo zatrzymał wóz, a ludzie rozeszli się dookoła zobaczyć co się dzieje. Od razu zobaczyli dziesiątki świecących się ślepi we mgle i dziwnych jęków nieumarłych. Wszyscy złapali za broń i rozeszli się dookoła wozu. Oloy i Arlo zostali na powozie. Po dłuższej bitwie z zszywańcem i jego małą armią zombie drużyny wyszły z walki zwycięsko bez większych zadrapań. Po walce postanowili przeszukać pozostałości wioski. Lavis znalazł świecącą się wędkę w domku rybackim, Smaugh sporo złota, a maria liść magicznego jakby żywego klonu. (?) C.D.N.

Wiadomość dodana po 47 s:
sesja z 6 czerwca 2021 (niedziela) [Lavis,Maria,Oloy,Chrucin,Smaugh]

Rozłam drużyny


Dwa i pół dnia wcześniej….Chrucin, który został w okolicach Bastionu na własną rękę postanowił spróbować dokończyć zadanie wyznaczone mu przez Blake’a i udał się się w ciemną noc wzdłuż drogi jak najdalej od Bastionu by znaleźć wóz z transportem. Po jakiejś godzinie marszu napotkał za to wściekłego minotaura, który również zauważył Chrucina. Chrucin wskoczył do pobliskich krzaków w celu schowania się i postanowił użyć swojej peleryny niewidki i przeczołgać się parę metrów. Minotaur podszedł i na oślep atakował krzaki swoim wielkim toporem, lecz chrucinowi udało się oddalić na bezpieczną odległość. Po chwili minotaur odszedł od krzaków i udał się w stronę z której przyszedł.Chrucin ostrożnie postanowił poczekać aż minotaur zniknie mu z pola widzenia i udać się jego śladem wzdłuż traktu poboczem. Niestety bez skutku zgubił jego trop. Po tym zajściu przeszedł się około godzinę dłużej wzdłuż drogi i poczekał przy drodze na jego cel. Po kilku godzinach już nad ranem dopatrzył i dosłyszał się dźwięku zaprzęgania wozu. Użył swojej peleryny niewidzialności by stanąć na drodze nie zauważonym i przyjrzeć się dokładnie co lub kto nadjeżdża. Zauważył pędzący wóz ciągnięty przez dwoje koni w pośpiechu. Myślał, że jest to właśnie jego cel i, że najskuteczniejszym sposobem przejęcia więźniów będzie skoczenie na wóz. Poczekał, aż wóz będzie przejeżdżał obok niego i próbował skoczyć, lecz mu się to nie udało i odbił się z impetem od pędzącego wozu. Dorożkarz nawet go nie zauważył chyba i pędził dalej w stronę miasta. Zdezorientowany i lekko poobijany Chrucin postanowił wrócić do miasta tam działać w sprawie wozu. Po kilku godzinach dotarł z powrotem do miasta i z dobrym szczęściem znalazł właśnie wóz, który mijał na trakcie. Był on strzeżony przez 2 strażników i jednego doświadczonego kata w środku. Chrucin chciał uniknąć walki frontalnej z nimi, więc podsłuchał rozmowę strażników i dowiedział się, że wóz będzie zmierzał do kamieniołomu. Zakradł się pod wóz i przywiązał liną do podwozia i poczekał, aż wóz wyruszy w dalszą drogę Po jakimś czasie wóz ruszył a chrucin mocno poobijany w niekomfortowej sytuacji , lecz zdeterminowany razem z nim. Czuł boleśnie każdy wybój, a bardzo długa podróż dawała się mu we znaki. Po około Półtora dnia podróży usłyszał tylko jak wóz się zatrzymał, a strażnicy z wozu zeszli i zapytali “ co tu się dzieję”. Wóz strażników napotkał wybitą wioskę nieumarłych przez Morderczych kucyków wraz z pegazami, a ich wóz torował drogę strażnikom. Drużyna wytłumaczyła im co za zajście miało tu miejsce i że zaraz odsuną wóz. Kamieniołom zdawał się być w tym samym kierunku w dużej mierze co cel drużyny. Chrucin pod wozem z więźniami rozpoznał głosy Marii i Lavisa, lecz zdecydował się nie ujawniać. Drużyna kucyków jechała za strażnikami, aż do momentu gdy zobaczyli błysk ognistej włóczni z góry przez sekundę, która wleciała w konia ciągnącego wóz z więźniami. Wóz uległ zniszczeniu, a konie poważnym kontuzjom. Chrucin pod wozem również. Arlo zatrzymał natychmiastowo wóz i wszyscy wyszli w pełnej gotowości bojowej. Wóz z więźniami stanął na krawędzi stromego zbocza. Smaugh pobiegł w kierunku wozu próbując go ocalić. Strażnik z glewią i maską kata ruszył do przodu skąd poleciała ognista włócznia, a reszcie strażników kazał zająć się więźniami. Wóz strażników blokował przejazd powozowi kucyków. Po wyciągnięciu więźniów na zewnątrz Smaugh postanowił zrzucić