Telos
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2021-05-13 14:01:37

Hej cipcia
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 47
WindowsChrome 90.0.4430.212

Deadly Ponies - historia

Postacie:


Lena

Historia

Lambadziara z lasu z futrzakiem
Kobieta z ciałem konia i głową konia


Frank

Historia

Karzeł gejuch dotykający kolegów po nogach


Barbarossa

Historia

Barbarzyńca z plemienia Nieustraszonych Jastrzębi


zEbhiwv.jpg

Offline

#2 2021-05-13 14:05:57

Super laska
Administrator
Dołączył: 2019-07-25
Liczba postów: 15
WindowsChrome 90.0.4430.93

Odp: Deadly Ponies - historia

1. Spotkanie w karczmie i mordobitka. (potem się to zmieni)

Czas irl: 01.05.2021
Czas ig: 01 stycznia xxx rok

Lena

   Poranek jak każdy inny, wstałam, zjadłam wczorajszą dziczyznę, nakarmiłam Wojtka i zebrałam skóry, aby wyruszyć do miasta. Nawet dobrze mi się spało, miałam dobry humor, ale oczywiście jak weszłam do miasta to musiał się zjebać. Wszystko przez te brudne kurwy Khanowskie. O ile zazwyczaj mi nie przeszkadzają, no bo w końcu sprzedaje im czasami moje towary, tak dzisiaj był ich taki natłok, że nie dało się normalnie oddychać. Przyjeżdżają i panoszą się jak u siebie, mam wrażenie, że z każdym tygodniem przybywa ich coraz więcej. Niedługo w Barterze będzie więcej Khanów niż Loretańczyków. Uspokoiłam się i poszłam w stronę rynku, plan był prosty- zająć swoje miejsce na rynku i sprzedać skóry, przy takiej ilości ludzi nie zajęłoby mi to dużo czasu. No i na planie to się zakończyło, gdy dotarłam na MOJE miejsce zobaczyłam tam tych brudasów z północy, co prawda nigdy nie wykupiłam tego miejsca i płaciłam tylko jak ktoś się upomniał, ALE NO KURWA NADAL każdy wiedział, że to miejsce jest MOJE. Ehh... mają szczęście, że nie lubię się kłócić ani bić inaczej byłoby krucho z nimi. Zignorowałam ich więc i poszłam do mojej koleżanki Julity spytać się czy nie chce skupić kilku skór, zazwyczaj sprzedaje ona wełnę i wyroby z niej, no ale co mi szkodziło zapytać. Niestety Julita nie chciała ich kupić, no cóż nie dziwię się jej nie oprawiłam ich wyjątkowo dobrze, ręka mi się omsknęła w kilku miejscach. Została mi więc tylko jedna opcja- kupiec Tacjan, nie znam bardziej chciwej i chytrej osoby, dziwię się, że nie sprzedał swojej żony Khanom. Ostatecznie sprzedałam mu swoje skóry, jak zwykle orżnął mnie z pieniędzy, ale tym razem dał mi też dziwny placek, wzięłam go, bo może się przyda.

  Miałam już wracać do mojej chatki gdy przechodząc obok karczmy usłyszałam dobiegającą z niej kłótnie, podsłuchałam, że chodzi o kradzież jedzenia. Stwierdziłam, że w sumie i tak nie mam co robić, więc mogę sobie poprawić humor słuchając płaczu innych. Weszłam więc, karczma była prawie pusta, byli w niej tylko karczmarz i tych dwóch kłócących się facetów- barbarzyńca i nijaki typ. Gdy podeszłam do karczmarza chcąc zamówić jedzenie podszedł do mnie wcześniej wspominany barbarzyńca, przedstawił się jako Barbarossa i próbował swoich sił w poderwaniu mnie. Na początku pomyślałam, że jest ślepy, przecież na pierwszy rzut oka widać, że jestem dla niego za wysoką ligą, ale jednak każde jego kolejne słowo rozwiało moje domysły. Typ był po prostu debilem, już mój Wojtek jest od niego inteligentniejszy a to jest kurwa niedźwiedź. Coś tam gadał o swoim przyjacielu ze stolika, coś o sobie blablabla... Średnio słuchałam. Postawił mi jedzenie i wino, oczywiście nie odmówiłam. Moja matka zawsze mówiła mi, że nie ma co żałować facetów i głupców. Jako że zaliczał się do obu tak więc postanowiłam go wykorzystać na tyle na ile mogłam. Przysiedliśmy się do jego "przyjaciela" i zaczęliśmy jeść. Typ od samego początku miał jakieś problemy, może też miał gorszy dzień przez Khanów, nie wiem w sumie wyjebane. Gdy mu się przyjrzałam to go skojarzyłam, często się kręci po rynku, miejscowy, na imię miał jakoś F... Fenek? Franek? Coś takiego.

  Pojadłam i się pośmiałam z tych kłócących się debili, poprawili mi humor po tak zjebanym dniu. Gdy już chciałam się zbierać podszedł do nas karczmarz i spytał czy nie chcemy czegoś dla niego zrobić za kasę. Mieliśmy przemówić Khanom do rozumu, podobno rozpowiadali plotki na temat jego karczmy i bigosu przez co stracił klientów. Szczerze mówiąc to nie obchodził mnie los karczmarza, ale dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą, no i jeśli przy okazji mogę jakoś zaszkodzić Khanom to tym bardziej byłam chętna. Wyruszyliśmy więc przed miasto do ich namiotów. Gdy dotarliśmy na miejsce to porozmawiałam sobie chwile z nimi o tych plotkach, jeden z brudasów skierował mnie do ich szefa tak więc bez większego zastanowienia poszłam do niego. Obrzydliwy facet, próbowałam przemówić mu do rozsądku sugerując, że jeśli nie zaprzestanie podbierania klientów miejscowym to może źle dla niego skończyć, jednak był uparty. Wybuchłam gdy przekroczył granicę i powiedział, że może oddać mi swojego słonika małego w zamian za zabicie Wojtka. Mam wrażenie, że to co się później działo trwało ułamek sekundy. Zabiliśmy go i jego trzech sługusów. Po tym wszystkich dopiero zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. To było dziwne uczucie, nigdy wcześniej nie zabiłam człowieka tylko dzikie zwierzęta. Nie czułam wyrzutów sumienia, co więcej, nawet byłam w pewnym sensie z siebie zadowolona, jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę jak najszybciej zniknąć z miasta. Postanowiłam wrócić czym prędzej do mojej chaty, zaproponowałam udanie się do niej także Barbarossie i Frankowi, nie chciałam, aby narobili mi problemów szlajając się teraz po okolicy. Gdy dotarliśmy poszłam jeszcze upolować zwierzynę na kolację i się trochę wyciszyć przy okazji. Tego wieczora nie było już żadnych problemów.