wóz ze zbocza w tym przywiązanego do spodu Chrucina, który zdawał się wiedzieć co się święci. Opuścił kryjówke i spadł na ziemię po czym użył swojej peleryny niewidzialności. Maria i Lavis dostrzegli dziwny kształt pod wozem, który nagle zniknął i poinformowali o tym resztę. Samugh z sukcesem zrzucił wóz z zbocza, a reszta drużyny próbowała się dowiedzieć co to za rzecz lub postać, która zniknęła i pozostawia ślady w piasku. Chrucin próbował jak najbardziej ewakuować się z tego miejsca nie spostrzeżonym. Nie udało mu się tego zrobić z w czas trwania jego niewidzialności po czym się ujawnił na środku pola przy wszystkich. Próbował ukryć swoją twarz i uciekać niepostrzeżenie, lecz Oloy go zamroził i zobaczył, że jest to właśnie Chrucin. Smaugh w tym samym czasie usłyszał dźwięk stali i krzy walki. Sam krzyknął głośno “walka!” i ruszył w stronę usłyszanego dźwięku. Maria i Lavis pobiegli im pomóc, a Oloy odmroził CHrucina w celu rozmowy, ale ten go totalnie zignorował i próbował odejść, lecz Oloy wypytywał co on odkurwia i czemu nie walczy. Chrucin powiedział, że nie ma broni dystansowej by walczyć(??????????????????) . Arlo popadł w międzyczasie w panikę, a reszta z drużyny pegazów próbowała go uspokoić. Smaugh, Lavis, Maria i oloy wraz ze strażnikami zabili atakujących, lecz w tym samym czasie Chrucin użył orbu iluzji by stworzyć sporej wielkości wulkaniczną wyrwę między drużyną, a nim i więźniami i zaczął namawiać więźniów do ucieczki razem z nim. Wszyscy byli zdziwieni co on odpierdala i próbowali go powstrzymać. Wszyscy oprócz Smaugha, który postanowił przeszukać bandytów(?????). Maria przy pomocy swojego amuletu unieruchomiła Chrucina prowadzącego więźniów do wozu. Gdy Strażnik z glewią przeskoczył przez skarpę i udał się w pościg. Chrucin jednak po chwili wyrwał się od mocy amuletu i przy pomocy swojego przyzwał do pomocy sojusznika, który miał spowolnić strażnika. Oloy zaraz po strażniku również przeskoczył przez wyrwę, lecz Maria potrzebowała jeszcze trochę czasu. WIęźniowie w tym momencie zawracali wóz. Koniec końców więźniowie uciekli wozem kucyków i nie udało się nikomu ich zatrzymać, a Chrucin w celu nie zostania złapanym zeskoczył w dół skarpy ledwo uchodząc z życiem. Nikomu nie udało się go zestrzelić i zniknął w gęstym lesie. Smaugh dał list, który znalazł przy magu strażnikowi z glewią. Strażnik przeczytał go i natychmiast spalił przeklinając zdradzieckich żołnierzy-więźniów. Reszta drużyny zapytałą Smaugha co było w tym liście i odpowiedział, że to w imię Alexandra więźniowie, którzy odbici dołączą do jego armii z pieczątką bastionu. Smaugh z jakiegoś powodu spytał strażnika o nagrodę w ramach pomocy, lecz Oloy próbował go uciszyć słownie w tym momencie. Smaugh reaktywnie uderzył go w twarz po czym Maria mu oddała. Lavis pogadał ze strażnikiem w międzyczasie i zgodził się zrobić rysopis przestępcy, ktory uwolnił więźniów, poniewaz zna go dobrze. Strażnik zgodził się, lecz powiedział, że musi to zrobić w kamieniołomie, ponieważ nie ma tutaj odpowiednich narzędzi ani ludzi. Drużyna zgodziła się na to i udała się że strażnikami do kamieniołomu.
Tym razem pieszo bez wozu po kolejnych 2dniach i nocach tym razem w pełni spokojnych wszyscy dotarli bezpiecznie do kamieniołomu. Natomiast Smaugh zszedł tym samym stromym zboczem bez większych uszczerbków i zmierzając w stronę Bastionu napotkał właśnie Chrucina i opowiedział mu o tym, że będzie miał najprawdopodobniej list gończy z usłyszanej wcześniej rozmowy Lavisa że strażnikiem. Chrucin wręczył mu amulet 1 fazy księżyca i zaprosił do kultu Lunara jako jego pierwszy członek. Smaugh się na to zgodził i podróżowali również 2 dni i noce do Bastionu. Podróż minęła im nadzwyczaj spokojnie,a Chrucin zregenerował rany magicznymi jagodami znalezionymi po drodze. Mordercze kucyki na pewno nie chcą mieć nic do czynienia już z chrucinem i Smaughiem.


zEbhiwv.jpg

Offline

#27 2021-07-05 15:29:18

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 91.0.4472.124

Odp: Mordercze kucyki

sesja z 29 czerwca 2021 (wtorek) [Smaugh, Chrucin, Emma]