Frank

   Dzień zaczął się jak każdy inny. Obudziłem się śpiąc w tej samej karczmie od wielu tygodni.  Potrzebowałem powoli pieniędzy na dalsze utrzymanie jak i zaspokojenie swoich nałogów, więc wyszedłem na miasto się przejść i poszukać okazji do wykorzystania niczego spodziewających się przejezdnych.  Jedyna zasada jaką wyznaję to unikanie konfliktu z tutejszymi, by uniknąć długotrwałych problemów, a o kupcach, którzy za kilka dni znikną i nie wrócą każdy zapomni lub sami sobie darują.  Ostatnimi czasy dało się zauważyć coraz więcej ludzi pochodzących z Kaganatu. Miasto było dzisiaj bardzo zatłoczone głownie przez przybyszów z północy. Było to dość irytujące, ponieważ ciężko było znaleźć coś lub kogoś łatwego do okradzenia. Po chwili postanowiłem okraść pierwsze lepsze osoby z Kaganatu, które napotkałem w tłumie ludzi. Przepych i zamieszanie pozwoliły mi bardzo łatwo zarobić niewielkim nakładem sił. Po jakimś czasie na "łowach" postanowiłem wrócić do karczmy odpocząć i dobrze zjeść. Dzień jak dotąd zapowiadał się bardzo dobrze, bez żadnych udziwnień, ale kurwa musiało się coś spierdolić. Karczma zazwyczaj ostatnimi dniami świeciła pustkami, ale dzisiaj siedział tam jakiś dziwny umięśniony typ. Wpierdalał bigos i mówił jaki to on nie dobry.  Pomyślałem sobie no kurwa debil, ale jak i tak mam zjeść do spróbuje tego bigosu. Co ja myślałem... Bigos okazał się paskudny, nie mam pojęcia nawet czy nie był zepsuty. Oczywiście unikając atencji zasiadłem z dala od tego debila, ale oczywiście musiał się z jakiegoś powodu przyczepić. Próbowałem rozegrać to na chłodno i spokojnie i go po prostu spławić, ale chyba ta jego łepetyna tego nie pojęła. Chciał się założyć o jedzenie w siłowaniu na rękę. No co za debil pomyślałem... Niech wypierdala siłować się pod przedszkolem, to może straż go chociaż zgarnie. Nie miałem i tak zamiaru jeść tego zepsutego bigosu, więc zgodziłem się na zakład z nadzieją, że może da mi spokój. Taaa....Gówno kurwa. Dostał ten bigos, a ja poszedłem Sobie po udziec z dzika, który kosztował w sumie małą fortunę, ale co mi tam... Musze jakoś odreagować i poprawić Sobie humor, a swoje zarobiłem dzisiaj. Oczywiście usiadłem znów do innego stolika, ale ten jebany debil znów się dosiadł i jeszcze zaczął mi podpierdalać jedzenie zer stołu no myślałem ze kurwa go zabiję na miejscu. Zrobiłem mu aferę, ale ten debil nawet nie wiedział chyba, że nie bierze się jedzenia od losowych ludzi w tawernie. Zdając Sobie sprawę z tego jak naprawdę głupi jest postanowiłem mu podebrać to co miał w kieszeniach, lecz omsknęły mi się palce i ten debil to wyczuł. Oczywiście wymigałem się z sytuacji wmawiając mu, że ma ten bigos w kieszeniach. Debil chyba nawet w do uwierzył. Na szczęście całe 5 komórek mózgowych tego debila co chyba nazywał się Barbaross skupiło się na tym, kto wszedł do karczmy. Była to jakaś dziwna elfica w łachach. Co prawda mieszkając tutaj całe życie kojarzę ją. Mieszka gdzieś poza miastem i tak wygląda jakby wyszła z lasu. Oczywiście Barbarossie to nie przeszkadzało i mi również nie, bo mogłem mieć 5 sekund spokoju od tego debila. Nie wiem jak przebiegła ich dyskusja i nie obchodzi mnie to. Po krótkim czasie dosiedli się do stolika i Barbaross zaczął coś gadać jej , że grzebałem mu w kieszeniach. Zakładając, że Ona nie jest aż tak głupia zwęszy o co chodzi, więc próbowałem się wymigać, że podpierdolił mi jedzenie jak gbur więc wziąłem co moje, a ten debil pakuje bigos w kieszenie. Kobieta przedstawiiła się jako Lena w międzyczasie. Podczas kłótni przyszedł karczmarz i zaoferował nam zadanie za pieniądze. Obiecywał sporo pieniędzy w zamian za ustawienie tych kaganatanów co ponoć źle mówią o jego karczmie. Co prawda karczma najlepsza nie jest, ale też tragedii nie było. Nie chciałem zmieniać zakwaterowania, więc postanowiłem mu pomóc. Niestety ta banda też je przyjęła i chyba pomyślała, że od teraz współpracujemy, albo coś. Wyruszyliśmy razem za miasto do ich namiotów i po krótkiej rozmowie z ludźmi przed namiotem, wiedzieliśmy gdzie się udać. Udaliśmy się do wielkiego namiotu do środka, gdzie stacjonował jakiś bogaty szycha. Wygląda na to, że mówił tylko to co myśli o karczmarzu i, że sam prowadzi przytułek. Rozmyślałem, może czy by tu nie wynajmować noclegów. Wygodne łóżka fajki wodne itd. brzmią bardzo dobrze, lecz ta dzikuska Lena wszystko popsuła. Tylko ona znała ich język i mogła z nimi gadać. Nie wiem o czym gadali, ale po chwili weszło 3 dryblasów do namiotu, a jej głupi futrzak rzucił się na szefa. Zdarzało mi się, że robiło się gorąco w mojej pracy, ale jeszcze nie tak jak teraz. Wymordowaliśmy wszystkich... Mam nadzieję, że w samoobronie, ale nie mam pojęcia co ona im tam nagadała. Postanowiłem zrabować co moje i dać nogę. Lena wyznała wtedy, że mieszka w chacie w lesie nieopodal miasta i zaprosiła nas na noc w celach bezpieczeństwa. Zgodziłem się udać z nimi, ponieważ nie mam innego wyjścia. Kuźwa, w co ja się wpakowałem...Za morderstwo może grozić mi nawet stryczek. Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Chata to za dużo powiedziane było... Przypominało to coś na kształt lepianki z patyków ziemi i liści na 1 max 2 osoby. Lena poszła na polowanie i zostawiła mnie, oraz tego debila samych w swojej chacie. Chyba też nie należy do najmądrzejszych, albo jest bardzo naiwna. Nie wypada tak okradać osoby, która próbuje ci teraz pomóc, pomimo faktu, że to ona zamieniła moje życie w bagno. Natomiast widok tych wszystkich trofeów w chatce zdawał się mi przypominać o moich nałogach i po powierzchownym przeszukaniu chatki dostrzegłem mały mieszek ze złotem. Ulegając potrzebom zabrałem całą zawartość mieszka i udałem się na zewnątrz do tego debila. Wkrótce Lena wróciła z polowania z jakimś tam jeleniem czy sarną dała połowę swojemu misiowi. Pierwszy raz tak widzę, żeby kobieta tresowała prawdziwego niedźwiedzia. Nie wiem, ale chyba nie ma po kolei w głowie, co gorsza jest osobą bardzo łatwo rozpoznawalną, przez tego futrzaka. Zjadłem trochę tego mięsa, nie było to złe i udałem się na spoczynek przy ognisku z faktu, że była to typowa zimowa noc.

   

Barbarossa

xd


2. Ucieczka z miasta i tajne intrygi.

Czas irl: 03.05.2021
Czas ig: 02 stycznia xxx rok

Lena

xd

Frank

xd

Barbarossa

xd


zEbhiwv.jpg

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
site323 - optimatrans - kawasaki - fabrykakonserw - menadzersiatkowka