Odnalezienie i ratunek Emmy


Podczas powrotu Chrucina i Smaugha do Bastionu po drodze natknęli się na jaskinie, z której słyszeli ludzkie ciche jęki, postanowili oczywiście sprawdzić co się skrywa w jaskini. Chrucin próbował powoli zorientować się w sytuacji, lecz bez większych sukcesów, po czym dał sygnał Smaughowi, żeby do niego podszedł. Smaugh nie przejmował się próbą bycia niepostrzeżonym i zaczął nienaturalnie się wydzierać. Wchodząc do jaskini znaleźli 4 nienajgorzej uzbrojonych ludzi, prawdopodobnie bandytów. Podczas walki z nimi dołączyło z tyłu jaskini kolejnych 2 strzegących więźniów. Po ciężkiej walce udało im się zabić 5 z nich, a ostatni złożył broń i się poddał. Chrucin chciał przepytać go, lecz Smaugh bez namysłu po prostu go zabił. Znaleźli więźniów w tym jeden z nich okazał się być zaginioną towarzyszką ze starej drużyny. Mianowicie Emma, która nie pamięta niczego z ostatnich wydarzeń, ani jak tutaj się znalazła. Chrucin ją uwolnił i zauważył, że niektórzy z prawdopodobnie więźniów są rozczłonkowani jak w  ubojni. Smaugh przeszukiwał strażników i znalazł 15 dziwnych pereł. Chrucin że Smaughiem wzięli po 7, a Emmie dali ostatnią jedną z nich. Emmie mocno nie spodobało się, że nie dostała znaczącego lub równego podziału łupów pomimo, że została wyzwolona, więc rzuciła tą perłą w Chrucina. Perła okazała się pewnego rodzaju materiałem wybuchowym, który eksplodował po uderzeniu Chrucina. Chrucin ciężko ranny poleciał w ścianę, a Smaugh (zużył token) wyszedł z tego bez szwanku. Po tym zajściu wywiązała się kłótnia z Emmą na temat całego zajścia i próby zabicia towarzyszy. Po tym jak atmosfera się lekko uspokoiła i ruszyli dalej w trójkę do Bastionu. Chrucin ignorował emme przez ten czas. Po dotarciu do miasta rozdzielili swoje ścieżki.


zEbhiwv.jpg

Offline

#28 2021-08-04 17:19:56

Super laska
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 15
AndroidChrome 92.0.4515.131

Odp: Mordercze kucyki

sesja z 25 lipca 2021 (niedziela) [Lavis, Maria, Oloy, Silva, Smaugh/Siwobrody, Chrucin]

Zwolnienie Silvy w zamian za brudną przysługę/Problemy kultu Lunara w Bastionie.


Siwobrody
Obudził się przed <kimś potężnym>, który pomiatał siwobrodym. Udzielił mu podstawowych informacji o tym, że znajduje się w Marou i że Siwobrody jest w najlepszym przypadku małą mrówką, ten mu próbował przemówić, że zrobił dla ich Pana bardzo wiele i opisał zajście z pochowaniem Gurki. Tajemniczy demon wydawał się być nawet pod wrażeniem i powiedział, że Siwobrody może się przydać jako mrówka, która będzie szpiegowała dla niego Loretan. Siwobrody się zgodził <czarny ekran>

Kucyki
Przybyli do kopalni i spotkali komendanta, a ten zrobił list gończy Chrucina. W kopalni spotkali Silve (znalazł się on w kopalni za czyn którego nie popełnił), komendant w zamian za skrócenie jego wyroku o jeden dzień chciał, aby kucyki zrobili dla niego misje od barona majoneza w Wilkowie. Mieli spalić/ popsuć bimbrownie i pouczyć bimbrownika. W wiosce porozmawiali chwile z wieśniakami a następnie udali się do karczmy. Maria i Oloy po raz pierwszy od długiego czasu spróbowali alkoholu, okazało się, że klątwa którą nałożył na nich Ouzo już nie działa, tak więc pomimo misji Maria postanowiła się upić. Będąc w karczmie drużyna nie dowiedziała się niczego ciekawego oprócz tego, że właściciel ma lewy alkohol. Lavis złapał trop poprzez namierzanie przedmiotu na dom sadownika. Potem pojawili się żołnierze barona Majoneza, wzięli sołtysa i zastraszyli go w karczmie i kazali zwołać ludzi. Całej rozmowie przysłuchiwali się Silva i Maria gdy w tym samym czasie Lavis i Oloy rozmawiali z żoną sołtysa. Gdy ludzie zebrali się na placu, żołnierze ogłosili, że każdy kto ukrywa, albo wie cos na temat córki Aleksandra i nie zgłosi tego pójdzie na stryczek. Po czym poinformowali, że przyjdą po swoje podatki wkrótce i odeszli. Kucyki przeszukały chaty sadowników i w jednej (Alki) znaleźli listę składników potrzebnych do wytworzenia bimbru z podpisem jednego z mieszkańców. Zapytali wieśniaka o człowieka z podpisu i udali się do jego domu. Starszy mężczyzna w samoobronie/strachu strzelił Oloyowi w brzuch, a ten mu później oddał z liścia ze złości. Silva przewrócił mu wózek. Po krótkiej rozmowie i przeszukaniu chaty okazało się, że w piwnicy rzeczywiście była bimbrownia. Skończyło się na tym, że kucyki miały właśnie zdecydować co z tym zrobić dalej.

Duo leveling
Smaugh udał się do zbrojowni, bo chciał się dowiedzieć co robi jego świecący sztylet, strażnicy go wyśmiali i odesłali do miejscowych sklepów “magicznych”. Udał się on więc do Aquariusa i poprosił o identyfikacje, chciał też kupić pelerynę niewidkę, ale nie miał na nią złota. Dowiedział się, że to zwykły sztylet z penetracją pancerza ( 2kp) i pierwszy atak trafiony na niezdane RO ogłusza (albo cos takiego). Później Smaugh sprzedał wcześniej znalezione miecze przy bandytach  na targu u khanów. Zarobione pieniądze postanowił wydać na beczkę piwa. Upił się mocno i zasnął z beczką pod jeszcze inną karczmą. < i wtedy spotkał Chrucina>.

W tym czasie Chrucin poszedł od razu do Blake’a. Powiedział mu się, że ma kłopoty, Blake powiedział, że coś z tym zrobi ( napisze papierek, że Chrucin uwolnił tych więźniów z jego rozkazu) i poinformuje go kiedy kucyki wrócą do miasta. Ogólnie tam gadali o tym jak chronić Chrucina przed kucykami i prawem(przyszły list gończy itd.). Chrucin powiedział też, że załatwił nowego członka sekty, Blake umówił się z nim, żeby przyszli wieczorem do karczmy pod zgniłym kotem będzie ona otwarta tylko dla sekciarzy. Wieczorem znalazł pijanego Smaugha, powiedział mu, że ma się ogarnąć przez godzinę i poszedł dalej na miasto. Chrucin włóczył się chwile po mieście i spotkał Lunara w ludzkiej postaci. Pogadali chwile, Chrucin był zmieszany, chyba nie do końca wiedział z kim rozmawia.  Po godzinie wrócił po Smaugha i poszli do karczmy. Spotkali innych członków sekty, zasiedli i gdy Blake miał zrobić przemowę zakończyła się sesja.


zEbhiwv.jpg

Offline

#29 2021-08-06 13:20:57

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 92.0.4515.131

Odp: Mordercze kucyki

sesja z 4 sierpnia 2021 (środa) [Lavis, Maria, Oloy, SIlva, Siwobrody]

Powrót Siwobrodego…


Siwobrody odzyskał świadomość jakoby obudził się w kompostowniku. Obudził go huk niedaleko stąd i szybko zauważył, że nie ma swojego wyposażenia poza magicznym amuletem i resztką poszarpanych ubrań. Udał się w stronę, z której usłyszał huk. Znalazł on małą chatkę na obrzeżach wioski i rozwalone drzwi. Wchodząc do środka odnalazł swoją drużynę morderczych kucyków, którzy właśnie zastanawiali się co zrobić w sprawie bimbrownika z wioski. Lavis zasugerował Marii, aby spalić jakąś opuszczoną chatę, aby ludzie barona uwierzyli, że bimbrownik dostał nauczkę. Bimbrownik wydawał się bardzo sceptyczny wpierw, ale postanowił dać starą aparaturę jako dowód i powiedział o opuszczonym domu starego dziadka, który zmarł rok temu bez żadnej rodziny. Siwobrody w międzyczasie opowiedział/skłamał o tym, że porwał go jakiś mag na dziwne eksperymenty magiczne i że przypadkiem pojawił się w kompostowniku nieopodal, co tłumaczyło jego zły smród. Oloy użył swojej magii wody by go lekko obmyć, a Siwobrody wziął stare ubrania bimbrownika, aby ubrać coś w pewnym stopniu stosownego. Wyszedł na zewnątrz się przebrać i zauważył, że jego ciało spowijają czarne jak smar żyły. Pewien dzieciak w oddali zauważył to co się dzieje, a Siwobrody pod presją demona w jego głowie ( klątwa albo coś) chwycił dziecko i wzleciał w powietrze. Pod naporem okrutnego wpływu demona Siwobrody upuścił dzieciaka by ten zmarł od upadku. Po całym zajściu udał się z powrotem do chatki. W tym momencie Kucyki wychodziły już z gotowym planem. Siwobrody dołączył do nich jakoby nic się nie stało. Wchodząc bardziej do centrum wioski drużyna usłyszała jęki matki błagającej chłopów o pomoc w odnalezieniu jej dziecka, które zostało porwane przez wielką skrzydlatą kreaturę. Z opisu przypominało to trochę gryfa i tak zostało to oficjalnie przyjęte. Maria zleciła to zadanie Siwobrodemu, ponieważ ten pytał o pieniądze w kwestii nowego wyposażenia, a oni zajmą się dalej zadaniem spalenia chatki. Udając się poza wioskę dostrzegli młyn, w którym młynarz miał przesiadywać dopiero po zmroku, lecz z łatwością wyczuwało się głośną obecność ze środka wczesnym wieczorem. Drużyna podsłuchała i dowiedziała się, że młynarz to jebana 60-ciona na bimbrownika i ma romans z pewną kobietą z miasta, która wydawała się pociągać za sznurki ( dosłownie huhu). Zbliżające się wybory na sołtysa wydawały się być powodem. Mordercze kucyki wróciły do bimbrownika powiedzieć mu o wszystkim. W międzyczasie Siwobrody ruszył do lasu, gdzie zostawił martwego chłopca bo doskonale wiedział, że o niego chodziło szlochającej matce. Do ciała dziecka dobierało się dwóch wilków, lecz siwobrody wleciał między nich i zabrał ciało chłopca doznając kilku pogryzień. Z jakiegoś powodu Siwobrody zrobił wianek z kwiatów i wplótł go w ręce chłopca, po czym wrócił z jego ciałem do wioski i skłamał o jego “mordercy” i dodał, że zrobił najwidoczniej ten wianuszek z kwiatów (XD). Matka była zdziwiona, ale zrozpaczona jednocześnie, kilku wieśniaków pomagało jej w przeżyciu tej tragedii. Siwobrody udał się z powrotem do bimbrownika, gdzie spotkał się z resztą drużyny, która wracała z młyna. Bimbrownik był zdziwiony i zasmucony wieściami o dziecku, ale zapłacił 3 solary Siwobrodemu za fatygę. Bimbrownik wytłumaczył, że ta kobieta mieszka z jakimś mężczyzną od niecałego roku we wiosce. Wcześniej mieszkała na wsi. Zespół postanowił zwalić winę na młynarza i trzymać się po części planu (pół aparatury w starej chacie połowa w młynie). Zazdrosny demon w głowie siwobrodego mówił ciągle o miernej zapłacie za zadanie itd. Siwobrody umówił się z resztą drużyny spotkać się w tutejszej “karczmie” po wykonaniu zadania po czym udał się z powrotem do wioski, a reszta drużyny udała się do młyna. Podglądając młyn Lavis zauważył, że karczmarz jest mocno zajęty z kobietą w sprawach dość intymnych. Podpalili starą chatkę zostawiając tam aparaturę w nadziei, że pożar w sąsiedztwie ich wybawi z młyna na moment, lecz bez skutku. Oloy używając swojego zaklęcia mgły stworzył bardzo realną imitację dymu z pożaru wokół młyna co wybawiło młynarza i kobietę na zewnątrz. Postanowili się ubrać i ruszyć do wioski po pomoc z pożarem, a w tym czasie Silva podrzucił resztki aparatury do młyna i zabrał 2 worki mąki do swojej kostki. Jakby nigdy nic się nie stało drużyna udała się z powrotem do bimbrownika z dobrą wiadomością. W międzyczasie Siwobrody udał się z powrotem do wioski do “karczmy” i przyjął od pewnego ciemnego jegomościa zlecenie na pozbycie się w jakikolwiek sposób tutejszej wiedźmy/zielarki, ponieważ szkodzi ona jego interesom. Siwobrody zgodził się i udał się do domu bimbrownika, ponieważ był on po drodze do domu zielarki. Po namowie jego złych myśli, lub demona kto wie.... Siwobrody podpalił dom bimbrownika za mierną zapłatę w jego poprzednim zadaniu. po czym udał się do domu zielarki. Drużyna przybyła do domu bimbrownika kilka minut po Siwobrodym i zastała dach domu w płomieniach po czym ruszyła jak najszybciej ugasić dom. Oloy swoją magią zrobił to bez problemu w szybkim tempie. Drużyna wchodząc do środka znalazła leżącego i całkowicie zrezygnowanego bimbrownika, który wiedział jeszcze mniej od drużyny. Lavis pokrzepił go krótką rozmową i poinformował i sukcesie misji, po czym odmówili nagrody, ponieważ wioska potrzebowała tych pieniędzy o wiele bardziej. Udali się zaraz po tym na miejsce spotkania, lecz Siwobrodego tam nie było, więc wykupili legowisko na noc, by dać mu czas do ranka, gdzie wyruszą z powrotem do kamieniołomu. Siwobrody w międzyczasie dotarł do domu zielarki, która zdawała się być zajęta i nie przyjmować już nikogo. Otwierając drzwi okazało się, że stała całkowicie naga, lecz nie zdawało się jej to przeszkadzać. Siwobrody nie mógł się oprzeć jej pięknym wdziękom, lecz zielarka jakimś cudem odwzajemniła to uczucie i obaj bezradni upojnie spędzali czas. Demon w umyśle Siwobrodego domagał się jej śmierci co wzięło górę nad Siwobrodym po wszystkich przyjemnościach(kilka godzin) z łzami w oczach udusił świeżo poznaną miłość swojego życia. Wziął jej naszyjnik, założył i wrócił do karczmy po nagrodę  o ranku. Szemrany jegomość splunął na wieść o tym, że wiedźma nie żyje i wręczył Siwobrodemu umówioną kwotę. Wszystkie paskudne decyzje Siwobrodego pogłębiały jego wyrzuty sumienia, a jego ręka zdawałą się wysuszac/mutować z wpływem tych decyzji. Nie przespał tej nocy w ogóle. Rano drużyna w komplecie wyruszyłą z powrotem do kamieniołomu wypytując wcześniej Siwobrodego gdzie się szlajał, ponieważ nie dotrzymał umówionego terminu spotkania. Idąc 3 godziny w stronę kamieniołomu drużyna z łatwością zauważyła, że Siwobrody jest mocno przybity, a jego ręka nienaturalnie się zmieniła. Siwobrody utrzymywał kłamstwa na temat dziwnego eksperymentu magicznego, lecz Oloy wyczuł od tego mroczną boskość, a nie magię. Lavis spróbował zdjąć tajemniczą klątwę z Siwobrodego nie wiedząc jak potężna ona jest. Zrobił wszystko co w jego mocy, Siwobrody zaczął się rzucać po ziemi jakby cierpiał z bólu, lecz był to demon w jego myślach drący się wniebogłosy. Maria i Oloy zatrzymali go by dokończyć czarowanie. Jego ręka wróciła do normy z wyglądu, lecz nie wiedząc o tym demon dalej przesiadywał w głowie Siwobrodego. Siwobrody był jeszcze bardziej przygnębiony, że całe jego poświęcenie w imię swojego Boga/demona poszło właśnie na marne. Przez resztę drogi Oloy próbował się po cichu dowiedzieć o co chodzi z myszką, która gada. Znalazł w spalonej chatce, gdzie zostawili sprzęt. Nikt inny nie słyszał jej gadania. W kamieniołomie zespół opisał wykonane zadanie i odebrał zapłatę. Komendant dodał, że młynarz skończy prawdopodobnie na stryczku. Mordercze kucyki chciały dołączyć z powrotem do swoich najemników, lecz komendant wyznał, że nie zatrzymali się tutaj w kamieniołomie, natomiast jego zwiadowcy donieśli, że mała grupa zatrzymała się w lesie niedaleko i rozbiła obóz. Mordercze kucyki udały się tam domyślając się, że są to ich najemnicy. Docierając tam i chcąc ruszać dalej Davos poinformował Marię o zleceniu, którym usłyszał. Nieznany zleceniodawca oferuje 600 solarów za wykradnięcie papieru z pewnego grodu nieopodal celu do którego zmierzali w pierwszym planie. Maria poinformowała Lavisa o szczegółach zlecenia i podjeli decyzje, że warto spróbować wykonać to zadanie. Opuszczając powoli tereny kamieniołomu Siwobrodegu dręczyły dalej głosy w jego głowie. Mówił mu o wyrzuceniu naszyjniku, który zabrał po zabójstwie jego ukochanej. Pod naporem głosów zrobił to z łzami w oczach, lecz po chwili nie wytrzymał i skoczył za naszyjnikiem w dół kanionu. Mocno się obijając znalazł wyrzucony naszyjnik lecz był on pęknięty. Wziął jego resztki i wrócił na górę do reszty, która była w szoku z tym co właśnie odjebał. Powiedział Marii na osobności o wszystkim w związku z głosami w jego głowie, oraz zabiciu miłości jego życia, świeżo poznanej zielarki. Bardzo mocno go to dręczyło i wydawało się mieć to też wpływ na Marię. Siwobrody poprosił o małą sakiewkę, w której mógłby przetrzymać ten naszyjnik. Lavis używając cudu/boskiej interwencji/blabla próbował pomóc Siwobrodemu pytając wcześniej czy na pewno tego chce/jest pewien. Cud był bliski pełnemu zdjęciu klątwy, lecz ostateczna decyzja należała do Siwobrodego w jego myślach. Siwobrody jednak wybrał klątwę, która zraniła Lavisa za próbę jej zdjęcia i doznał wizji na temat tego jak ta klątwa działa i będzie postępować. Dostał za zadanie od swojej bogini, że to w jego rękach leży zadanie zabicia Siwobrodego, kiedy cała nadzieja zgaśnie. Lavis powiedział, że wie co się dzieje z Siwobrodym mniej więcej i dał do zrozumienia, że Lavis będzie miał na niego pilne oko. Siwobrody dał się związać i zamknąć w kostce Silvy w celach bezpieczeństwa. Oloy usłyszał szepty myszki z jego dziwnego worka z jedzeniem, więc udał się po kryjomu za drzewa w celach rozmowy, a w tym samym czasie Maria opowiedziała Lavisowi wszystko co powiedział jej Siwobrody. Lavis z tymi informacjami w połączeniu z wizją, której doznał zaczął nabierać zrozumienia, ale obaw w stosunku do Siwobrodego. Oloy został nakryty na rozmowie z myszką przez Arlo, któremu kazał spierdalać odwzajemniając to co usłyszał podczas ostatniej potyczki. Arlo przekazał tą wiadomośc Marii, która już sama była w szoku co się dzieje z drużyną dzisiaj. Po tych wszystkich dziwactwach zespół ruszył dalej w kierunku grodu. Docierając do grodu drużyna zauważyła dziwną rzecz, mianowicie gród został przemieniony w obóz wojskowy armii południa. Zdziwiona Maria wypytała Davosa o co chodzi, lecz ten odparł, że nie ma pojęcia. Zlecenie stanęło przez chwile pod znakiem zapytania, lecz po krótkiej naradzie mordercze kucyki dalej postanowiły spróbować wykonać zlecenie. Oloy rzucił magię iluzji na Silve, Lavisa i Marię, a sam został w lesie nieopodal obozu z Arlo i spółką. Siwobrody dalej przesiadywał w kostce od Silvy. Pod postacią zwiadowców Silva wkręcił strażnikom, że są pierwszą falą nadciągających posiłków, co zdało się przekonać strażników, którzy wpuścili drużynę do obozu i opisali obecną sytuację w drodze do kantyny. Siwobrody zamknięty w kostce słyszał rozmowy drużyny na zewnątrz, a jego głosy nakazywały mu zdobyć dokumenty o których mowa była w zleceniu.


zEbhiwv.jpg

Offline

#30 2021-08-24 15:25:00

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 92.0.4515.159

Odp: Mordercze kucyki

Sesja z 7 sierpnia 2021 (sobota) [Lavis, Maria, Oloy, Siwobrody]

38. Kłopoty w obozie wojskowym/Zaginiona księżniczka


Po dotarciu do kantyny strażnik powiedział SIlvie by z nim poszedł, a ich kapitan zaraz podejdzie do zwiadowców. Przed rozdzieleniem się Silva dał swoją kostkę Marii, ale ta upadła i wypadł z niej Siwobrody. Drużyna była trochę speszona obecną sytuacją, lecz reszta wojaków zdawała się być pijana lub zajęta i nawet nie zauważyła zajścia. Maria odesłała Siwobrodego po ekwipunek i powiedziała mu żeby nie narobił problemów. Po kilku minutach przyszedł kapitan i wydawał się on mocno podejrzliwy, lecz koniec końców uwierzył w charyzmatyczne, logiczne kłamstwa Lavisa na temat przybycia i ich stanu wyposażenia. Po rozmowie kapitan odesłał ich po nowy sprzęt do kwatermistrza. W międzyczasie Oloy w obozie pogadał z pegazami. W niezręcznej sytuacji wyszło na jaw, że Davos nie były skory do pomocy reszcie drużyny w wypadku ich złapania. Markus chcąc zmienić temat spytał Oloya czy nie nazbiera chrustu na obozowisko wkońcu spędzą tu trochę czasu. Poszedł zbierać chrust i znalazł małą rzeczkę/strumyk wchodząca w małe wodne oczko w głębi lasu nad którym postanowił pomedytować. Natomiast w obozie Siwobrody mając wolną rękę próbował niepostrzeżenie opuścić obóz z niewiadomych powodów. Znajdując przekrzywioną starą wieże uznał, żę to najlepsza opcja by wyjść z obozu niepostrzeżenie. Wchodząc do wieży zastał tam szokujący widok. Wyglądało na to, że stara nieużywana wieża służyła jako tajemne miejsce spotkań dla wojaków, którym brakowało bliskości. Widząc, że ktoś ich przyłapał rzucili się bez namysłu na Siwobrodego. Siwobrody w panice zaczął uciekać i używając swoich skrzydeł wzbił się w powietrze by wylecieć z obozu. Kilku strażników zauważając go próbowali go zestrzelić, lecz kilka trafionych bełtów nie powaliło go z powietrza i odleciał w stronę wilkowa. Maria widząc Siwobrodego w oddali próbowała go ściągnąć na dół swoim amuletem, lecz tylko spowodowała, że siwobrody ominął kilka bełtów.
Lavis i Maria odwiedzając chwile później kwatermistrza dostali nowy sprzęt. Maria widocznie nie spodobała się mocno kwatermistrzowi i dostała jakieś śmieci, a Lavis miał spore szczęście i dostał bardzo solidnie wykonaną, idealnie dopasowaną ciężką zbroje strażnika oraz bardzo dobrze wykonany stalowy miecz. Po tym udali się w odludne miejsce w obozie czekając na koniec iluzji, aby się przebrać w nowe stroje. Oloy podczas relaksu i medytacji w lesie spotkał sarnę na drugiej stronie wodnego oczka, która patrzyła się z zaciekawieniem na Oloya. Oloy chciał ją zignorować i nie spłoszyć. Sarna natomiast z czasem zbliżała się z zaciekawieniem do Oloya, aż w końcu przysiadła się na około metr obok niego. Oloy wyciągnął rękę do sarenki, lecz ta znikąd miała ludzkie nienaturalne oczy i odrzekła, że to on bywał wyciągać do Oloya rękę. Odbyli egzystencjalną rozmowę, po czym Hermit pobłogosławił Oloya. Trwało to aż do zmierzchu, nawet jak sprawiało wrażenie kilkunastu minut. Maria i Lavis mając już wszystko by bezpiecznie poruszać się po obozie oddali się znowu pierwotnemu planu odnalezienia papierów, więc ich pierwszym celem był powrót do głównego budynku, gdzie znajdowała się kantyna. Pomieszczenie na przeciwko kantyny było zamknięte na klucz. Maria chcąc ukraść klucz użyła swojej lepkiej rękawiczki na patrolujacym budynek strażniku, lecz ukardła mu tylko majtki. Strażnik wyczuł, że coś jest nie tak i spostrzegł Marię z jego bielizną. Lavis udał się do kantyny obok, by być nie powiązanym z sytuacją i próbować wykorzystać zamęt. Maria nieudolnie się tłumacząc przekonała strażnika, że jest złodziejem, albo szpiegiem. Strażnicy chcieli ją pojmać, lecz Maria rzuciła oślepiający proszek w strażnika, który natychmiast padł na ziemię drąc się z bólu. Zwróciło to niemałe zainteresowanie większości osób w tym budynku. Lavis próbował dać jak najbardziej mylące poszlaki strażnikom ścigających Marię, która wybiegła z budynku. Reszta strażników udała się w pogoń za nią. Lavis w tym czasie wszedł do pomieszczenia na końcu budynku po schodach. Znalazł pokaźną gablotę i biuro tutejszego hrabiego Rittena. Nie znalazł tam nic ciekawego poza listem od barona Majoneza sugerującego by hrabia Ritten nie pił wina ( zatrute na 99%) na najbliższym balu, gdzie będą najznamienitsze osoby koalicji południa Lavis wziął ten niezwykle nurtujący list i udał się szybko na dół. Marię po krótkim pościgu w końcu dogonili i pojmali ( użyła amuletu) by spróbować uciec, lecz bez skutku. Zanieśli ją do dowodzącego tutaj oficera, który kazał ją zamknąć za szpiegostwo i poddać Marię egzekucji jutro z samego rana. Zlecił 10 strażników by nie ściągali z niej oczu nawet na sekundę, ponieważ jej potężna i niebezpieczna. Lavis wychodząc z biura hrabiego Rittena(?) dostrzegł właśnie jak Marie wyprowadza 10 strażników i wchodzą z nią do pomieszczenia naprzeciwko kantyny. Lavis doznał wizji, gdzie ujrzał oficera mówiącego właśnie o karze śmierci dla Marii. Siwobrody w międzyczasie dotarł do Wilkowa. Udał się on w pierwszej kolejności do domu bimbrownika i zastał go posuwającego kobietę od młynarza. Zdawał się być mocno zajęty i nie zauważył nawet Siwobrodego dopóty nie krzyknął, że poczeka na zewnątrz aż skończy. Bimbrownik mocno się speszył i sprawił, że kobieta wyszła niezauważona oknem, a sam udawał dalej nie chodzącego biednego staruszka. Siwobrody chciał go wypytać o imię tutejszej zielarki, która zamordował. Staruszek jednak nie był wstanie podać jej dokładnego imienia. Siwobrody udał się do gliszcz jej domu po rozmowie z bimbrownikiem. Zdziwiony widział zielarkę szukającą czegoś w zgliszczach jej domu. Siwobrody podszedł i zapytał ukochaną czego szuka. Ona odwracając się odparłą, że szuka swoich oczu, a Siwobrody ujrzał zmasakrowaną kościstą twarz kobiety, która nagle rozpłynęła się w powietrzu. Okazało się to być halucynacją Siwobrodego, który najwidoczniej doznał paranoi. Siwobrody odkopał kości zielarki i schował je do worka wziętego od staruszka wcześniej. W międzyczasie Lavis starał się obmyślić plan ocalenia swej przyjaciółki, bez większych ingerencji, zamieszania. W tym samym czasie Maria przykuta do stołu miałą być poddana torturom by wynieść z niej informację, gdy reszta strażników nie spuszczała z niej oka. Po medytacji i rozmowie z Hermitem Oloy przeniósł się do wymiaru Abadona, który chciał rozmawiać o tym jak sprzedał się bóstwu. Oloy z pomocą Hermita  przejął kontrolę nad wymiarem demona i nie chcąc rozmawiać roztrzaskał wizję demona i cały wymiar w pył. Po zajściu zaskoczony usłyszał tylko w myślach słowa Hermita, że to on wyciąga ręce do ludzi. Było już po zmroku, więc Oloy udał się z powrotem do obozu ale zastał zgliszcza i przybitego do drzewa Davosa. I przeciętego w pół Markusa, który właśnie umierał. Oloy próbował go cofnąć w czasie, lecz cofnął go o kilka sekund dalej w stanie agonalnym. Markus  szybko wyjawił, że tropiciele południa ich znaleźli i porwali Arlo, który tak naprawde nazywa się Lora i jest córką imperatora. Markus błagał by odnalazł Lorę, ponieważ losy kraju zależą w dużej mierze od niej. Oloy złożył obietnicę, że zrobi wszystko by ją uratować.


zEbhiwv.jpg

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
vicerp - menadzersiatkowka - vbsjycjjnn - spdlkcforum - site323